Czy jest coś bardziej nudnego i sennego niż jesień w Londynie? Przez trzy miesiące miasto zalewają deszcze lub oplatają mgły. Te ostatnie są ulubioną scenografią angielskich kryminałów, szczególnie autorstwa sir Arthura Conan Doyle’a. W 1937 r. amerykański pisarz Ira Gershwin napisał tekst piosenki „A Foggy Day in London Town” (ang. „Mglisty dzień w londyńskim mieście”), a jego słynny brat George skomponował muzykę. Dzięki wykonaniu przez Freda Astaire’a stała się ona szlagierem brytyjskich i amerykańskich list przebojów. Mglisty londyński dzień wydaje się zatem niewinny, monotonny i nudny. W czasie spaceru po mieście kojarzy się z ciepłym płaszczem i parasolem, a w domu – z przytulnym fotelem, filiżanką herbaty, herbatnikami i dickensowskim kominkiem. W tym opisie czai się jednak pewien bardzo groźny szczegół. Londyńskie kominki i mgły zabiły bowiem więcej Brytyjczyków niż niemieckie bomby w czasie II wojny światowej! Razem tworzą upiorny duet, który znakomicie wyraża angielskie słowo „smog” utworzone od zbitki dwóch wyrazów: smoke (dym) i fog (mgła).