Arsenał minionych wieków

Arsenał Francuzów w Indochinach był bardzo zróżnicowany. Służby techniczne i logistyczne musiały włożyć wiele wysiłku, aby cała ta maszyneria spełniała swoją funkcję na polu walki.

Aktualizacja: 14.12.2007 13:31 Publikacja: 14.12.2007 13:30

Arsenał minionych wieków

Foto: Imageforum/East News, Archiwum „Mówią Wieki”

Obok sprzętu francuskiego szeroko wykorzystywano amerykański, angielski, a także japoński, pozostały po cesarskiej armii.

Spośród broni strzeleckiej wymienić wypada przede wszystkim pistolet maszynowy MAT 49 produkowany w fabryce broni w Tulle; wzorowano go na konstrukcjach z drugiej wojny. Działał, podobnie jak większość pistoletów maszynowych, wykorzystując zasadę odrzutu zamka swobodnego, i strzelał z zamka otwartego. Amunicja kalibru 9 mm Parabellum zapewniała odpowiednią siłę rażenia.

Stosowano dwa typy magazynków: na 20 lub 32 naboje. MAT miał składany chwyt/osadę magazynka i prętową kolbę. Solidnie wykonany, poręczny i niezawodny w najtrudniejszych nawet warunkach, wykorzystywany był między innymi przez spadochroniarzy.

Chociaż teren walk w Indochinach nie sprzyjał użyciu czołgów, Francuzi wykorzystywali je do wspierania piechoty i jako stałe punkty umocnione. Używano francuskich lekkich H-39, japońskich Ha-Go 95, a także amerykańskich shermanów, stuartów i M-24 chaffee, które Francuzi nazwali bizonami. Te ostatnie wzięły udział w walkach o Dien Bien Phu. Ich przerzut na teren twierdzy był prawdziwym logistycznym majstersztykiem. Operacja oznaczona została kryptonimem „Rondelle II”, pojazdy rozłożone niemalże na czynniki pierwsze (dokładnie na 180 elementów), załadowane do samolotów i po dostarczeniu na miejsce złożone z powrotem. Jeden czołg wymagał kilku lotów, a samoloty transportowe maksymalnie odchudzano, aby mogły przewieźć ciężkie kadłuby. Lekki, słabo opancerzony chaffee ważył 18 ton i uzbrojony był w działo 75 mm, załogę stanowiło pięciu ludzi. W Europie nie mógł się oczywiście równać się z czołgami niemieckimi, także w Korei był bez trudu niszczony przez T-34, ale w Indochinach nie miał przeciwników i ceniono go za mobilność.

Przeciwników w powietrzu nie miało też francuskie lotnictwo, chociaż spore straty poniesiono od ognia broni przeciwlotniczej. Tak jak i pozostały sprzęt, samoloty używane w Indochinach tworzyły niezwykłą mozaikę. Rolę szturmowców odgrywały m.in. angielskie spitfire’y Mk. IX i mosquito FB Mk. VI oraz amerykańskie F8F-1 bearcat, ale w początkowym okresie walk wykorzystywano japońskie nakajimy Ki-43. Za bombardowanie pozycji Viet Minhu odpowiedzialny był przede wszystkim amerykański B-26 invader. Bardzo efektywnie działały pokładowe hellcaty i corsairy.

Bez wątpienia jednak największe usługi oddały Francuzom samoloty transportowe: zapewniały przerzut ludzi i sprzętu, ale przystosowywano je także do walki. Pierwszeństwo należy się bez wątpienia douglasowi C-47, czyli słynnej dakocie. Znana jako skytrain (powietrzny pociąg), weszła do służby w 1941 roku; zabierała na pokład 28 pasażerów.

Cechowała ją niezwykła wytrzymałość i żywotność. Francuzi, podobnie jak Amerykanie w Korei, używali napalmu, który zrzucali w beczkach z samolotów transportowych, m.in. z dakot właśnie. Jedną z najważniejszych zalet bojowych owego płynnego paliwa zagęszczonego jest przyczepność do rażonych przedmiotów oraz dłuższy czas palenia się. Temperatura płomienia napalmu wynosi ok. 1000 stopni C.

Wietnamczycy używali przede wszystkim uzbrojenia radzieckiego. Wśród nich był samopowtarzalny karabin SKS, czyli Samozariadnyj Karabin Simonowa. Inżynier Simonow znany jest jako jeden z najważniejszych rosyjskich konstruktorów broni strzeleckiej. Rosja miała dość bogatą tradycję w projektowaniu broni samopowtarzalnej długiej. Pierwszy karabin, strzelający japońskim nabojem 6,5 mm, skonstruował Fiodorow w 1916 roku.

W drugiej połowie lat 30. powstały karabiny AWS wz. 36 (konstrukcji Simonowa) i SWT wz. 38 (Tokariewa); oba strzelały silnym nabojem karabinowym 7,62 mm i oba przyjęte zostały do uzbrojenia Armii Czerwonej.SKS powstał już w czasie drugiej wojny światowej, ale seryjną produkcję uruchomiono po 1945 roku. Zasada działania nie była nowatorska: SKS wykorzystywał energię gazów prochowych odprowadzanych przez otwór w lufie. Cechą szczególną była natomiast amunicja – SKS strzelał nabojem pośrednim 7,62 mm, który był kopią niemieckiego naboju do MP 44, pierwszego w pełni udanego karabinu szturmowego, jaki wyprodukowano. Idea karabinu szturmowego miała w niedługim czasie po drugiej wojnie światowej zmienić oblicze indywidualnej broni strzeleckiej piechoty. Nabój okazał się udany, wkrótce wykorzystano go w najsłynniejszym karabinie automatycznym świata AK47. SKS miał klasyczną drewnianą kolbę i łoże, pod lufą zaś umieszczono składany nożowy bagnet. W pudełkowym magazynku mieściło się dziesięć nabojów, które ładowano pojedynczo lub z łódki.

Karabinek Simonowa był solidnie zbudowany; cecha ta charakteryzowała radziecki sprzęt, niezawodny i stosunkowo celny. Prosta konstrukcja powodowała, iż w krótkim czasie można było nauczyć się jego obsługi i konserwacji. Produkowano go w kilku krajach komunistycznych (m.in. w Chinach), a ciekawostką jest to, że do dzisiaj używa go nasza kompania reprezentacyjna. Poza SKS Wietnamczycy używali pepesz (zarówno radzieckich, jak i chińskich), mosinów, karabinów maszynowych DP oraz maximów i goriunowów (następca słynnego maxima).

Część żołnierzy miała broń japońską oraz wcale liczną produkcji amerykańskiej. Pod Dien Bien Phu kluczową rolę odegrała artyleria.

Największe straty zadały Francuzom haubice 105 mm (kilkadziesiąt), które z takim mozołem i ku zaskoczeniu obrońców przetransportowano na pole bitwy. Owe haubice przekazali Wietnamczykom Chińczycy; zdobyli je na Amerykanach w Korei. W arsenale Viet Minhu znalazły się ponadto działa 76,2 mm, a także moździerze 120 i 81 mm. Obronę przeciwlotniczą zapewniały działka 37 mm.

Obok sprzętu francuskiego szeroko wykorzystywano amerykański, angielski, a także japoński, pozostały po cesarskiej armii.

Spośród broni strzeleckiej wymienić wypada przede wszystkim pistolet maszynowy MAT 49 produkowany w fabryce broni w Tulle; wzorowano go na konstrukcjach z drugiej wojny. Działał, podobnie jak większość pistoletów maszynowych, wykorzystując zasadę odrzutu zamka swobodnego, i strzelał z zamka otwartego. Amunicja kalibru 9 mm Parabellum zapewniała odpowiednią siłę rażenia.

Pozostało 92% artykułu
Historia
Krzysztof Kowalski: Heroizm zdegradowany
Historia
Cel nadrzędny: przetrwanie narodu
Historia
Zaprzeczał zbrodniom nazistów. Prokurator skierował akt oskarżenia
Historia
Krzysztof Kowalski: Kurz igrzysk paraolimpijskich opadł. Jak w przeszłości traktowano osoby niepełnosprawne
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Historia
Kim byli pierwsi polscy partyzanci?
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska