Bardzo modne stało się ostatnio wśród historyków przypisywanie pierwszym Piastom różnych brzydkich cech: że wzbogacili się na handlu niewolnikami, że dowodzili bandą zabijaków, którzy ogniem i mieczem eliminowali konkurencję. Pojawiają się też hipotezy, że ojciec pierwszego polskiego króla Bolesława Chrobrego, czyli Mieszko (lub ktoś z jego bezpośrednich przodków), był jednym z morderczych wodzów wikingów, którzy pustoszyli w końcu pierwszego tysiąclecia po Chrystusie liczne kraje Europy.
Mieszko wikingiem? A może Wielkomorawianinem?
W tej wersji polskiej historii ów pierwszy „skandynawski” Piast miałby, podobnie jak Ruryk nad Dnieprem, przejąć kontrolę nad późniejszą Wielkopolską i tu budować swoje dominium. Faktem jest, że jego państwo wyłoniło się z historycznego niebytu nadzwyczaj szybko, od razu wsparte siecią silnych grodów i z poważną siłą militarną. A więc coś z niemal niczego, byt politycznie niemożliwy, chyba żeby wziąć za jego fundament jakąś nadzwyczajną osobowość władcy.
I na tym poprzestanę, choć pociągająca wydaje się inna hipoteza – że państwo Polan było ostatnią ostoją upadłych książąt wielkomorawskich. Wtedy dość łatwo byłoby przeciągnąć nić politycznej ciągłości miedzy doświadczeniem wczesnej słowiańskiej państwowości zza Karpat i młodym państwem piastowskim. Potwierdzenia jednak nie ma. Podobnie jak i grobu Mieszka zwanego w polskiej historiografii „pierwszym”, człowieka, który zafundował swojemu księstwu w 966 r. przymusową chrystianizację z Zachodu.
Czytaj więcej
W Niedzielę Wielkanocną, 18 kwietnia 1025 r., książę Bolesław I Wielki został w Gnieźnie koronowa...
Chrzest Polski – geopolityczny majstersztyk
Z perspektywy ówczesnej geopolityki miał kilka wyborów. Po pierwsze pogaństwo, w czym tkwili wtedy (i później) liczni sąsiedzi. Taki był wybór Słowian połabskich i plemion pruskich. Do czego to doprowadziło? Świetnie z historii wiemy. Rozpędzone dzieje zmiotły z mapy wiele z ich państwowości. Ślad nie pozostał po Sasinach, Bartach, Galindach, Jaćwieży, a Litwa przetrwała tylko dzięki mocno zresztą opóźnionej chrystianizacji.