Opór Berberów
Berberowie jednak nigdy nie zrezygnowali z oporu wobec Arabów. Islamizacja przebiegała więc z licznymi kryzysami. Nadzwyczaj łatwo Berberowie przyjmowali pleniące się w islamie herezje. Jeszcze w VIII w. liczne klany obróciły się w stronę charydżyzmu. Był to najbardziej rewolucyjny odłam religii Proroka. Charydżyci wprowadzili hasła równości i braterstwa wszystkich muzułmanów bez względu na pochodzenie etniczne, a do pięciu filarów religii dodali szósty – dżihad – rozumiany jako święta wojna skierowana nie tylko przeciw niewiernym, ale również przeciwko „złym” muzułmanom i „złym” władcom. Ich skrajny odłam – wytępieni zresztą szybko azrakidzi – karał współwyznawców za grzech ciężki śmiercią, a eksterminując niewiernych, nie wahał się zabijać małe dzieci. Przystali więc Berberowie do charydżytów i przez kolejne dziesięciolecia wzniecali kolejne powstania przeciwko sunnickiej władzy.
Przez chwilę uspokoiła ich iberyjska przygoda Tarika ibn Zijada; podbój wizygockiej Hiszpanii nie był jednak lekiem, który skutecznie wygoił blizny po arabskim najeździe. Jeszcze przez wiele stuleci próbowali budować niezależne byty polityczne, jak choćby schizmatyckie królestwo Berghouata na północnym zachodzie wczesnośredniowiecznego Maroka. Ów byt – państwo berberyjskie – dał światu jedyną na owe czasy lokalną i niearabską wersję Koranu. Jakie herezje zawierała? Trudno odpowiedzieć, bo wszystkie egzemplarze zostały spalone przez pogromców Berghouata – fanatycznych purytanów z dynastii Almorawidów – wywodzących się z innego, też berberyjskiego plemienia. Ich przywódca zredagował święte księgi w dialekcie tachelhiyt. Część z nich przetrwała do czasów współczesnych, podobnie jak niezależność licznych klanów pustyni, które, choć pod formalnym zwierzchnictwem arabskich królestw i szejkanatów, zachowały autonomię do połowy XX w. Sahara była dla nich jak matka i najlepsza przyjaciółka. Nieprzebyte pustynie, górskie łańcuchy i doliny skutecznie odgradzały od świata i politycznych zakusów imperiów.
Do niedawna historia nie znała imienia „Kahina” albo znała je pobieżnie. Obijało się dyskretnie na marginesie dzieł dawnych historyków. Ale im bliżej współczesności, tym bardziej imię i losy Kahiny fascynowały, tym liczniejsze obrastały jej postać legendy. Jedną z ciekawszych i najczęściej poruszanych kwestii z biografii Kahiny jest sprawa jej wyznania. Ibn Khaldun, a za nim najważniejsi historycy czasów nowożytnych, powtarzali tezę o jej żydostwie. Rzecz jasna nie była Kahina Żydówką z urodzenia. Mogła być wyznania mojżeszowego, o czym nikt jednak nie pisze wprost. Ibn Khaldun wspomina o berberyjskich plemionach, które przyjęły Stary Testament. Było między nimi plemię Dżerawa. Kahina, pochodząca z Dżerawa, musiała być więc – zdaniem interpretatorów Ibn Khalduna – wyznania mojżeszowego. Problem w tym, że nie wspominają o tym ważnym fakcie żadne współczesne Kahinie źródła. A jest ich sporo. O wyznających judaizm koczownikach pisze m.in. w końcu IX w. żydowski podróżnik Eldad ha-Dani: „[…] w całym ich Talmudzie nie znajdziesz imienia żydowskiego uczonego […] wszyscy zdrowi mężczyźni […] poświęcają się sztuce wojennej […] wyjeżdżają każdego roku o tej samej porze na trzy miesiące na wojnę. Gdy nastaje wieczór piątkowy, zsiadają z koni i rozpoczynają święcenie soboty, lecz koni nie rozjuczają. I tak święcą sobotę, o ile ich kto nie zaczepi. Gdy jednak wróg na nich uderzy, siadają na koń i walczą dalej, nie troszcząc się wcale o zakazy sobotnie…”. Śledząc historię Maghrebu, ha-Dani musiał otrzeć się o mit Kahiny, jej legenda była w jego czasach bardzo głośna. A jednak nie przypisuje jej do tradycji starotestamentowej. To dość symptomatyczne; gdyby żydowskość Kahiny była dla niego oczywista, zapewne nie omieszkałby o tym wspomnieć. Jej postać byłaby dla niego może największym pomnikiem tysiącletniej obecności Żydów w północnej Afryce. Bo właśnie tak długo współtworzyli cywilizację Maghrebu. Najdalej na zachód, do Maroka, według miejscowych legend, dotarli jeszcze w czasach biblijnych. Mieli być wojownikami Abnera, którzy przedarli się przez stoki Atlasu w pogoni za uciekającymi Filistynami.
Żydówka czy chrześcijanka?
Inna legenda, również z Maroka, powiada, że tamtejsi Żydzi są potomkami Jonasza, którego wieloryb wypluł właśnie w tamtych okolicach. Dowodów na to, rzecz jasna, nie ma, acz faktem bezspornym pozostaje, że na lokalnym cmentarzu żydowskim znajduje się po dziś dzień grób pewnego rabiego, datowany na piąty rok przed Chrystusem. W całej północnej Afryce można znaleźć pozostałości po licznych synagogach. Żydowskie domy modlitw znajdujemy w Hipponie, Cyrcie, Tebessie, Sitifis, Tipasie, Cezarei Mauretańskiej i Volubilis. Talmud wymienia na dodatek kilku rabinów z Kartaginy. Bezdyskusyjne jest więc, że współtworzyli Żydzi współczesny Kahinie świat na równych prawach z Bizantyjczykami i Berberami. Nikt też nie polemizuje z tezą Ibn Khalduna, że niektóre plemiona berberyjskie przyjęły Stary Testament. Są na to dowody nie tylko historyczne: jeszcze w XIX w. na terenie Kabylii żyła grupa ludności zwana „bahuzim”, która przysięgała na Mojżesza i przestrzegała szabatu. W żaden sposób jednak to wszystko nie rozstrzyga o wyznaniu Kahiny. Dlatego może dziwić, że teza Ibn Khalduna tak bezkrytycznie była przyjmowana przez historyków tej klasy co Edward Gibbon czy Washington Irving. Co było niepodważalnym założeniem przez stulecia, dziś jest podawane w wątpliwość. Współczesna historiografia coraz częściej kwestionuje żydowskość Kahiny, a nowe światło w tej sprawie rzuca Mohamed Talbi (1971), który wspomina, że w podróżach zwykł towarzyszyć prorokini „idol” (prawdopodobnie ikona przedstawiająca Dziewicę Marię lub któregoś ze świętych). Zważywszy, że ani judaizm, ani islam nie tolerują materialnych przedstawień bóstwa i trudno sobie wyobrazić, żeby w tych czasach był to jakiś fetysz pogański, można z pewnym prawdopodobieństwem założyć, że Kahina była chrześcijanką. Ale to nie koniec.