Badacze, którzy ucieszyli się z decyzji o otwarciu argentyńskich archiwów, załamują ręce. Jak informuje miejscowy dziennik „Clarin”, wewnętrzne śledztwo w służbach imigracyjnych wykazało, że w 1951 r. z powodu braku miejsca spalono dokumenty z lat 1946 – 1948. Siedem lat później w podobny sposób zniszczono dokumenty do 1952 r. W 1970 r. resztę – 25 ton papierów – podarowano stowarzyszeniu głuchoniemych, które sprzedało je na makulaturę.

Uratowały się cudem karty zaświadczające o zejściu na ląd kilkudziesięciu nazistów i kopia podpisanego przez prezydenta Juana Domingo Perona dokumentu, dzięki któremu do Argentyny przyjechały w latach 1946 – 1947 tysiące Chorwatów. Chorwaccy franciszkanie twierdzili, że to ludzie prześladowani przez totalitarny reżim komunistyczny. Był wśród nich szef pronazistowskiego rządu Chorwacji Ante Pavelić.

Z ocalałych kart pokładowych wynika, że Anioł Śmierci z Auschwitz Josef Mengele przypłynął do Argentyny z Genui parowcem „North King” 20 czerwca 1949 r. jako rzekomo poszukujący pracy Gregor Helmut. Adolf Eichmann, ideolog Holokaustu, przybył z fałszywym paszportem włoskim na nazwisko Riccardo Klement 14 lipca 1950 r. parowcem „Giovanna C”. W 1960 r. izraelski Mossad uprowadził go z San Fernando do Izraela, gdzie został stracony. Erich Priebke, były kapitan SS, przybył do Argentyny z paszportem łotewskim jako Otto Pappe 14 listopada 1948 r. statkiem „San Giorgio”. Dopiero w 1996 r. został wydany do Włoch i skazany na dożywocie za masakrę pod Rzymem w 1944 r. Według argentyńskiej komisji badającej działalność zbiegłych nazistów, w Argentynie szukało schronienia 180 zbrodniarzy wojennych.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autorki: m.tryc@rp.pl