Ukryty skarb i śmierć polskich więźniów

IPN bada okoliczności śmierci Polaków w okolicy czeskich Litomierzyc. Tragedia robotników przymusowych ma w tle legendę ukrytego skarbu.

Aktualizacja: 18.09.2015 08:29 Publikacja: 17.09.2015 20:59

Ukryty skarb i śmierć polskich więźniów

Foto: 123RF

W sztolniach podziemnej fabryki w okolicach Litomierzyc, miejscowości na terenie Czech w połowie drogi pomiędzy Dreznem a Pragą, Niemcy mieli pod koniec wojny ukryć skrzynie z tajemniczą zawartością. To najpewniej legenda. Z materiałów, którymi dysponuje IPN (pochodzą z Niemiec i Czech), wynika, że w latach 60. informacje takie badała komunistyczna czechosłowacka Służba Bezpieczeństwa. Miejsce to przeszukano. Czy coś znaleziono? Nie wiadomo.

Zabójstwa, głód, choroby

Pewne jest, że pod koniec wojny w wydrążonych wapiennych korytarzach Niemcy umieścili fabryki zbrojeniowe, w których pracowali robotnicy przymusowi. Warunki panujące w obozie KL Leitmeritz (Litomierzyce) były tragiczne. Każdego dnia z głodu i wycieńczenia umierało ok. 30 więźniów. Z materiałów, którymi dysponuje IPN, wynika, że wyjątkowo tragiczne było Boże Narodzenie 1944 r. – zmarło wtedy ok. 250 osób.

Pion śledczy IPN w Poznaniu wszczął właśnie śledztwo w sprawie zbrodni, jakich Niemcy dopuścili się „poprzez dokonanie zabójstw więźniów narodowości polskiej oraz stworzenie warunków grożących biologicznym wyniszczeniem w okresie od 1944 r. do 8 maja 1945 r. na terenie obozu koncentracyjnego i podziemnej fabryki broni w Litomierzycach".

– Głównym celem śledztwa jest ustalenie pokrzywdzonych – mówi „Rzeczpospolitej" Artur Orłowski, prokurator prowadzący śledztwo. To nie będzie trudne, bo zachowały się rejestry obozowe. Śledczy zamierza także ustalić okoliczności funkcjonowania obozu i dane funkcjonariuszy niemieckich z jego obsady.

Z zebranych już przez prokuratora materiałów, w tym powojennych zeznań byłych więźniów, wynika, że w wyniku morderczej pracy, epidemii tyfusu, braku opieki medycznej, głodu i zabójstw dokonanych przez strażników zginęło w tym obozie kilka tysięcy ludzi. Historycy szacują liczbę ofiar na 9–12 tys. Przez cały okres funkcjonowania przez obóz ten miało się przewinąć łącznie ok. 18 tys. więźniów kilkunastu narodowości.

W grupie więzionych znaleźli się m.in. więźniowie niemieckich obozów Flossenburg oraz Terezin.

Trafiło tam też kilkuset powstańców warszawskich, których na początku 1945 r. Niemcy ewakuowali z obozów koncentracyjnych Auschwitz oraz Gross-Rosen. Prok. Orłowski ma nadzieję, że część z nich żyje. Apeluje do świadków o kontakt z pionem śledczym IPN (Poznań, ul. Rolna 45, tel. 61 835 69 06).

Silniki do tygrysów

Obóz w Litomierzycach powstał jako filia KL Flossenburg w połowie 1944 r. na terenie dawnych koszar austriackich. Więźniów ulokowano w budynkach stajni i sąsiednich barakach. Pracowali głównie przy drążeniu tuneli podziemnych, w których prowadzono produkcję zbrojeniową.

Niemcy ukryli zakłady zbrojeniowe w tym rejonie oraz w pobliskich Sudetach przed alianckimi nalotami. Długość wydrążonych chodników wynosiła według różnych źródeł od 30 do niemal 50 km.

Z materiałów zebranych w IPN wynika, że w zakładach zlokalizowanych w sztolniach o kryptonimie Richard I i Richard II produkowano m.in. podzespoły do silników ciężkich czołgów Tygrys (budowali je specjaliści firmy Maybach), syntetyczną benzynę, a także urządzenia elektroniczne wykorzystywane w telekomunikacji (zajmowali się tym specjaliści firmy Osram).

Po nieudanej próbie wysadzenia obiektów przez wycofujące się oddziały niemieckie w maju 1945 r. fabrykę przejęły wojska sowieckie. Rosjanie wywieźli znajdujące się tam maszyny. Potem pieczę nad tym kompleksem sprawowała armia czechosłowacka. Od lat 60. w części sztolni składowano zaś odpady radioaktywne.

Jak podają czeskie media, lokalne władze są gotowe, po odpowiednim zabezpieczeniu i uporządkowaniu, na udostępnienie części tuneli dla zwiedzających.

Nie tylko Litomierzyce

To niejedyne śledztwo poznańskiego IPN w sprawie obozu, który dzisiaj nie znajduje się na terenie Polski. Od kilku lat prokurator bada okoliczności śmierci polskich więźniów w obozie koncentracyjnym Mittelbau-Dora w pobliżu Nordhausen w Turyngii.

W wydrążonych podziemnych korytarzach od sierpnia 1943 r. działała tam fabryka produkująca sprzęt wojenny na potrzeby zakładów lotniczych Junkersa oraz pociski rakietowe V2. Zatrudniano w niej głównie jeńców wojennych różnych narodowości, z których około 10 tys. zginęło.

W sztolniach podziemnej fabryki w okolicach Litomierzyc, miejscowości na terenie Czech w połowie drogi pomiędzy Dreznem a Pragą, Niemcy mieli pod koniec wojny ukryć skrzynie z tajemniczą zawartością. To najpewniej legenda. Z materiałów, którymi dysponuje IPN (pochodzą z Niemiec i Czech), wynika, że w latach 60. informacje takie badała komunistyczna czechosłowacka Służba Bezpieczeństwa. Miejsce to przeszukano. Czy coś znaleziono? Nie wiadomo.

Zabójstwa, głód, choroby

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Historia
Przemyt i handel, czyli jak Polacy radzili sobie z niedoborami w PRL