„Każdy przyłapany na rabunku czy walce z bezbronną ludnością będzie na miejscu rozstrzelany” – odezwę tej treści, skierowaną do rosyjskiego 3. Korpusu Kawalerii (który „wsławił się” paleniem wsi, gwałtami i mordowaniem cywili), wydał 22 sierpnia 1920 r. generał Władysław Sikorski – dowódca polskiej 5. Armii stacjonującej na północ od Warszawy. Trzy dni wcześniej szarża brygady pułkownika Kazimierza Rumszy na oddział 3. Korpusu ocaliła Płock od bolszewików i zapobiegła atakowi na Warszawę od strony zachodniej (co mogło odwrócić losy całej wojny). Spod Płocka uciekł w panice dowódca sowieckiego korpusu – owiany złą sławą rzeźnik Gaja Dmitriewicz Gaj – a resztki jego oddziałów, aby nie dostać się do polskiej niewoli, próbowały przebijać się na wschód, do głównych sił bolszewickich. Dochodziło przy tym do wielu zbrodni wojennych, gdy Rosjanie atakowali bezbronne polskie wsie. To dlatego właśnie gen. Sikorski wydał tę odezwę i nakazał swoim żołnierzom pilne jej egzekwowanie. Okazało się jednak, że rozkaz Sikorskiego trzeba było wykonać tylko raz. 24 sierpnia pod Mławą (ponad 100 kilometrów na północ od Warszawy) rozstrzelano 200 czerwonoarmistów za to, że dwa dni wcześniej wymordowali kompanię piechoty, którą wzięli do niewoli.