Po blisko trzech wiekach planowej eksterminacji chrześcijan cesarz rzymski Konstantyn uprzejmie zapraszał 220 biskupów chrześcijańskich ze wszystkich zakątków swojego państwa na 20. jubileusz swojego panowania. Przy okazji pozwalał im obradować w auli swojego nicejskiego pałacu.
Władca zgodził się być wykonawcą postanowień soboru oraz nie ingerować w ustalenia teologiczne i doktrynalne. Chrześcijaństwo wychodziło z podziemia i stawało na rozdrożu. Opuszczało ideologiczne granice Palestyny i ulegało coraz silniejszemu wpływowi greckiego sposobu myślenia. Uczestnicy soboru stanęli wobec niebywale trudnego zadania. Musieli jakoś przerwać destrukcyjny konflikt doktrynalny pomiędzy Aleksandrem z Aleksandrii i jego prezbitrem Ariuszem, który twierdził, że Jezus jako Syn Boży jest stworzeniem (ktisma), a zatem nie może być prawdziwym Bogiem. A skoro Bogiem miałby nie być, to czy był jedynie wielkim myślicielem lub reformatorem judaizmu?