Dziwna śmierć ojca Honoriusza

W latach 1981 – 1989 najwyższą ofiarę – swoje życie – składali kapłani Kościoła zaangażowani w działalność na rzecz solidarnego społeczeństwa

Aktualizacja: 18.02.2008 21:54 Publikacja: 18.02.2008 00:54

Dziwna śmierć ojca Honoriusza

Foto: IPN

Red

dr hab. Krzysztof Brzechczyn, historyk IPN Oddział w Poznaniu

Najbardziej znanym kapłanem-męczennikiem „Solidarności” jest Jerzy Popiełuszko, bestialsko zamordowany przez funkcjonariuszy SB w październiku 1984 roku. W przypadku tej zbrodni sprawcy zostali wykryci, opisani i osądzeni. Warto jednak wspomnieć, że w latach 1981 – 1989 najwyższą ofiarę – swoje życie – składali również inni kapłani Kościoła zaangażowani w działalność na rzecz solidarnego społeczeństwa. Ich śmierć następowała w dziwnych i niewyjaśnionych okolicznościach, a sprawców nie udało się wykryć.

Błędy w trakcie prowadzenia śledztwa rodziły przypuszczenie, że władze starają się tuszować sprawę. W tym kontekście wymienia się zwykle ks. Stefana Niedzielaka i ks. Stanisława Suchowolca oraz ks. Sylwestra Zycha.

Jednym z pierwszych kapłanów, którzy ponieśli śmierć w tajemniczych okolicznościach, był Stanisław Kowalczyk – ojciec Honoriusz z zakonu dominikanów w Poznaniu. Urodził się w rodzinie chłopskiej 26 lipca 1935 roku w Duczyminie koło Przasnysza.

Po ukończeniu szkoły podstawowej w 1950 roku wstąpił do Małego Seminarium Księży Marianów w Warszawie. Po dwóch latach wstąpił do nowicjatu ojców dominikanów w Poznaniu. W 1952 roku złożył pierwsze śluby zakonne, a 27 marca 1959 – wieczyste. W 1961 roku otrzymał święcenia kapłańskie. W tym czasie studiował w Kolegium Filozoficzno-Teologicznym Dominikanów w Krakowie, a później podjął zaoczne studia na Wydziale Teologicznym Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. W 1967 roku obronił pracę magisterską „Droga dojścia do kontemplacji Sri Swamina Swinandy”.

W latach 1962 – 1970 przebywał w Poznaniu, pełniąc funkcję promotora do spraw powołań i opiekując się młodszymi braćmi w zakonie. W latach 1970 – 1971 przebywał we Francji i w Rzymie, a po powrocie do Polski pracował jako katecheta w Tarnobrzegu i duszpasterz młodzieży szkół średnich w Krakowie. Utworzone przez niego krakowskie duszpasterstwo nazywało się Przystań.

W 1974 r. wrócił do Poznania, by zostać głównym duszpasterzem młodzieży studenckiej. Dał się wówczas poznać jako niezwykle dynamiczny, mający charyzmatyczną osobowość: zainicjował tzw. siódemki – msze o 7 rano, oraz dziewiątki – msze w niedziele o 9 rano. Prowadził Krąg Biblijny, wieczory z muzyką i poezją oraz organizował konferencje czwartkowe, podczas których dyskutowano o roli Kościoła we współczesnym świecie. Organizował spływy kajakowe łączące czynny wypoczynek z edukacją patriotyczną. Pisał wiersze i prowadził osobisty notatnik. W 1976 roku napisał: „od księdza wymaga się, żeby był oratorem na ambonie, wokalistą przy ołtarzu, psychologiem w konfesjonale, pedagogiem w salce katechetycznej – a może on ma być tylko pasterzem! Dobrym pasterzem, który oddaje życie za owce swoje”. Od 1978 roku redagował i wydawał niezależne pismo „Przystań”, w którym były zamieszczane artykuły o tematyce religijnej, społecznej i narodowej (łącznie ukazało się 25 numerów). Ojciec Honoriusz pisywał tam pod pseudonimami Artur Wiwlas, Wiwlasy, Artur W., A. W. W wierszu z 1979 roku pisał: „Nie bójcie się przyjaciół,/ bo mogą was tylko zdradzić,/ Nie bójcie się wrogów/ – bo mogą was tylko zabić,/ Bójcie się ludzi/ Obojętnych;/ Wprawdzie nie zdradzają,/ Ani nie zabijają,/ Ale za ich milczącą zgodą/ Dokonuje się/ – zabójstwo/ i zdrada („Przystań”, 1979, nr 6/7, s. 1).

Po wybuchu sierpniowych strajków na Wybrzeżu podpisał się pod listem intelektualistów poznańskich z 22 sierpnia 1980 roku skierowanym do MKS w Gdańsku, a po powstaniu NSZZ „Solidarność” aktywnie wspierał nowy ruch społeczny oraz rodzący się na uczelniach niezależny ruch studencki. Łamy redagowanej przez niego „Przystani” były otwarte na dyskusje światopoglądowe, społeczne, historyczne i narodowe. Stworzył też radiowy „Magazyn duszpasterstwa akademickiego”, który był transmitowany w studenckich radiowęzłach. Ojciec Honoriusz wspierał strajk lutowy studentów uczelni Poznania (1981) na rzecz rejestracji Niezależnego Zrzeszenia Studentów i listopadowo-grudniowy (1981) domagający się autonomii uczelni.

Na drugi dzień po wprowadzeniu stanu wojennego wespół z ojcem Aleksandrem Hauke-Ligowskim oraz z pomocą świeckich: Kazimierza Stukina i Łucji Łukaszewicz, zorganizował Ośrodek Pomocy Represjonowanym Politycznie działający przy klasztorze Dominikanów i niosący pomoc prawną, materialną, a także duchową internowanym i aresztowanym oraz ich rodzinom. Zbierał informacje o prześladowaniach. Pomoc była oferowana wszystkim represjonowanym niezależnie od ich zapatrywań światopoglądowych i politycznych. Z czasem objęto nią prześladowanych katolików w Armenii, a już później napromieniowane dzieci Białorusi i Ukrainy. Wykorzystując swoje kontakty z okresu pobytu we Francji, organizował dary, które rozdzielali poznańscy dominikanie. Wśród odzieży i żywności znajdował się również sprzęt i materiały drukarskie dla podziemia. Ojciec Honoriusz pomagał ukrywającym się działaczom „Solidarności”.

18 lutego 1982 roku odprawił mszę za zdymisjonowanych rektorów poznańskich uczelni. W stanie wojennym w kościele dominikańskim odbywały się comiesięczne msze za ojczyznę i upamiętniające rocznice narodowe 3 maja i 11 listopada. Duszpasterstwo akademickie organizowało wykłady, na które zapraszani byli niezależni intelektualiści i opozycjoniści. On sam był zafascynowany koncepcją biernego oporu i wygłaszał wykłady o życiu i działalności pastora Martina Luthera Kinga prowadzącego bez użycia przemocy walkę w obronie praw czarnych w Ameryce.

Klasztor Dominikanów stopniowo stał się najważniejszym centrum życia opozycyjnego w Poznaniu. Działalność ojca Honoriusza zwróciła uwagę SB, która operacyjnie rozpracowywała go i jego współpracowników. Funkcjonariusze SB poddawali ojca Honoriusza nachalnej obserwacji, zastraszali go, on sam odbierał wielokrotnie telefony z pogróżkami. Jego znajomi wspominają, że liczył się z możliwością utraty życia.

W niedzielę 17 kwietnia 1983 roku ojciec Honoriusz pożyczonym od ojca Stanisława Pąka fiatem 126p udał się do rodziców mieszkających w Mławie. Pełniący tego dnia służbę dróżnik widział, jak około 16.30 fiat księdza przejeżdżał przez przejazd znajdujący się za Wydartowem (pow. Mogilno). Za przejazdem samochód ojca Honoriusza zauważyło małżeństwo jadące w przeciwną stronę. Zeznali później w śledztwie, że widzieli, jak fiat wypada z zakrętu i uderza w przydrożne drzewo. W momencie zdarzenia warunki pogodowe były dobre. Małżeństwo zauważyło, że na miejscu wypadku stanęła ciężarówka, ale nie zapamiętali twarzy kierowcy.

Brat ojca Honoriusza Kazimierz Kowalczyk zeznawał później, że jakiś miejscowy poinformował go, iż przed przyjazdem pogotowia dwaj mężczyźni grzebali w samochodzie, a zaraz potem odjechali.

Ksiądz był przytomny, kiedy karetka pogotowia odwoziła go do szpitala w Mogilnie. W szpitalu z rannym krótko rozmawiał ksiądz Jan Buczkowski. Ojciec Honoriusz zdążył powiedzieć zdanie, że „należy modlić się za komunistów, bo to są biedni ludzie”.

Po operacji stracił przytomność i został przewieziony do szpitala w Poznaniu. Ponad trzy tygodnie walczył o życie, poznańscy studenci oddawali krew i modlili się za niego. Zmarł w wieku 48 lat 8 maja 1983 roku. Przyczyną zgonu były urazy wewnętrzne doznane w trakcie wypadku drogowego.

Pierwsze dochodzenie było prowadzone przez posterunek MO w Trzemesznie. Jak wykazał raport Rokity, popełniono w nim wiele nieprawidłowości: nie ustalono świadków wydarzenia, nie zrobiono sekcji zwłok, a rzeczoznawcą była osoba nienależąca do Polskiego Związku Motorowego. Dochodzenie zostało umorzone 13 czerwca 1983 roku. Podejrzenia, że Służba Bezpieczeństwa miała udział w śmierci księdza, wzmacniały naciski na przeora klasztoru; funkcjonariusze SB nakazywali mu stwierdzić z ambony, że „był to zwykły, nieszczęśliwy wypadek”. Pogrzeb księdza 12 maja 1983 r. był olbrzymią manifestacją solidarności poznaniaków – wzięło w nim udział kilkanaście tysięcy osób.

Dwa kolejne śledztwa, już w wolnej Polsce, niewiele się przyczyniły do wyjaśnienia śmierci ojca Honoriusza. Pierwsze wszczęła Prokuratura Wojewódzka w Bydgoszczy 26 lutego 1991. Ekspertyza wykluczyła, by ksiądz zasnął za kierownicą. Eksperci stwierdzili, że prawdopodobnie na chwilę przed zderzeniem sięgał po jakiś przedmiot znajdujący się w prawej części samochodu i stracił panowanie nad kierownicą.

Jednakże z powodu zniszczenia dokumentów Wydziału IV WUSW w Poznaniu trudno ustalić zakres tej inwigilacji. Śledztwo zostało umorzone 7 października 1993 r. Drugie śledztwo zostało wszczęte przez Instytut Pamięci Narodowej – Okręgową Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Poznaniu 16 sierpnia 2001 roku w związku z pojawieniem się nowego świadka w sprawie. Jednakże jego zeznania zostały wykluczone i śledztwo zostało umorzone 8 lipca 2002 roku. Śmierć ojca Honoriusza nadal należy do niewyjaśnionych wydarzeń stanu wojennego, a ksiądz jest uznawany za jedną z ofiar wojny z narodem.

dr hab. Krzysztof Brzechczyn, historyk IPN Oddział w Poznaniu

Najbardziej znanym kapłanem-męczennikiem „Solidarności” jest Jerzy Popiełuszko, bestialsko zamordowany przez funkcjonariuszy SB w październiku 1984 roku. W przypadku tej zbrodni sprawcy zostali wykryci, opisani i osądzeni. Warto jednak wspomnieć, że w latach 1981 – 1989 najwyższą ofiarę – swoje życie – składali również inni kapłani Kościoła zaangażowani w działalność na rzecz solidarnego społeczeństwa. Ich śmierć następowała w dziwnych i niewyjaśnionych okolicznościach, a sprawców nie udało się wykryć.

Pozostało 94% artykułu
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Historia
Archeologia rozboju i kontrabandy