Był jednym z nielicznych kapłanów, którzy w czasie stanu wojennego nie lękali się mówić o prawdzie, wolności i sprawiedliwości. To nie była polityka, ale ewangelia. Wspierał „Solidarność”, bo wierzył, że ruch może wnieść te wartości do życia społecznego. Dlatego dla władz stał się bardzo groźny.
Kiedy 19 października 1984 roku ks. Jerzy Popiełuszko został porwany i brutalnie zamordowany, miał 37 lat. Cztery lata wcześniej, w sierpniu 1980 roku, trafił – można by powiedzieć przez przypadek, gdyby nie to, że chrześcijanie ich nie uznają – do strajkujących w Hucie Warszawa, gdzie odprawił mszę św. W tym momencie rozpoczął się najważniejszy etap jego życia.
Ci, którzy znali ks. Popiełuszkę wcześniej, mówią, że do tego czasu nic nie zapowiadało, iż stanie się tak ważną postacią dla ludzi „Solidarności”, a komuniści będą się bać jego głosu. Wyświęcony w 1972 roku był zupełnie przeciętnym, niewybijającym się, w dodatku chorowitym wikarym. Co więcej, po 1980 roku wielką siłą ks. Popiełuszki stały się kazania, gdy wcześniej nie lubił ich głosić, a w czasach seminarium miał kłopoty z poprawną polszczyzną.
Zmiana, która w nim zaszła, była więc dla wielu wyraźna i nieoczekiwana. A jednak wydaje się, że ta siła drzemała w nim od zawsze. Rosła od momentu, gdy jako dziecko szedł o świcie cztery kilometry z rodzinnych Okopów do Suchowoli, by służyć do mszy św. jeszcze przed rozpoczęciem zajęć w szkole. I później, gdy w wojskowej jednostce kleryckiej w Bartoszycach znosił szykany dowódców, ale nie ugiął się i nie zdjął metalowego różańca z palca.
Siłą ks. Popiełuszki po 1980 roku stało się to, że nie lękał się mówić prawdy. Upominał się z ambony o wolność i sprawiedliwość, bo uważał, że nie są to pojęcia polityczne, ale ewangeliczne. Wsparł „Solidarność” również nie ze względów politycznych, ale dlatego, że widział w niej ruch, który może wprowadzić w życie społeczne wartości głoszone przez ewangelię: prawdę, dobro, wolność. I że może to uczynić w sposób pokojowy, zgodnie ze słowami św. Pawła, który mówił, że zło trzeba zwyciężać dobrem, nie złem.