Bezpieka wobec „Solidarności”

Funkcjonariusze SB szybko zdali sobie sprawę, że zalecane przez władze „polityczne spacyfikowanie” związku jest nierealne. Od jesieni 1980 roku starali się go rozbić

Publikacja: 04.02.2008 10:49

Red

Kwestia działań Służby Bezpieczeństwa wobec NSZZ „Solidarność” należy z pewnością do najciekawszych, ale też najbardziej drażliwych tematów z najnowszej historii naszego kraju. Niektórzy bohaterowie lat 80. obawiają się wręcz, iż badania tej problematyki zniszczą mit „Solidarności”. Jeszcze inni formułują opinie, że związek był w znacznej mierze kontrolowany, a niekiedy wręcz sterowany przez SB. Twierdzą nawet, że strajki z lata 1980 roku były inspirowane przez bezpiekę. Jak było w rzeczywistości? Czy wiedza z esbeckich teczek każe nam pisać historię „Solidarności” na nowo?

Nasza wiedza na temat powstania związku, poprzedzających go strajków stale się powiększa. Nadal jednak jest ona nader niepełna. Pierwsze „przerwy w pracy”, jak je określały ówczesne władze, miały miejsce już 1 lipca 1980 roku, czyli w dniu podniesienia cen „niektórych gatunków wędlin i mięsa”. Ile osób dzisiaj wie, że np. protesty rozpoczęły się nie na Lubelszczyźnie, a w Mielcu i Poznaniu?

Robotnicy domagali się m.in. likwidacji przywilejów aparatu partyjnego, walki z korupcją czy wprowadzenia rzeczywistej wolności słowa. Jednym z najciekawszych aspektów tych protestów była próba zorganizowania międzyzakładowego komitetu strajkowego w Lublinie w połowie lipca.Inicjatorem jego utworzenia był Zdzisław Szpakowski, kolejarz związany z Komitetem Obrony Robotników. Jednak lubelska SB okazała się czujna i przeprowadziła kombinację operacyjną, w wyniku której udało się pokrzyżować jego plany. Po prostu Szpakowski zamiast trafić na organizowane przez siebie spotkanie powędrował... do szpitala z objawami zawału serca. Być może uda się w przyszłości wyjaśnić kulisy jego tajemniczego zasłabnięcia, ale zapewne już nigdy nie dowiemy się, czy „Solidarność” miała szansę powstać miesiąc wcześniej oraz jak wyglądałaby historia naszego kraju, gdyby do tego doszło.

Pierwsze „przerwy w pracy” miały miejsce już 1 lipca 1980 roku

Po grudniu 1970 roku w MSW stworzono „koncepcję operacyjnego przygotowania na konflikt w szerszej skali”. Polegała ona na wcześniejszym przygotowaniu i przeszkoleniu tajnych współpracowników resortu do „przejęcia w razie strajków roli przywódczej, a następnie kierowania spokojnym ich przebiegiem i niedopuszczenia do skierowania ruchu strajkowego na niebezpieczne politycznie tory”. Nie udało się jej jednak na szczęście w pełni zrealizować w sierpniu 1980 roku. Zapewne zaważyły na tym błędy popełnione w drugiej połowie lat 70. w działaniach wobec tworzącej się wówczas opozycji. 6 września 1980 roku Władysław Ciastoń, dyrektor Departamentu III „A” MSW, podsumowując działania resortu spraw wewnętrznych w sierpniu, stwierdzał: „jeszcze za wcześnie na dokonanie analizy i oceny naszej działalności, niemniej możemy już dzisiaj, towarzysze, stwierdzić, że w sytuacji masowej solidarności, a szczególnie strajków typu okupacyjnego, nasze pozytywne profilaktyczne oddziaływania są bardzo ograniczone, nieskuteczne, a przeciwdziałania wręcz niemożliwe”.

Od początku istnienia związku bezpieka rozpoczęła działania przeciwko niemu. Okres pierwszych tygodni istnienia „Solidarności” to czas działań defensywnych zmierzających głównie do ograniczenia wielkości i siły związku, a także przygotowywania stosownych planów i założeń taktycznych.Służba Bezpieczeństwa realizowała wytyczne przywódców partii. A ci zamierzali związek „rozbroić” i poddać kontroli PZPR. Miało temu służyć oddzielenie „zdrowego robotniczego nurtu” w nim od działaczy opozycji i solidarnościowych „ekstremistów”. Głównym przeciwnikiem w dalszym ciągu pozostawał Komitet Obrony Robotników. Analizowano np., którzy działacze „Solidarności” skłonni byliby wystąpić przeciwko korowcom.

Funkcjonariusze SB szybko zdali sobie sprawę, że zalecane przez władze próby „politycznego spacyfikowania” związku, ze względu na jego masowość, są nierealne. Jak później stwierdzano w jednym z resortowych dokumentów, Służba Bezpieczeństwa stanęła wobec „niespotykanej dotąd nawet ilościowo sytuacji” – organizacji masowej, w szczytowym okresie liczącej ponad 9,5 miliona członków.

Nic zatem dziwnego, że od jesieni 1980 roku esbecy rozpoczęli działania w celu rozbicia „Solidarności”. Służyć temu miały m.in. „przenikanie [...] t [ajnych] w [spółpracowników] do ogniw związkowych i walka o ich uplasowanie w kręgach przywódczych”, „operacyjno-techniczne opanowanie siedzib związkowych”, „mnożenie wzajemnie sprzecznych dążeń różnych grup »Solidarności«”, „inspirowanie działań i wystąpień spotykających się z dezaprobatą społeczeństwa” czy też „wzmaganie antagonizmów osobistych” między poszczególnymi działaczami związku. Najbardziej znanym przykładem konfliktu personalnego podsycanego przez SB był ten między Lechem Wałęsą a Andrzejem Gwiazdą i Anną Walentynowicz.

Związek był „operacyjnie ochraniany” głównie w ramach tzw. spraw obiektowych. Rozpracowywane były władze krajowe, międzyzakładowe komitety założycielskie (a potem zarządy regionów), niektóre komisje zakładowe, organy prasowe i gremia doradcze. Według niepełnych danych z końca grudnia 1980 roku poszczególne komendy wojewódzkie MO (informacji nie przesłał Białystok, Częstochowa, Kraków, Leszno i Zamość) prowadziły łącznie 89 spraw obiektowych „na” NSZZ „Solidarność” (3 spośród nich dotyczyły „Solidarności” wiejskiej). Niestety, nie dysponujemy danymi statystycznymi z okresu późniejszego, ale należy założyć, iż liczba spraw prowadzonych przez SB przeciwko związkowi uległa zwiększeniu. Przykładowo Krajowa Komisja Porozumiewawcza, a następnie Komisja Krajowa NSZZ „Solidarność” była rozpracowywana w ramach sprawy obiektowej pod kryptonimem „Aktywni”, założonej w marcu 1981 roku. Również rozpracowanie Ośrodka Prac Społeczno-Zawodowych przy KKP/KK (kryptonim „Grot”), Agencji Prasowej „Solidarności” (kryptonim „Jocker”) i „Tygodnika Solidarność” (kryptonim „Walet”) rozpoczęto formalnie w tym samym czasie.

Cechą wspólną działań wobec tych najważniejszych ogniw związku, w świetle zachowanych archiwaliów, jest skupienie się de facto na obserwacji przeciwnika (tak SB traktowała „Solidarność”), zdobywaniu informacji wyprzedzających (np. dotyczących taktyki na rokowania z rządem), analizowaniu poczynań związku i zbieraniu materiałów do ewentualnego procesu jego niektórych działaczy.

Nieco inaczej wygląda sytuacja z działaniami podjętymi przez Służbę Bezpieczeństwa w związku z I Krajowym Zjazdem Delegatów NSZZ „Solidarność” w ramach spraw obiektowych pod kryptonimami „Sejmik” i „Debata”. „Operacyjna ochrona” I KZD była największą operacją SB między sierpniem 1980 a grudniem 1981 roku. Próbowano wpłynąć na przebieg zjazdu, uchwalany przez związek program i skład wybieranych władz krajowych. W jego trakcie na dużą skalę prowadzono tzw. działania specjalne, w tym kolportowano sporządzone w MSW fałszywki. Chyba najciekawszą i najbardziej tajemniczą operacją władz było przygotowanie na II turę zjazdu „wyważonego programu dla związku w dwóch wersjach: pryncypialnej kompromisowej” przez... Wydział Socjalno-Zawodowy Komitetu Centralnego PZPR. Tę pierwszą zamierzano przekazać tajnym współpracownikom, którzy w ocenie SB mieli szanse wejść w skład władz krajowych związku, ta druga miała trafić „kanałem specjalnym” do Wałęsy.

Mimo zaangażowania ogromnych sił i środków efekty pracy SB były mizerne

Jednak mimo zaangażowania ogromnych sił i środków (m.in. kilkudziesięciu agentów wśród delegatów) efekty pracy SB były nader mizerne. Przykładowo w czasie I tury udało się „spowodować” jedynie 17 „pozytywnych wystąpień i replik”. Nic zatem dziwnego, że dzień po zakończeniu I tury zjazdu wiceminister spraw wewnętrznych Adam Krzysztoporski uznawał jego wyniki za rezultat dywersyjnej dział [alności] antykomunistycznej. A nawet pytał dramatycznie: „Co ma zrobić Biuro Polityczne, czy ma odbyć się II tura Zjazdu S [olidarności], czy zwołać Nadzwyczajny Zjazd [KC PZPR]. Konfrontacja, zamkniemy 1500 ludzi, wywołamy strajk generalny i co dalej?”.

Ze względu na „niemożność doprowadzenia do trwałych zmian prosocjalistycznych w kierownictwie Solidarności” zrezygnowano z „udzielania szerokiego poparcia dla Wałęsy i jego programu”, a skupiono się na działaniach w celu „wymuszenia czysto związkowego charakteru II tury” (w tym do stworzenia „frakcji robotniczej” w związku). Jak wynika z ocen MSW działania resortu miały się okazać jedynie częściowo skuteczne, a lista niepowodzeń była zdecydowanie dłuższa od wykazu sukcesów.

Ogólna ocena SB była pesymistyczna. Uznano bowiem, iż „Solidarność” „stała się ruchem społecznym z elementami charakterystycznymi dla partii opozycyjnej”, a większość podjętych przez zjazd uchwał ma „jednoznacznie polityczny charakter i są one wymierzone w kierowniczą rolę PZPR w życiu narodu”.

Wprowadzenie stanu wojennego było zarazem sukcesem władz PRL (w tym oczywiście Służby Bezpieczeństwa), jak też ich porażką. Porażką w tym sensie, że „Solidarności” nie udało się spacyfikować bez użycia siły, że nie udało się przejąć nad nią kontroli. A warto tu przypomnieć, że działania w tym kierunku były mocno zaawansowane. Prowadzono je co najmniej od jesieni 1981 roku. Zresztą po wprowadzeniu stanu wojennego uległy one znacznej intensyfikacji. Przygotowano nawet wykazy władz „odrodzonego” związku. Mieli go tworzyć działacze „Solidarności” uznani przez SB za umiarkowanych oraz resortowa agentura. O tym, jak on miał wyglądać, świadczy chociażby skład planowanego Zarządu Regionu Piła z końca stycznia 1982 roku. Być może jest to przykład skrajny, ale warto go chyba w tym miejscu przytoczyć: TW Duży (przewodniczący), TW Grąbek i Tadeusz D. (wiceprzewodniczący), TW Jędrek, TW Florian i TW Bielawski (członkowie prezydium), TW Duży, TW Adler, TW Kowalski, TW Brygadzista, TW Rywal, TW Szczepan, oraz 3 inne osoby (członkowie ZR oraz przewodniczący komisji zakładowych).

Notabene warto przypomnieć, że wg planistów z Rakowieckiej związek z „Solidarnością” w nazwie miał liczyć nawet 5,5 miliona członków. Zamierzano natomiast zmienić jego strukturę z regionalnej na branżową. Również jego siedziba miała się mieścić nie w Gdańsku, ale w Warszawie. Ostatecznie jednak z tego pomysłu zrezygnowano. W związku z uchwaleniem przez Sejm 8 października 1982 roku – ustawy o związkach zawodowych, „Solidarność” zdelegalizowano, grupy inicjatywne „przestały formalnie istnieć”, a zdobyte przy tej okazji doświadczenia i agenturę wykorzystano przy tworzeniu zaczątków Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych.

Grzegorz Majchrzak, BEP IPN Warszawa

Kwestia działań Służby Bezpieczeństwa wobec NSZZ „Solidarność” należy z pewnością do najciekawszych, ale też najbardziej drażliwych tematów z najnowszej historii naszego kraju. Niektórzy bohaterowie lat 80. obawiają się wręcz, iż badania tej problematyki zniszczą mit „Solidarności”. Jeszcze inni formułują opinie, że związek był w znacznej mierze kontrolowany, a niekiedy wręcz sterowany przez SB. Twierdzą nawet, że strajki z lata 1980 roku były inspirowane przez bezpiekę. Jak było w rzeczywistości? Czy wiedza z esbeckich teczek każe nam pisać historię „Solidarności” na nowo?

Pozostało 94% artykułu
Historia
Telefony komórkowe - techniczne arcydzieło dla każdego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem