Reklama

Języki na wymarciu. Co pomoże im przetrwać - dzieci czy AI?

Lingwiści ostrzegają, że w ciągu najbliższych 100 lat może zniknąć większość spośród blisko 7000 języków świata. Procesu całkowicie nie zatrzymamy, mamy jednak szansę na jego znaczne spowolnienie.

Publikacja: 31.07.2025 21:00

Język to fundament, na którym opiera się kultura i tożsamość konkretnej społeczności

Język to fundament, na którym opiera się kultura i tożsamość konkretnej społeczności

Foto: GETTY IMAGES NORTH AMERICA / GETTY IMAGES VIA AFP

Śmierć Marian Scott wiosną 2025 r. pozostawiła w żałobie nie tylko najbliższych i społeczność rezerwatu Wind River w Wyoming, ale również całe grono językoznawców, którym los zagrożonych języków nie jest obojętny. Scott była jedną z zaledwie kilkudziesięciu osób na świecie, posługujących się językiem arapaho, dziedzictwem indiańskiego plemienia o tej samej nazwie, które z każdym takim odejściem zbliża się do wyginięcia. Młodzi ludzie wyjeżdżają do miast i coraz rzadziej chcą kultywować tradycje przodków, dlatego lingwiści dwoją się i troją, by uratować, co się da. Niestety, to walka z czasem, bo lista językowych nekrologów w ostatnich latach zaczęła się niebezpiecznie wydłużać.

W zeszłym roku świat pożegnał w Peru Amadeo Garcíę Garcíę, ostatniego rodzimego użytkownika języka Taushiro, który przez setki lat kształtował myśli i kulturę niewielkiej społeczności w amazońskiej dżungli. Niewiele wcześniej zmarł Aruka, ostatni przedstawiciel małego amazońskiego plemienia, posługującego się językiem juma. Na przeciwległym krańcu globu w wieku 90 lat odeszła z tego świata Wiera Tymoszenko, ostatnia użytkowniczka języka bering, odmiany dialektu aleuckiego, któremu również grozi wymarcie. Tego typu pożegnania za każdym razem przypominają nam o cichym, lecz alarmującym procesie, który rozgrywa się na naszych oczach: wymierania języków.

Czytaj więcej

Polska oficjalnie uzna język, którym mówi garstka obywateli

Według danych organizacji SIL International, zajmującej się dokumentacją języków świata, jedna piąta z blisko 7000 języków zniknie wraz z końcem tego stulecia. Najbardziej pesymistyczny scenariusz przewiduje wyginięcie 90 proc. z nich.

– Większość języków, które obecnie istnieją, prawie na pewno zniknie w ciągu tego stulecia. To jak pożar lasu, który trawi kolejne drzewa – ostrzega John McWhorter, lingwista z Columbia University i autor książki „The Power of Babel: A Natural History of Language”.

Reklama
Reklama

Semantyczne dziedzictwo

Kluczowym wskaźnikiem żywotności języka jest transfer międzypokoleniowy. Język z zaledwie 500 użytkownikami może być „bardzo żywy”, jeśli jest podstawowym językiem wszystkich dzieci w społeczności, podczas gdy język z dziesiątkami tysięcy użytkowników może być zagrożony, jeśli dzieci przestają się go uczyć.

Według UNESCO najwięcej zagrożonych języków znajduje się w: Indonezji (425), Papui-Nowej Gwinei (312), Australii (190), Indiach (196), Stanach Zjednoczonych (192), Chinach (144), Meksyku (144) i Rosji (136). W Europie na granicy zaniku pozostaje 50 języków. Również w Polsce istnieją języki takie jak wilamowski, którego dni zdają się być policzone. Czy możemy coś na to poradzić? Problem w tym, że nie bardzo.

Języki wymierają z różnych powodów. Te lokalne i w większość nieznane często są kojarzone ze społecznościami marginalizowanymi, co może prowadzić do stygmatyzacji. Wiele rządów aktywnie zniechęcało lub tłumiło użycie języków ojczystych, faworyzując jeden język urzędowy. Znacznie bardziej niebezpieczne są jednak czynniki naturalne, których procesy przenikają się nawzajem.

Pierwszy to globalizacja i presja ekonomiczna. Dominacja kilku języków – takich jak angielski, mandaryński czy hiszpański – w edukacji, mediach i handlu tworzy „zachętę ekonomiczną”, skłaniając młodsze pokolenia do ich przyswajania w poszukiwaniu lepszych perspektyw. To generuje zmiany demograficzne. Tym samym migracja z obszarów wiejskich do miast naraża ludzi na języki dominujące, prowadząc do odchodzenia od dialektów rdzennych. Małżeństwa mieszane również mogą przyczyniać się do zmiany językowej. Kiedy dzieci przestają uczyć się języka jako swojego pierwszego lub głównego, „nić życia języka rdzennego” zostaje przerwana, co prowadzi do bezpośredniego zagrożenia wymarciem. Dochodzi wówczas do zerwania transferu międzypokoleniowego. Nawet konflikty zbrojne i katastrofy naturalne rozpraszające społeczności potrafią przyspieszyć ten smutny proces.

Czytaj więcej

W Pakistanie umiera język: Mówią nim trzy osoby

Często przy tej okazji pojawia się prowokacyjne pytanie: czy w dobie globalizacji, gdzie angielski zdaje się być wspólnym mianownikiem, powinniśmy w ogóle podejmować wysiłek, by ratować ginące języki? Odpowiedź lingwistów, antropologów i kulturoznawców jest jednoznaczna: absolutnie tak.

Reklama
Reklama

Język to coś więcej niż tylko narzędzie komunikacji. To fundament, na którym opiera się kultura i tożsamość konkretnej społeczności. To unikalny system poznawczy, klucz do wiedzy i filozofii. Simon Prentis w książce „Mowa. Jak język uczynił nas ludźmi”, pisze, że to właśnie zdolność posługiwania się językiem w jego złożonej i symbolicznej formie ukształtowała naszą cywilizację. Mimo różnic geograficznych. To wreszcie dzięki językowi możemy przekazywać sobie historie, uczyć się na błędach przodków i rozwijać się na bazie ich osiągnięć.

Prof. K. David Harrison ze Swarthmore College w Pensylwanii, specjalizujący się w badaniach nad ginącymi językami, zwraca uwagę na straty, jakie poniesiemy w przypadku wymarcia lokalnych dialektów. W książce „When Languages Die: The Extinction of the World’s Languages and the Erosion of Human Knowledge” posiłkuje się: kulturą ludu Kallawaya z Boliwii znającego kilkadziesiąt nazw roślin leczniczych, o których nie mamy pojęcia, ludem Jupików z Alaski, który używa ponad 90 określeń na nazwanie lodu, czy ludem Tofa z Syberii, mogącym się pochwalić równie bogatym nazewnictwem dotyczącym hodowli reniferów.

Za każdym razem, gdy umiera jakiś język, mamy do czynienia z bezpowrotną utratą kawałka kultury i unikalnego sposobu postrzegania świata. Utratę konkretnego języka można zatem porównać do zniszczenia bezcennego dzieła sztuki. Często niereplikowanego, bo wiele z wymarłych słów nie da się wprost przetłumaczyć i trzeba się posiłkować innym znanym opisem świata. Przykład? Japońskie słowo „komorebi”, które moglibyśmy wyjaśnić jako „światło słoneczne przesączające się przez liście drzew”, czy portugalskie „saudade” (głęboka melancholijna tęsknota). Inny przykład to „mamihlapinatapai” w języku plemienia Jagana, zamieszkującego Ziemię Ognistą. To jedno słowo opisuje spojrzenie wymieniane przez dwie osoby, z których każda życzy sobie, aby ta druga zainicjowała coś, czego obie pragną, ale żadna z nich nie chce rozpocząć. Wspomniane słowa nie tylko opisują, ale wręcz tworzą kategorię doświadczeń i emocji, które w innych językach wymagają długich opisów. Uczą nas zwracać uwagę na detale, które bez nich mogłyby pozostać niezauważone.

Język to fundament, na którym opiera się kultura i tożsamość konkretnej społeczności

Język to fundament, na którym opiera się kultura i tożsamość konkretnej społeczności

Foto: Getty Images North America / Getty Images via AFP

A wiele tajemnic pozostaje jeszcze nieodkrytych, ponieważ, jak twierdzi Harrison, 80 proc. współczesnych języków nie zostało jeszcze przebadane. Z dwóch powodów: po pierwsze, włada nimi bardzo mała grupa (przetrwanie blisko 3500 najrzadszych języków spoczywa na ustach zaledwie 0,2 proc. ludzkości), po drugie, większość wspomnianych społeczności nie potrafi pisać, kultywując i utrwalając swój język tyko w postaci mówionej.

Ocalić od zapomnienia

Problem zanikania języków nie pozostaje bez echa. Na całym świecie powstają liczne inicjatywy mające na celu ich dokumentację i rewitalizację. Projekty takie jak Endangered Languages Project czy Documentation of Endangered Languages gromadzą nagrania audio i wideo, tworzą słowniki i gramatyki, zabezpieczając bezcenne dane dla przyszłych pokoleń. Własne działania podjęło National Geographic. Amerykańskie Towarzystwo Geograficzne identyfikuje obszary z największą liczbą zagrożonych języków i wysyła tam swoich pracowników, aby je poznali, udokumentowali i nagrali.

Reklama
Reklama

Ambicji nie brakuje również zespołowi projektu Rosetta, uruchomionego przez Long Now Foundation, którego celem jest stworzenie kompleksowej cyfrowej biblioteki wszystkich udokumentowanych języków świata, które już wymarły. Nazwa nawiązuje w słynnego kamienia z Rosetty odkrytego w 1799 r. Bazaltowa płyta zawierała ten sam dekret wyryty w trzech pismach: greckim, hieroglificznym i demotycznym. Był to klucz do rozszyfrowania starożytnych egipskich hieroglifów, których znajomość zaginęła po IV wieku n.e. To odkrycie otworzyło drzwi do zrozumienia bogatej historii i kultury starożytnego Egiptu, zapoczątkowując nowoczesną egiptologię.

Czytaj więcej

Anna Nasiłowska: Jeśli wszyscy zaczną pisać, jak chcą, przestaniemy się rozumieć

Coraz popularniejsze stają się programy rewitalizacyjne, często nazywane „gniazdami językowymi” (ang. language nests), gdzie dzieci od najmłodszych lat uczą się w języku przodków. Kluczem do sukcesu jest zaangażowanie samych społeczności. – Nie da się narzucić ratowania języka z zewnątrz. To musi wyjść od ludzi, od ich głębokiego pragnienia zachowania swojego dziedzictwa – podkreśla Andrew Dalby, brytyjski językoznawca i autor pracy „Language in Danger”. W wielu miejscach na świecie, jak w Nowej Zelandii z językiem maoryskim czy w Izraelu z hebrajskim, udało się w pewnym stopniu odwrócić negatywny trend, pokazując, że przy odpowiednim wsparciu i zaangażowaniu język może odżyć.

Nie brakuje wreszcie prywatnych inicjatyw. Wystarczy wspomnieć Biagio Arobbya, 32-latka z Dakoty Południowej, który założył stronę społecznościową LiveAndTell. Jej użytkownicy dokumentują ginące języki indiańskie.

W tym wszystkim coraz częściej pojawia się pytanie o rolę sztucznej inteligencji. Czy AI może być nadzieją dla ginących języków? Z pewnością ma ogromny potencjał. Dzięki zaawansowanym algorytmom sztuczna inteligencja może znacząco przyspieszyć proces dokumentacji, automatycznie transkrybując nagrania, tłumacząc teksty czy nawet generując słowniki. Może również pomóc w tworzeniu interaktywnych materiałów edukacyjnych – aplikacji i gier, które zachęcą młodsze pokolenia do nauki języka.

Reklama
Reklama
Według UNESCO w Papui-Nowej Gwinei aż 312 języków jest zagrożonych wymarciem

Według UNESCO w Papui-Nowej Gwinei aż 312 języków jest zagrożonych wymarciem

Foto: ADAM CONSTANZA/SHUTTERSTOCK

AI ma jednak też swoje ograniczenia. Do efektywnego działania potrzebuje ogromnych ilości danych, których często brakuje dla języków zagrożonych. Co ważniejsze, sztuczna inteligencja nie jest w stanie uchwycić niuansów kulturowych, emocji i ludzkiego doświadczenia, które są integralną częścią każdego języka. Będzie więc doskonałym pomocnikiem, ale nigdy nie zastąpi ludzkiego czynnika w przekazywaniu i nauczaniu języka.

Nowe wyzwania

Ideałem wydaje się scenariusz, w którym użytkownicy języków zagrożonych nie wybierają między ojczystym idiomem a globalną komunikacją, lecz kultywują obie kompetencje równolegle. Ciekawy proces nastąpił w Papui-Nowej Gwinei, gdzie w sposób naturalny rozwinął się język tok pisin, który pełni funkcję języka wehikularnego (czyli używanego w trakcie podróży i w kontaktach handlowych na obszarach o dużej różnorodności językowej). W praktyce jest to mieszanka angielskiego i najpopularniejszych narzeczy lokalnych, która umożliwia swobodne porozumiewanie się członków licznych tamtejszych plemion.

Analiza współczesnej dominacji angielskiego ujawnia jej paradoksalną naturę. Z jednej strony, stanowi ona praktyczne rozwiązanie problemu komunikacji międzynarodowej w epoce globalizacji, z drugiej jednak, tworzy strukturalną nierówność między użytkownikami natywnymi a resztą świata. Anglojęzyczni obywatele zyskują w tym przypadku przewagę: ich dzieciństwo to inwestycja w globalną komunikację, podczas gdy inni muszą poświęcać lata na przyswojenie tego, co dla nich jest oczywiste. Ta asymetria może się utrwalić na dekady, a być może stulecia – podobnie jak łacina przetrwała upadek Rzymu, tak angielski może przeżyć ewentualny zmierzch anglosaskiej dominacji geopolitycznej.

Czytaj więcej

Zabić Indianina w Indianinie
Reklama
Reklama

W obliczu nieuchronności procesów językowych współczesność oferuje bezprecedensową możliwość: po raz pierwszy w dziejach ludzkości możemy kompleksowo udokumentować znikające dziedzictwo językowe. Cyfrowe archiwa, zaawansowane narzędzia transkrypcji i analityczne algorytmy pozwalają na zachowanie nie tylko słownictwa, ale i prozodii (akcent, intonacja), semantyki kulturowej, a nawet sposobów myślenia właściwych poszczególnym językom. Ta dokumentacyjna misja nie zatrzyma procesów cywilizacyjnych, ale może uchronić przyszłe pokolenia przed całkowitą utratą językowej różnorodności. To kompromis między nieuchronnością historii a odpowiedzialnością kulturową.

Języki to żywe organizmy, które ewoluują i zmieniają się. Ich naturalna utrata to jedno, ale tempo, w jakim to się dzieje obecnie, budzi uzasadniony niepokój. Działania na rzecz ich zachowania są inwestycją w przyszłość ludzkiej różnorodności – mozaiki kultur, z której czerpiemy wszyscy. Ostatecznie, ratowanie języków to ratowanie fragmentów naszej wspólnej, ludzkiej tożsamości. Ironią debaty o zagrożonych językach pozostaje fakt, że milczenie brzmi identycznie w każdym języku.

Śmierć Marian Scott wiosną 2025 r. pozostawiła w żałobie nie tylko najbliższych i społeczność rezerwatu Wind River w Wyoming, ale również całe grono językoznawców, którym los zagrożonych języków nie jest obojętny. Scott była jedną z zaledwie kilkudziesięciu osób na świecie, posługujących się językiem arapaho, dziedzictwem indiańskiego plemienia o tej samej nazwie, które z każdym takim odejściem zbliża się do wyginięcia. Młodzi ludzie wyjeżdżają do miast i coraz rzadziej chcą kultywować tradycje przodków, dlatego lingwiści dwoją się i troją, by uratować, co się da. Niestety, to walka z czasem, bo lista językowych nekrologów w ostatnich latach zaczęła się niebezpiecznie wydłużać.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Historia
Kim naprawdę był Hans Kloss
Historia
Jakie tajemnice skrywa jeszcze więzienie przy Rakowieckiej w Warszawie
Historia
Zrabowany pierścień króla Zygmunta Starego w niemieckich rękach
Historia
Lądowa epopeja żaglowca Vasa
Historia
Wikingowie: w poszukiwaniu nowego domu
Reklama
Reklama