Wrogie żołdactwo panoszyło się po wsiach i miasteczkach. Pobór rekruta, wysokie podatki i rekwizycja zbiorów wełny wywoływały sprzeciw Szkotów. Rok po haniebnym hołdzie w Berwick w kraju znowu wrzało. Potomkom krnąbrnych i zadziornych Celtów brakowało jednak przywódcy. Część szlachty gniła w angielskich lochach, a pozostali na wolności lordowie bali się utraty majątków.Wtedy na widnokręgu historii pojawiła się nowa postać – William Wallace, biedny, lecz dumny szlachcic, któremu udało się wzbudzić w prostych Szkotach poczucie jedności narodowej i poprowadzić ich do walki o niepodległość. W Szkocji rodziło się nowe zjawisko, które doskonale określił brytyjski historyk George Macaulay Trevelyan. „Narodził się nowy ideał i tradycja o zadziwiającej mocy; nie miał on wtedy żadnej nazwy, ale teraz nazwalibyśmy go patriotyzmem demokratycznym. Nie był on wynikiem teorii. Powołały go do życia w nagłym porywie wściekłości nieuświadomione wartości ludu. Teorie narodu i teorie demokracji miały przyjść później, żeby go usprawiedliwić bądź wyjaśnić. Na razie powstał jako fakt”.