Pisząc artykuły o historii elektrotechniki i elektroniki, wspominam często o ludziach, którzy zapisali się jako „ojcowie" określonych odkryć i wynalazków. Niestety, wśród tych wspaniałych postaci rzadko wymieniałem polskie nazwiska, bo w okresie formowania podstaw elektrotechniki i elektroniki Polska nie istniała, a zdolna polska młodzież – zamiast badaniami naukowymi czy pracami inżynierskimi – zajmowała się walką o odzyskanie niepodległości. W efekcie Amerykanie, Anglicy, Niemcy i Francuzi zapisywali swoje nazwiska na kartach historii odkryć i wynalazków, Polacy zaś zapisywali nazwiska na listach poległych w kolejnych dramatycznych powstaniach. Niemniej kilka nazwisk warto przypomnieć, zwłaszcza takich, których próżno by szukać w internecie...
Pierwszy polski elektryk
Pierwszym odnotowanym w historii polskim elektrykiem był... ksiądz. Józef Herman Osiński nie angażował się w próby wywalczenia niepodległości dla Polski, gdyż jako zakonnik nie mógł tego robić, ale za to udzielał się jako nauczyciel (najdłużej w Kolegium Pijarskim w Rzeszowie, ale także w Warszawie, w słynnym Collegium Nobilium, a także w szkołach w Międzyrzeczu Koreckim, w Wieluniu, w Łomży i Górze Kalwarii). Miał podstawy do tego, by we wszystkich tych szkołach nauczać, zdobył bowiem gruntowne wykształcenie na czołowych europejskich uniwersytetach w Wiedniu (1768–1771) i Paryżu (1772).
Traktował jednak nauczycielską profesję w sposób poszerzony, mianowicie nie tylko przekazywał wiedzę, ale także dokładał starań, by tę wiedzę poszerzać i pogłębiać. Miał zamiłowanie do eksperymentów naukowych, dlatego w każdej szkole, w której nauczał, organizował pracownie chemiczne i fizyczne, gdzie przeprowadzał różne doświadczenia. Wyniki swoich badań publikował, m.in. w 1777 roku opublikował książkę „Fizyka doświadczeniami stwierdzona", w której znalazły się m.in. opisy doświadczeń związanych z elektrycznością. Ważniejsza jednak była następna jego książka zatytułowana „Sposób ubezpieczający życie i majątki od piorunów", która została wydana w Warszawie w 1784 roku. Uważa się, że był to pierwszy polski podręcznik elektrotechniki.
Przypomnijmy, że piorunochron wynalazł Benjamin Franklin w Filadelfii w 1752 roku, a cyrkulacja informacji naukowych była w XVIII wieku zdecydowanie wolniejsza niż obecnie, należy więc przyznać Osińskiemu, że był na bieżąco z osiągnięciami naukowymi swej epoki. Warto także odnotować z uznaniem, że zadał sobie trud, aby praktyczne skutki tych osiągnięć naukowych przekazać do szerokiego grona Polaków, którzy mogli być tym zainteresowani. Za tę książkę Osiński został odznaczony złotym medalem przez króla Stanisława Augusta.
Elektrotechnik i rektor AGH
Po Osińskim, jako pionierze polskiej elektryki, było wielu polskich badaczy i wynalazców, którzy przyczynili się do rozwoju tej dziedziny. Niektórzy okryli się sławą za granicą, np. wzmiankowany we wcześniejszych felietonach z tej serii Michał Doliwa-Dobrowolski, inni stali się sławni w związku z realizacją zadań niezwiązanych z elektrotechniką – np. Ignacy Mościcki, genialny konstruktor kondensatorów wysokonapięciowych, bardziej znany jako prezydent Polski. Ja jednak skupię się tu na dokonaniach osoby, z którą czuję się poniekąd związany, gdyż zasiadałem przez ponad siedem lat na tym samym fotelu, co on, jako rektor AGH. Mowa o profesorze Janie Studniarskim, który był drugim w kolejności rektorem mojej uczelni i zapisał się bardzo pozytywnie w historii jej rozwoju. Ale nie o jego działaniach w obszarze szkolnictwa wyższego chcę tu opowiedzieć, tylko o pracy jako twórcy odradzającej się po zaborach polskiej elektrotechniki.