Wspomnienie o wyjątkowej arystokratce

Moja ciocia, Klementyna Ignacia Victoria Consuelo markiza de Barrigue de Fontanieu, czuła się po trosze Polką i Francuską, ale przede wszystkim Argentynką. Przez ponad 30 lat pracowała w Ambasadzie Argentyny w Paryżu, stając się osobą instytucją dla MSZ obu krajów.

Publikacja: 18.04.2025 04:44

Od lewej: Consuelo markiza de Barrigue de Fontanieu (córka Róży Orłowskiej), Danila z Pallavicinich

Od lewej: Consuelo markiza de Barrigue de Fontanieu (córka Róży Orłowskiej), Danila z Pallavicinich Javierowa Orłowska (synowa Róży) i Soledad z Krasickich Stefanowa Ybarra (wnuczka Róży), ok. 2000 r.

Foto: ARCHIWUM AUTORA (4)

Trudno z należnym dystansem pisać o osobie bardzo bliskiej, siostrze swej matki, która była i wielka damą – może nawet jeszcze w stylu XIX-wiecznym – i kochającą córką, matką i wreszcie babką. Takich dam w Polsce, a nawet może i w całej Europie zwyczajnie już nie ma. I nie chodzi tu o prostą konstatację, o której wspomina się nostalgicznie od kilkudziesięciu lat, że to koniec starej Polski (la vieille Pologne) czy także starej Europy ancien regime’u dobrze pokazanej w „Lamparcie” Giuseppe Tomasiego di Lampedusa, czy w podobnych – choć późniejszych – „Okruchach dnia” Jamesa Ivory’ego.

Ten ulotny charme starej Europy starało się uchwycić wielu literatów. Jeśli zaś chodzi o środowiska arystokratyczne Ukrainy, może najlepiej uchwycił to Jarosław Iwaszkiewicz, pisząc o kwiatach polskiej kultury wyrosłych na obcej, ukraińskiej czarnoziemnej glebie, które musiały uschnąć, bo były bez korzeni… Ale jakie to były kwiaty! Co prawda, wiecznie trwać nie mogły, podobnie jak wielkie panie z polsko-ukraińskiego wyższego towarzystwa. Iwaszkiewicz miał na myśli Branickich, Lubomirskich, Sobańskich, Jaroszyńskich, Belina-Brzozowskich, Grocholskich, Borchów, Podhorskich, Mańkowskich, Lipkowskich, Rzewuskich, etc., ale opisywał to samo środowisko rodzinno-towarzyskie, którego pozostałości kończą się w czasach obecnych i którego częścią była zmarła ciocia Consuelo. We Francji podobne uczucie przemijania odczuwał Proust, na którym Iwaszkiewicz mógł się trochę wzorować.

Klementyna Ignacia Victoria Consuelo

Już liczba imion wskazuje na tradycyjny zwyczaj nadawania wielu imion na cześć szanowanych przodków – powszechny w feudalnych rodzinach katolickiej Europy. Klementyna Ignacia Victoria Consuelo wywodziła się po mieczu i kądzieli z rodzin polskich osiadłych w Ukrainie w końcu XVII stulecia, w epoce Rzeczypospolitej Polskiej. Ojcem Consuelo był Karol Stefan, hrabia Lubicz- Orłowski, a matką – Róża z hrabiów Sobańskich, primo voto Romanowa Chłapowska. Przed rewolucją bolszewicką Sobańscy herbu Junosza byli jedną z dziesięciu najbogatszych rodzin polskich, a Orłowscy herbu Lubicz byli nie tylko bardzo bogaci i ekscentryczni, ale też wnieśli do nieco monotonnego życia polsko-ukraińskiej arystokracji silny koloryt tak międzynarodowy i egzotyczny, że odcisnął się on piętnem na całym życiu cioci Consuelo oraz całej naszej rodziny.

Udowodnić to nietrudno, zatem wyjaśnijmy: pradziad Consuelo, Aleksander Orłowski, ożenił się z wnuczką słynnej kurlandzkiej księżnej Dino, Klementyną de Talleyrand-Périgord. Minister Charles-Maurice książę Talleyrand (1754–1838) nie tylko rozsławia wtedy swe nazwisko, znane dotąd tylko we Francji, ale wręcz „umiędzynaradawia” swój ród, który przez cały XIX w. i dłużej staje się rodziną dosyć kosmopolityczną. Syn Aleksandra i Klementyny, Xawery, żeni się z wnuczką wiceprezydenta Argentyny Salvadora-Marii del Carill – jednego z ojców założycieli Konfederacji Argentyńskiej. Ukraina, Polska, Francja, a do tego jeszcze egzotyczna Argentyna... Ileż wątków rodzinnych i kodów kulturowych!

Karol Stefan Lubicz-Orłowski, ojciec Consuelo – zdjęcie z lat 40. XX w.

Karol Stefan Lubicz-Orłowski, ojciec Consuelo – zdjęcie z lat 40. XX w.

Zatem nawet bez kataklizmu II wojny światowej ciocia Consuelo nie byłaby typową panią polską z towarzystwa. Ale to koniec II Rzeczypospolitej sprawił, że Consuelo, urodzona w 1943 r. w bombardowanym przez Niemców Londynie, córka Karola, oficera łącznikowego Rządu Londyńskiego, współpracownika „Dwójki” oraz Róży – agentki brytyjskiej Intelligence Service tropiącej hitlerowców w Lizbonie – nigdy nie została stuprocentową Polką, tylko zwyczajem kosmopolitycznym czuła się po trosze Polką i Francuską, ale przede wszystkim Argentynką, co zawsze podkreślała i co wpłynęło także na moje lepsze zrozumienie mej drugiej – argentyńskiej – ojczyzny.

Orłowscy przenoszą się do Argentyny

Po katastrofie jałtańskiej ojciec Consuelo, Karol „Coco” Orłowski, bohater dwóch wojen – pierwszej cywilnej hiszpańskiej i drugiej światowej, przeniósł się wraz z rodziną do Argentyny, gdzie pracował dla Rządu Polskiego na Emigracji oraz w Związku Polaków w Argentynie. Consuelo była najstarszym dzieckiem Karola i Róży Orłowskich (ze związku z Romanem Chłapowskim, poległym w obronie Warszawy we wrześniu 1939 r., Róża miała dwóch synów – Macieja i Romana). Przeżyła w Argentynie pierwsze 20 lat życia, kształtując swój światopogląd w kręgach tak licznej wtedy polskiej emigracji niepodległościowej. Rzecz jasna – obok Polonii główne miejsce zajmowały tu: rodzina i przyjaciele argentyńscy.

Nie dane było Consuelo przeżyć całego swego życia w Argentynie, którą tak kochała. Widzę ją – jakby to było wczoraj – jak idzie Avenida Alvear, ekskluzywną arterią w Buenos Aires: od Callao w stronę ul. Parera, gdzie mieszkała w ostatnich latach, gdy jeszcze była w pełni sił. Widzę ją w tych specyficznie luksusowych dzielnicach: Recoleta, Barrio Norte i Palermo Chico – oaz w wielkim konglomeracie miejskim Buenos Aires – i może jeszcze w La Soledad, czyli starym gnieździe wiejskim del Carillów, Orłowskich i Sarachagów. Tam Consuelo czuła się najlepiej.

Zmuszają do refleksji tak odległe korzenie polsko-argentyńsko-francuskie, ale to one ukształtowały ciocię Consuelo i jej rodzeństwo. Pampa argentyńska przypomina stepy ukraińskie. Tu i tam czarnoziem definiuje życie ludzkie. Tu i tam dominuje kult konia, tu i tam rodzina hodowała konie, bydło i uprawiała pszenicę. W Ukrainie od połowy XVIII w. gentry i arystokracja posługują się najczęściej językiem francuskim, budują rezydencje w stylu francuskim, a w każdej bibliotece pałacowej znajdują się komplety „Revue de deux mondes” i klasyki literatury oświecenia i romantyzmu. Orłowscy z Malejowiec i Jarmoliniec przesiąknięci są do szpiku kości kulturą francuską kilka generacji wcześniej, zanim Consuelo zamieszka na stałe w Paryżu. Zauważył to już przecież sam Balzac starający się o względy pani Hańskiej, zresztą kuzynki Sobańskich i Orłowskich.

Powolne – acz mimowolne – odchodzenie rodziny od polskości, odrywanie rodzin od historycznych korzeni, trwa przez cały XX w. i do czasów współczesnych, ale nigdy nie jest ostateczne i całkowite. Tradycje staropolskie i polskie są wartością cenną do dzisiaj, będąc inspiracją do działania na rzecz Polski i narodu polskiego – jak w przypadku kuzynów Consuelo: Wojciecha Stebelskiego oraz Jana Józefa Okęckiego, znanych działaczy polonijnych, dumnych ze swoich polskich korzeni.

Klementyna Ignacia Victoria Consuelo markiza de Barrigue de Fontanieu (Londyn, 7.12.1943 – Paryż, 26

Klementyna Ignacia Victoria Consuelo markiza de Barrigue de Fontanieu (Londyn, 7.12.1943 – Paryż, 26.02.2025)

Consuelo poślubia markiza de Fontanieu

Mając niespełna 20 lat, decyzją ojca Consuelo przenosi się do Paryża (miasta młodości nieżyjącej już wówczas argentyńskiej babki – Ignacji del Carill Xawerowej Orłowskiej). Studiuje też w Oxfordzie, w którym to uniwersytecie zyskuje słynny akcent. Podobnie jak jej dziadek Xawery, Consuelo jest poliglotką i ma zdolność konwersacji w wielu językach. W Paryżu mieszka przy 7 Avenue Foch, a miejsce to staje się centrum towarzyskim środowiska polskiego. Wtedy zawiązują się przyjacielskie związki na całe życie z: księżną Renatą Korybut-Woroniecką, Jędrkiem Mańkowskim, redaktorem Maciejem Dzierżykraj-Morawskim z RWE, francuską gałęzią Orłowskich z Monmelian i wieloma innymi.

Consuelo wiąże swe życie z Francuzem ze starej arystokratycznej rodziny osiadłej od dawna w Maroku, Gerardem markizem de Barrigue de Fontanieu. Podobnie jak rodziny polskie, wskutek wojny Fontanieu tracą swój majątek w Maroku po usamodzielnieniu się tego królestwa od Francji. Wspólnota losów jest tu widoczna. Drugą ojczyzną Consuelo zostaje zatem Francja, której język i kulturę ma we krwi. By mieć stały kontakt z pierwszą ojczyzną, ciocia moja podejmuje pracę w Ambasadzie Argentyny w Paryżu, której to pracy poświęci się bez reszty przez ponad 30 lat, podnosząc relacje francusko-argentyńskie na jakościowo wyższy poziom i stając się osobą instytucją dla MSZ obu krajów. Bez jej mądrych rad dyplomacji argentyńskiej w Paryżu byłoby znacznie trudniej realizować swoje misje. Tu ważna uwaga: urodzona w Anglii Consuelo posiada brytyjski paszport, zwraca go jednak Brytyjczykom na znak protestu wobec przejawów imperializmu angielskiego na Malwinach (ang. Falklandy) – okupowanym do dzisiaj terytorium argentyńskim.

Róża Karolowa Orłowska z Sobańskich (matka Consuelo), primo voto Romanowa Chłapowska

Róża Karolowa Orłowska z Sobańskich (matka Consuelo), primo voto Romanowa Chłapowska

Karol Stefan Lubicz-Orłowski, ojciec Consuelo, kupił od hrabiny Casteja zamek Coigny w Normandii, który stał się drugim domem Consuelo. W renesansowym zamczysku diuków Coigny, faworytów Ludwika XVI, zaczęto przyjmować nie tylko liczne delegacje rodzinne, ale także gościć wybitnych dyplomatów, którzy chętniej i swobodniej prowadzili rozmowy w nieskrępowanej atmosferze półmroków zamkowych. W takich momentach można było podziwiać czar i grację mej ciotki, która z każdą osobą była w stanie nawiązać ważny i przyjemny dla drugiej strony kontakt, bez względu na pochodzenie czy hierarchię społeczną. Z polskim księciem rozmawiała o dekretach PKWN-u, jakby mieszkała w PRL-u, czy o znanej wywózce arystokratów do Krasnogorska; z artystą malarzem poruszała ostatnie trendy w sztuce, z rolnikiem mówiła o wiejskiej codzienności, etc. Posiadała dar konwersacji salonowej, tych wielkich salonów XVIII i XIX w. Niewątpliwie dawały tu znać o sobie geny księżnej Dino z Żagania i Delfiny z Komarów hr. Potockiej. Wszak matka Delfiny – z domu Orłowska – była siostrą antenata Consuelo. Ale nie tylko o te geny przecież chodziło – miała niepowtarzalny styl, nazywany czasem w naszych rodzinach „stylem pań Sobańskich”. Gdy się rozmawiało z Consuelo, przypominała się od razu starsza generacja ciotek: Gabryela „Elka” z Sobańskich hr. Xawerowa Krasicka czy też jej rodzona siostra Ludwika „Lula” hr. Tyszkiewiczowa. W młodym pokoleniu ten unikalny styl widzę u mojej kuzynki Izabelli z Sobańskich Ponińskiej.

Podobnie jak jej ojciec i piszący te słowa, Consuelo interesowała się genealogią rodzin europejskich i argentyńskich. Była to wiedza niezbyt głęboka, ale erudycyjna. Miała ona służyć tradycji rodzinnej, przyjemności intelektualnej rodem jakby ze Stempowskiego, będącej w tym wypadku syntezą aż trzech jakże różnych kultur i tradycji: argentyńskiej, polskiej i francuskiej.

Nie znaczy to wszystko, że życie mej cioci było usłane samymi różami. Przeciwnie – wbrew pozorom i słowom skreślonym powyżej – życie miała niełatwe, przeplatane tragediami strasznymi. Wyrwana z ukochanej Argentyny, zajmowała się ciężko chorą i przedwcześnie zmarłą ubóstwianą matką Różą, przeżyła strasznie śmierć małego i ukochanego syna, przy którym spocznie na wieki. Jej ojciec, a mój dziadek, nie zawsze dawał jej dostateczne wsparcie, na jakie zasługiwała, ale gdy on ciężko zaniemógł, całkowicie się mu poświęciła. Na szczęście zawsze miała silne oparcie w swym kochającym mężu, dzieciach i wnukach, z którymi była bardzo związana. Siłę wielką czerpała również z religii i tradycji katolickiej Orłowskich, lecz chyba bardziej Sobańskich, słynących ongiś z dewocyjnej religijności oraz imponującej działalności charytatywnej – naprawdę hors de commun, która trwa do dzisiaj, kontynuowana przez mego kuzyna hr. Michała Sobańskiego.

W przypadku Consuelo i całego jej pokolenia, historia zatoczyła koło, ale i definitywnie pogrzebała stare tradycje, zwyczaje i styl życia, który był domeną naszych historycznych rodzin od setek lat. Consuelo przyszła na świat w momencie, gdy konferencja w Teheranie przypieczętowała ostatecznie nie tylko los arystokracji polskiej, ale i samej Polski na blisko pół wieku, odeszła zaś do Boga w momencie, gdy z trójcy kultur i narodów, z których wyrosła, jedynie Argentyna może z ostrożnym optymizmem patrzeć w przyszłość.

Żegnaj Consuelo, do zobaczenia.

Trudno z należnym dystansem pisać o osobie bardzo bliskiej, siostrze swej matki, która była i wielka damą – może nawet jeszcze w stylu XIX-wiecznym – i kochającą córką, matką i wreszcie babką. Takich dam w Polsce, a nawet może i w całej Europie zwyczajnie już nie ma. I nie chodzi tu o prostą konstatację, o której wspomina się nostalgicznie od kilkudziesięciu lat, że to koniec starej Polski (la vieille Pologne) czy także starej Europy ancien regime’u dobrze pokazanej w „Lamparcie” Giuseppe Tomasiego di Lampedusa, czy w podobnych – choć późniejszych – „Okruchach dnia” Jamesa Ivory’ego.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia świata
„Do Domu Ojca” – śmierć i pogrzeb papieża Polaka
Historia świata
Gdy odchodzi najwyższy pasterz
Historia świata
„Dziennik lat trwogi”. Jak Friedrich Reck-Malleczewen opisywał upadek narodu niemieckiego
Historia świata
Skąd do Argentyny przybyła rodzina Bergoglio?
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Historia świata
Paweł Łepkowski: Co ma wspólnego demokracja z Zatoką Meksykańską?