Choć powinno to wyglądać zgoła inaczej, przypomina o tym artykuł na łamach pisma „Medieval Archaeology”. Koło miejscowości Hezingen w Holandii, na wschodzie kraju, znaleziono skarb: złote i srebrne monety oraz biżuterię z VII w. Archeolodzy zainteresowali się tym odkryciem, ale zanim rozpoczęli wykopaliska, rozpoznali topografię terenu. Ustalili, że skarb znaleziono na grzbiecie wzgórza dominującego nad okolicą, w pobliży bijącego źródła wody, niedaleko prehistorycznego kopca grobowego z końca epoki kamienia oraz praktycznie na skrzyżowaniu pradawnego szlaku komunikacyjnego i handlowego wschód–zachód i północ–południe.
Te cztery elementy – bieżąca woda, pochówek, szlak komunikacyjny i górowanie nad okolicą – skłoniły badaczy do wniosku, że było to miejsce szczególne. Tego rodzaju lokalizacje miały od niepamiętnych czasów związek z rytuałami, obrzędami, kultem. Ale nie koniec na tym. W odległości pięciu kilometrów od miejsca znalezienia skarbu archeolodzy odkopali osadę. Oprócz domostw znajdował się tam krąg wyznaczony przez wbite w ziemię drewniane słupy, a wewnątrz tego kręgu znajdowały się: budynek, studnia i wielki kamień. Odkopano także kilkadziesiąt monet oraz przedmioty ze złota i srebra.
Naukowcy doszli do wniosku, że budynek w obrębie kręgu pełnił rolę świątyni, a domostwa zamieszkiwała ówczesna miejscowa elita. Było VII stulecie naszej ery, czasy Merowingów dobiegały końca, ale chrześcijaństwo nie wyparło jeszcze bez reszty pogańskich wierzeń i rytuałów. Właśnie z takimi pogańskimi rytuałami archeolodzy wiążą złote i srebrne precjoza odnalezione w Hezingen. Źródła z epoki nazywają takie pogańskie ofiary… „diabelskimi pieniędzmi”. Wszystko to razem rzuca nowe światło na chrześcijańskie korzenie Europy. Chrystianizacja bynajmniej nie szła jak po maśle – odkopany skarb nie ma związku z ochroną majątku jakiegoś człowieka, lecz ze zjawiskiem „oporu pogańszczyzny”. W tym kontekście zachłystywanie się wartością odkopanych monet brzmi anachronicznie.
W podobny sposób sprawy potoczyły się także w Polsce: monety rzymskie i staropolskie, które odnaleźli poszukiwacze na polach w gminie Księżpol, trafiły do muzeum w Biłgoraju. Odkrycia dokonano w miejscu, gdzie wcześniej nie było znanych stanowisk archeologicznych. Gdy do akcji wkroczyli profesjonalni badacze, rezultat okazał się zaskakujący. Ujawniono tam, na obszarze ok. pięciu hektarów, stanowisko archeologiczne – jedno z większych w województwie lubelskim. Miejsce to było intensywnie zasiedlone od czasów rzymskich, a w średniowieczu stała tam przydrożna karczma, która jak najbardziej miała związek z dochodami. A zyskiem archeologów, jaki stał się ich udziałem za sprawą istnienia tego przybytku przed setkami lat, jest nowy, poszerzony i pogłębiony obraz dziejów tej części Lubelszczyzny. Taki obraz nie ma ceny, w żadnej monecie.