KBW był bez wątpienia jednym z narzędzi komunistycznego terroru. Polował na żołnierzy wyklętych, pacyfikował wsie sprzyjające podziemiu, chronił fałszerstwa wyborcze, strzegł więzień i obozów, brał udział w wysiedlaniu Ukraińców podczas akcji „Wisła”, dbał o bezpieczeństwo przywódców Polski Ludowej, a w 1956 r. pacyfikował Poznań. Był formacją wzorowaną na Wojskach Wewnętrznych NKWD. Komunistyczni fanatycy stanowili w nim jednak wyraźną mniejszość. W jego szeregach przeważali chłopcy z biednych wsi, z których komunistów dopiero trzeba było zrobić. Dosyć często zdarzało się, że nie byli oni przekonani co do sensowności walki, do jakiej ich rzucono. Gardzili swoimi politrukami, ale za to ślepo ufali skomunizowanym kapelanom.
Rząd zdecydował o odebraniu Korpusu bezpiece i przekazaniu go Ministerstwu Obrony Narodowej
Komuniści początkowo planowali stworzenie Wojsk Wewnętrznych z wyszkolonych przez sowiecki wywiad dywersantów z Polskiego Samodzielnego Batalionu Specjalnego. Na jego bazie w październiku 1944 r. zaczęto tworzyć 1. Brygadę Wojsk Wewnętrznych podległą Resortowi Bezpieczeństwa Publicznego.
26 marca 1945 r. komunistyczny rząd tymczasowy nakazał temu resortowi sformować Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Na stanowisko dowódcy mianowano Henryka Toruńczyka, dąbrowszczaka i zarazem dawnego dowódcę Polskiego Samodzielnego Batalionu Specjalnego. Nowe zadanie wyraźnie go przerosło. Co prawda, resort zdołał zmobilizować do KBW 19,6 tys. poborowych z planowanych 25,8 tys., ale brakowało dla nich m.in. 4,2 tys. karabinów, 1,3 tys. samochodów, 10,6 tys. płaszczy, 17,5 tys. par butów i 16,8 tys. sienników. Zmobilizowani rekruci nie mieli na czym spać ani gdzie się umyć, a zdarzało się, że bochenek chleba przypadał na 18 żołnierzy. Dochodziło więc do masowych dezercji. 23 kwietnia 1945 r. zdezerterowało 300 żołnierzy z 2. Samodzielnego Batalionu Operacyjnego z Lubaczowa, cztery dni później z bronią w ręku uciekło do lasu 350 żołnierzy z 2. Batalionu 1. Brygady z podrzeszowskiego Sokołowa Górnego. Tylko w maju odnotowano 799 dezercji.
Żołnierze KBW sfotografowani z portretem marszałka Konstantego Rokossowskiego. Szczecin, lata 50. XX w.
24 maja rząd zdecydował więc o odebraniu Korpusu bezpiece i przekazaniu go Ministerstwu Obrony Narodowej. Nowym dowódcą został gen. Bolesław Kieniewicz, dowódca 4. Dywizji Piechoty im. Jana Kilińskiego, wywodzący się z armii sowieckiej absolwent siedmiu klas szkoły powszechnej. Kieniewicz wykorzystał kadry 4. Dywizji do tworzenia nowych jednostek Korpusu. Do 10 sierpnia zdołał sformować m.in. 15 specjalnych pułków, 2 zmotoryzowane pułki, 10 samodzielnych batalionów ochrony i samodzielny batalion łączności. Kieniewicz kierował KBW do września 1946 r. Wówczas dowództwo przejął od niego Konrad Świetlik, dogmatyczny komunista ze stażem w KPP i NKWD. W 1948 r. jego następcą został Juliusz Hibner (Dawid Szwarc), dąbrowszczak, którego pomyłkowo „pośmiertnie” odznaczono gwiazdą Bohatera ZSRR po bitwie pod Lenino. W 1951 r. dowództwo Korpusu przejął Włodzimierz Muś, przedwojenny komunista, weteran Armii Czerwonej i armii Berlinga, były dowódca pułku chroniącego rząd, a od 1949 r. zastępca dowódcy KBW ds. liniowych. Kierował KBW do 1965 r., gdy na kilka miesięcy przejął dowodzenie gen. Bronisław Kuriata.