Obława na zabójców zatrzymana przez Rosjan i Białorusinów

80 lat temu wojska sowieckie wspierane przez polskie formacje przeprowadziły operację skierowaną przeciwko podziemiu niepodległościowemu w północno-wschodniej części Polski przy granicy z ZSRR. Do dzisiaj nieznany jest los kilkuset Polaków, ofiar obławy augustowskiej.

Publikacja: 10.07.2025 07:00

Wzgórze Krzyży w Gibach. W lipcu 1945 r. oddziały NKWD przeprowadziły operację przeciwko podziemiu n

Wzgórze Krzyży w Gibach. W lipcu 1945 r. oddziały NKWD przeprowadziły operację przeciwko podziemiu niepodległościowemu na pograniczu polsko-litewskim. W wyniku obławy aresztowano ponad 7 tysięcy osób, z których ok. 600 zostało zamordowanych i pochowanych w nieznanym miejscu.

Foto: Wzgórzu Krzyży w Gibach

W Sejmie odsłonięto właśnie wystawę zorganizowaną przez IPN „I nigdy nie wrócili do domu. Alfabet Obławy Augustowskiej”. Za kilka dni w Augustowie zostanie zaś otwarty Dom Turka – miejsce pamięci ofiar tej obławy, który Instytut Pileckiego kupił od prywatnego właściciela.

W dwudziestoleciu międzywojennym mieściła się tam m.in. cukiernia, gabinet stomatologiczny, kancelaria notarialna. Zakład cukierniczo-piekarniczy „Stambuł”, a potem „Ankara” prowadził cukiernik Kamil Takosz. Dlatego to miejsce nazywano Domem Turka.

Dom Turka – katownia NKWD, a potem UB

Już jesienią 1939 r. kamienica przy ulicy 3 Maja została znacjonalizowana i przeznaczona dla NKWD. W piwnicach Sowieci urządzili cele. W czasie niemieckiej okupacji był tu hotel dla żołnierzy Wehrmachtu oraz restauracja. W październiku 1944 roku budynek ponownie został zajęty przez sowieckie służby, a w styczniu 1945 r. ulokowano w nim Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego. W piwnicach stworzono areszt.

W lipcu 1945 r. w Domu Turka uwięziono kilku zatrzymanych w czasie obławy augustowskiej, a w kolejnych latach więziono tam także m.in. żołnierzy AK i Zrzeszenia WiN. W sumie, jak szacują historycy Instytutu Pileckiego, przewinęło się przez to miejsce ok. 200 osób. W czasie prac konserwatorskich w piwnicach odnaleziono wydrapane przez więźniów podpisy i rysunki, m.in. krzyże.

Reklama
Reklama

W 1956 r. w Domu Turka ulokowano posterunek Milicji Obywatelskiej, a w 1979 r. przejęła go Podlasko-Mazurska Brygada WOP, po transformacji ustrojowej zaś Podlaski Oddział Straży Granicznej. Gdy pogranicznicy go opuścili, budynek stał  opuszczony i niszczał. Jesienią 2005 r. odzyskali go potomkowie dawnych właścicieli, czyli rodziny Rechtmanów. Trzy lata później kupił go deweloper, który chciał urządzić galerię handlową, ale protesty mieszkańców, których wsparł prof. Tomasz Strzembosz, spowodowały, że budynek został wpisany do rejestru zabytków. W 2021 r. kupił go Instytut Pileckiego.

Pamięć o obławie augustowskiej

Pamięć o obławie augustowskiej jest żywa wśród mieszkańców północnego Podlasia do dzisiaj. W lipcu 1945 r. żołnierze Armii Czerwonej, funkcjonariusze sowieckiej i polskiej bezpieki wspierani przez żołnierzy Wojska Polskiego rozpoczęli obławę w lasach w rejonie Augustowa, Suwałk i Sejn.

Przeczesali obszar Puszczy Augustowskiej i zatrzymali kilka tysięcy osób. Część z nich przesłuchiwano właśnie w Domu Turka. Większość zatrzymanych została wypuszczona do domu, około 500 przekazano do dyspozycji służb bezpieczeństwa Litewskiej SRS.

Z rosyjskich dokumentów archiwalnych wynika, że 592 osoby uznano za członków „band Armii Krajowej”, Sowieci zamordowali ich w nieznanym miejscu. Historycy nazywają obławę augustowską małym Katyniem.

Śledztwo IPN w sprawie obławy augustowskiej

Przez dwadzieścia lat pion śledczy IPN w Białymstoku badał okoliczności zbrodni. 30 września 2022 roku prokurator Zbigniew Kulikowski, który prowadził postępowanie, wydał jednak postanowienie o zawieszeniu śledztwa. Dlaczego?

„W ramach śledztwa wykonano wszystkie dostępne w Polsce czynności dotyczące celu tego postępowania przygotowawczego (…) i wyczerpano całkowicie inicjatywę dowodową. Postawa strony rosyjskiej i białoruskiej uniemożliwia uzyskanie w tym śledztwie pełnej dokumentacji, na podstawie której możliwe byłoby ustalenie danych personalnych wszystkich sprawców tej komunistycznej zbrodni przeciwko ludzkości, przy czym nie można wykluczyć, iż już nie żyją. Odmowa udzielenia pomocy prawnej przez Rosję i Białoruś uniemożliwia też w tym postępowaniu wyjaśnienie wszystkich okoliczności politycznych oraz kryminalistycznych przedmiotowej zbrodni, ustalenie miejsca lub miejsc, gdzie osoby zatrzymane zostały zamordowane i następnie pogrzebane przez oprawców, a więc także uniemożliwia wykonanie prac archeologicznych oraz ekshumacyjnych” – napisał w uzasadnieniu.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Co Światło wiedział o obławie augustowskiej

„Obecne negatywne stanowisko strony rosyjskiej i białoruskiej zawsze może w przyszłości zmienić się na korzyść strony polskiej, co będzie podstawą do podjęcia zawieszonego śledztwa i przeprowadzenia w rejonie Kalet prac archeologicznych, ekshumacyjnych, szczególnie iż (…) pobrano materiał biologiczny do badań DNA od znacznej części członków rodzin ofiar Obławy Augustowskiej” – dodał śledczy z IPN. Wiemy, że wciąż w tej sprawie przesłuchiwani są świadkowie.

W wnioskach kierowanych do Rosjan i Białorusinów Zbigniew Kulikowski występował m.in. o przekazanie przez stronę rosyjską uwierzytelnionych odpisów dokumentów 50. Armii ZSRR oraz nadesłanie informacji o sowieckich funkcjonariuszach, którzy brali udział w obławie augustowskiej. Śledczy chcieli się dowiedzieć, czy żyją, a jeżeli tak, gdzie mieszkają. Rosjanie utrzymywali za każdym razem, że informacje przekazywane Polsce na temat obławy mogą zagrażać bezpieczeństwu ich państwa.

Co ujawnili Rosjanie

Co ciekawe, kilka lat temu sami ujawnili dokumenty dotyczące obławy na stronie internetowej rosyjskiego ministerstwa obrony, z których wynikało, że w operacji uczestniczyła 50. Armia III Frontu Białoruskiego. Były tam też dane konkretnych dowódców i żołnierzy. W działaniach sowieckich wobec niepodległościowego podziemia wzięło udział ok. 40 tys. żołnierzy. Zostały też opisane potyczki zbrojne m.in. nad jeziorem Brożane 15 lipca 1945 r.

Z ujawnionych materiałów wynika, że operacja przeczesywania lasów (tak obławę określali Sowieci), skierowana przeciwko Armii Krajowej, a także podziemiu litewskiemu, objęła teren o powierzchni blisko 3,5 tys. kilometrów kwadratowych. Z jednego z dokumentów wynikało, że zatrzymane zostały wtedy nie 592 osoby, jak przyjmowano, ale 611.

Czytaj więcej

Białoruś przekazała Polsce listę ofiar ZSRR
Reklama
Reklama

Zdaniem Tadeusza Radziwonowicza z Archiwum Państwowego w Suwałkach oraz Barbary Bojaryn-Kazberuk, byłej szefowej białostockiego IPN, którzy opublikowali m.in. analizę rosyjskich dokumentów w książce „Obława augustowska 1945. Okoliczności i ofiary w dokumentach archiwalnych”, powodem obławy była duża aktywność w północno-wschodniej Polsce organizacji niepodległościowych, co mogło spowodować upadek władzy ludowej w tym regionie. Sowieci chcieli też udrożnić kanały komunikacyjne z obwodu kaliningradzkiego do sowieckich republik Litwy i Białorusi.

Rozkaz bojowy przeprowadzenia operacji w dniach 12-18 lipca 1945 r. podpisali gen. por. Fiodor Ozierow z 50. Armii, członek Rady Wojennej Mikołaj Ponomariow i szef sztabu gen. mjr Mikołaj Garnicz.

W czasie operacji Rosjanie otrzymali wsparcie pododdziałów 1. Praskiego Pułku Piechoty, którym dowodził por. Maksymilian Sznepf, oraz funkcjonariuszy powiatowego urzędu bezpieczeństwa i milicjantów z Suwałk i Augustowa. Żołnierze otrzymali zadanie przeczesania terenu, zniszczenia kryjówek i składów broni. Zatrzymanych mieli przekazać funkcjonariuszom kontrwywiadu wojskowego Smiersz.

Z ujawnionych przez rosyjskie MON raportów sztabu III Frontu Białoruskiego wynika, że 12-18 lipca 1945 r. zostało zatrzymanych 5 416 osób, w tym 607 „bandytów”. Z kolei z dokumentu skierowanego do naczelnika sztabu III Frontu Białoruskiego z 24 lipca 1945 r. wynikało, że od 12 do 22 lipca zatrzymano 5 696 osób. Większość osób po przesłuchaniu wypuszczono. Nie ma pewności, ilu z tych, którzy zostali w areszcie, zostało zamordowanych.

Gdzie są ofiary

Od wielu lat prokurator Zbigniew Kulikowski poszukuje miejsc lub miejsca, gdzie potajemnie mogły być pochowane ofiary tej zbrodni. Na pewnym etapie śledztwa podejrzewał, że masowe groby ofiar zbrodni mogły znajdować się m.in. w pasie granicznym na Białorusi.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Obława – nowe fakty

Biegli geolodzy i kartografowie, którzy analizowali zdjęcia lotnicze znalezione w Centralnym Archiwum Wojskowym w Rembertowie, oznaczyli na mapie ok. 60 miejsc po stronie białoruskiej, m.in. w okolicach granicznego jeziora Szlamy na wysokości wsi Kalety oraz leśniczówki Giedź. W miejscu tym, z niewiadomych powodów, granica państwowa – wskazał nam jeden z historyków zaangażowanych w poszukiwania – załamuje się w kierunku zachodnim. Śledczy podejrzewają, że po wojnie dokonano niewielkiej korekty pasa granicznego, być może właśnie po to, aby pozostawić po wschodniej stronie granicy groby zabitych.

Pion śledczy IPN w Białymstoku ma listę 560 zatrzymanych.

W Sejmie odsłonięto właśnie wystawę zorganizowaną przez IPN „I nigdy nie wrócili do domu. Alfabet Obławy Augustowskiej”. Za kilka dni w Augustowie zostanie zaś otwarty Dom Turka – miejsce pamięci ofiar tej obławy, który Instytut Pileckiego kupił od prywatnego właściciela.

W dwudziestoleciu międzywojennym mieściła się tam m.in. cukiernia, gabinet stomatologiczny, kancelaria notarialna. Zakład cukierniczo-piekarniczy „Stambuł”, a potem „Ankara” prowadził cukiernik Kamil Takosz. Dlatego to miejsce nazywano Domem Turka.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
1 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Komentarze
Instytut Pileckiego, czyli czy każda rewolucja musi się kończyć na gruzach?
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Polityka
Oddział Instytutu Pileckiego w Nowym Jorku wpadł w pułapkę. Skarbonka bez dna
Plus Minus
Maciej Radziwiłł: Na samych interesach nie zbudujemy wspólnej tożsamości
Polityka
Odzyskane dzieła sztuki tylko dla państwa. Co z interesem spadkobierców?
Historia Polski
Pamiętamy o Wołyniu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama