Ludzie w różnym wieku wsiedli na statek. Wprowadzono też niespokojny żywy inwentarz. Wniesiono zapasy żywności przystosowanej do długiego przechowywania oraz wszystko, co dało się zapakować do skrzyń lub wcisnąć na pokład: meble, sprzęty kuchenne, narzędzia, tkaniny. Wełniany żagiel trzeszczał w szwach, deski znikały pod słoną wodą i zwierzęcymi odchodami. Okręt niestrudzenie przedzierał się przez niespokojne wody fiordu. To taka arka Noego, tyle że w wersji wikińskiej. Mieszkańcy pływającego domu znaleźli się w mało sprzyjającej okolicy. Po obu stronach pięły się w górę strome zbocza wyrastające z głębokiej wody. Na ich nagich szarych skałach trzymał się tylko śnieg. To jednak twardzi ludzie, którzy już tu kiedyś byli, już przeprowadzili rekonesans. Wiedzieli, że na końcu fiordu czeka ziemia, na której można się osiedlić. I że dalej aż po horyzont rozciąga się czapa lodu. Wiedzieli również, że inni już się tu zdążyli osiedlić. To zaś oznacza dwie rzeczy. Po pierwsze, że będą żyli wśród ludzi. Po drugie zaś, że muszą się pospieszyć. Statek wraz z załogą pruje więc niespokojną toń i szuka dla siebie miejsca w cieniu wielkich gór. Od wielu dni wędruje wzdłuż wybrzeża. Opuścił zasiedlone już fiordy i teraz szuka nowego domu.
Zagroda pod Piaskiem na Grenlandii
Setki lat później ten dom, który w końcu udało się znaleźć, zniknie z powierzchni ziemi. Lodowate wody rzeki znajdą nową drogę i pogrzebią go pod warstwą piasku i żwiru tak grubą, że po latach archeolodzy nazwą to miejsce Gården under Sandet, co po duńsku oznacza „Zagroda pod Piaskiem”. Na razie to jednak odległa przyszłość, a nowy dom dla wielu pokoleń, które będą wieść życie na obrzeżach świata, dopiero ma powstać.
Czytaj więcej
Warunki pracy były straszne. Lata spędzone w półmroku na próbach wypatrzenia nici i barwników roś...
Dla wikingów urządzanie się na Grenlandii było przedsięwzięciem na miarę kolonizacji Księżyca – już choćby z powodu dystansu, jaki trzeba było przebyć przez ocean, ale także z uwagi na niedobory pewnych zasobów niezbędnych do prowadzenia gospodarki i brak struktur społecznych, w które można by się wpisać. Tu było całkiem inaczej niż w innych miejscach, gdzie wikingowie się osiedlali, choćby na Wyspach Brytyjskich. Grenlandia była pod wieloma względami wyjątkowa i dlatego warto jej poświęcić chwilę uwagi. Wyspy Brytyjskie zasiedlały przed wikingami całe pokolenia Anglosasów, Rzymian, Brytów i różnych innych ludów. Ich przedstawiciele przez pokolenia uprawiali ziemię i budowali zagrody. Dość w tym miejscu wspomnieć dobitny wpis w „Kronice anglosaskiej” w 876 roku, mówiący o tym, że najeźdźcy podzielili między siebie ziemię należącą dotąd do mieszkańców Northumbrii i przystąpili do orki. Nordyccy osadnicy zwyczajnie włączyli się w pradawną sieć działalności rolniczej, hodowlanej i handlowej. Czerpali z wielopokoleniowej wiedzy o tym, gdzie w lasach bądź na polach można znaleźć owoce, zioła i orzechy, a także jakich zasobów dostarczają rzeki i mokradła, wybrzeże morza i zatoki.
Na Grenlandii wszystko trzeba było zaczynać od zera. Przede wszystkim należało wyciąć brzozy i wierzby, co stanowiło pierwszą poważną ingerencję człowieka w naturalny krajobraz. Osadnicy sporo się przy tym natrudzili, ale współcześni badacze mają dzięki temu łatwiejsze życie. Problem z żyznymi polami uprawnymi polega na tym, że jeśli ziemia rodzi dobre plony, to ludzie chętnie na niej gospodarują. Często też wznoszą zabudowania. Orka skutkuje jednak naruszaniem powierzchni i często zniszczeniem tego, co się kryje pod spodem. Archeologom trudniej więc znaleźć ślady z epoki wikingów tam, gdzie ludzie osiedlali się na dłużej. Wyspy na północnym Atlantyku nie były tak gęsto zaludnione jak południowa Skandynawia i Wyspy Brytyjskie i dzięki temu pewne rzeczy tam przetrwały. Na przykład na Islandii zachowały się jedne z pierwszych domów wzniesionych przez nordyckich przybyszy. Odkryto je w centrum Rejkiawiku i wystawiono w interaktywnym muzeum poświęconym pierwszym mieszkańcom wyspy. Dalej na wschód znajduje się Stöng, gdzie podczas erupcji Hekli w 1104 roku zagrodę pogrzebała lawa.