Trudno z należnym dystansem pisać o osobie bardzo bliskiej, siostrze swej matki, która była i wielka damą – może nawet jeszcze w stylu XIX-wiecznym – i kochającą córką, matką i wreszcie babką. Takich dam w Polsce, a nawet może i w całej Europie zwyczajnie już nie ma. I nie chodzi tu o prostą konstatację, o której wspomina się nostalgicznie od kilkudziesięciu lat, że to koniec starej Polski (la vieille Pologne) czy także starej Europy ancien regime’u dobrze pokazanej w „Lamparcie” Giuseppe Tomasiego di Lampedusa, czy w podobnych – choć późniejszych – „Okruchach dnia” Jamesa Ivory’ego.
Ten ulotny charme starej Europy starało się uchwycić wielu literatów. Jeśli zaś chodzi o środowiska arystokratyczne Ukrainy, może najlepiej uchwycił to Jarosław Iwaszkiewicz, pisząc o kwiatach polskiej kultury wyrosłych na obcej, ukraińskiej czarnoziemnej glebie, które musiały uschnąć, bo były bez korzeni… Ale jakie to były kwiaty! Co prawda, wiecznie trwać nie mogły, podobnie jak wielkie panie z polsko-ukraińskiego wyższego towarzystwa. Iwaszkiewicz miał na myśli Branickich, Lubomirskich, Sobańskich, Jaroszyńskich, Belina-Brzozowskich, Grocholskich, Borchów, Podhorskich, Mańkowskich, Lipkowskich, Rzewuskich, etc., ale opisywał to samo środowisko rodzinno-towarzyskie, którego pozostałości kończą się w czasach obecnych i którego częścią była zmarła ciocia Consuelo. We Francji podobne uczucie przemijania odczuwał Proust, na którym Iwaszkiewicz mógł się trochę wzorować.
Klementyna Ignacia Victoria Consuelo
Już liczba imion wskazuje na tradycyjny zwyczaj nadawania wielu imion na cześć szanowanych przodków – powszechny w feudalnych rodzinach katolickiej Europy. Klementyna Ignacia Victoria Consuelo wywodziła się po mieczu i kądzieli z rodzin polskich osiadłych w Ukrainie w końcu XVII stulecia, w epoce Rzeczypospolitej Polskiej. Ojcem Consuelo był Karol Stefan, hrabia Lubicz- Orłowski, a matką – Róża z hrabiów Sobańskich, primo voto Romanowa Chłapowska. Przed rewolucją bolszewicką Sobańscy herbu Junosza byli jedną z dziesięciu najbogatszych rodzin polskich, a Orłowscy herbu Lubicz byli nie tylko bardzo bogaci i ekscentryczni, ale też wnieśli do nieco monotonnego życia polsko-ukraińskiej arystokracji silny koloryt tak międzynarodowy i egzotyczny, że odcisnął się on piętnem na całym życiu cioci Consuelo oraz całej naszej rodziny.
Udowodnić to nietrudno, zatem wyjaśnijmy: pradziad Consuelo, Aleksander Orłowski, ożenił się z wnuczką słynnej kurlandzkiej księżnej Dino, Klementyną de Talleyrand-Périgord. Minister Charles-Maurice książę Talleyrand (1754–1838) nie tylko rozsławia wtedy swe nazwisko, znane dotąd tylko we Francji, ale wręcz „umiędzynaradawia” swój ród, który przez cały XIX w. i dłużej staje się rodziną dosyć kosmopolityczną. Syn Aleksandra i Klementyny, Xawery, żeni się z wnuczką wiceprezydenta Argentyny Salvadora-Marii del Carill – jednego z ojców założycieli Konfederacji Argentyńskiej. Ukraina, Polska, Francja, a do tego jeszcze egzotyczna Argentyna... Ileż wątków rodzinnych i kodów kulturowych!
Karol Stefan Lubicz-Orłowski, ojciec Consuelo – zdjęcie z lat 40. XX w.