Fragment książki Mario Vargasa Llosy „Izrael – Palestyna. Pokój czy święta wojna”, która ukazała się nakładem wydawnictwa Znak. Lead i śródtytuły pochodzą od redakcji.
Sam nie wiem, ilu Żydów opowiadało mi o tym, że matka premiera Ariela Szarona usypiała go w dzieciństwie taką oto kołysanką: „Nigdy nie ufaj Arabom”. I że ta matczyna nauka zawsze stanowiła kręgosłup jego polityki. Zdaje się natomiast, że Szaron zrezygnował z innej idée fixe, która swego czasu decydowała o jego działalności publicznej: z budowy Wielkiego Izraela, żydowskiego państwa w biblijnych granicach, mającego objąć Strefę Gazy i terytoria okupowane (przez Szarona nieodmiennie nazywane Judeą i Samarią). W imię tego planu obecny premier popierał tworzenie żydowskich osiedli, które wyrastały na Zachodnim Brzegu niczym grzyby po deszczu, i zawzięcie sprzeciwiał się porozumieniom z Oslo (1993–1995), zawartym między rządem Icchaka Rabina i Organizacją Wyzwolenia Palestyny Arafata, przyczyniając się w znacznym stopniu do ich fiaska.