Z dostępnych historykom źródeł historycznych wiemy, że w ciągu 10 tys. lat trwania naszej cywilizacji przeprowadzono 352 znane nam zamachy, w wyniku których zginęły urzędujące głowy państw lub szefowie rządów. Wydawałoby się, że najwięcej wodzów, królów i władców o różnej tytulaturze zostało zabitych w wiekach dawnych, które nazywamy „ciemnymi” lub „barbarzyńskimi”. Żyjemy w powszechnym przekonaniu, że w naszych czasach przywódcy są lepiej chronieni, a „cywilizowane” rozwiązania dyplomatyczne i demokratyczne nie pozwalają na tak barbarzyński czyn, jak zabójstwo najwyższego przedstawiciela całego narodu. Nic bardziej mylnego. Wśród owych 352 przywódców zabitych na przestrzeni wieków 34 zginęło w XIX stuleciu i aż 136 w XX. Im bardziej zbliżamy się na długiej linii chronologicznej dziejów do naszych czasów, tym zabójstwa głów państw i szefów rządów są zjawiskiem bardziej powszechnym. Nasze „cywilizowane” czasy są pełne niecywilizowanych czynów.
Po zakończeniu II wojny światowej wydawało się, że tak niehumanitarne metody rozwiązywania problemów politycznych już nigdy nie wrócą. Wierzono, że ludzkość ma dość zabijania, także swoich przywódców. A jednak od 1946 do 2022 r. zabito cesarza Etiopii, pięciu królów, 38 prezydentów i 36 premierów. Zabójstwo głowy państwa stało się sposobem na zastraszanie elit, implementację swojej ułomnej wizji świata i manifestowanie nienawiści skierowanej do przeciwników politycznych.
Czas królobójców
Trudno określić, kiedy rozpoczęła się epoka terroryzmu politycznego. W naszej pamięci takim najważniejszym zamachem na przywódcę było zabójstwo Gajusza Juliusza Cezara w idy marcowe roku 44 przed Chrystusem. Ale przed Cezarem w podobny sposób zginęło wielu przywódców. Gdybym miał wskazać pierwszy taki przypadek, ustanawiający wzór zamachu na życie przywódcy, to wskazałbym na spisek, który 21 października 336 r. przed Chrystusem doprowadził do zamordowania króla Macedonii Filipa II z dynastii argeadzkiej. Zamach na Cezara był podobny w swoim znaczeniu, choć nie stanowił przewrotu dynastycznego. Był za to próbą zmiany całej wizji ustrojowej państwa.
Czytaj więcej
Warszawiacy dawno nie widzieli takich korków jak te, które sparaliżowały stolicę w poniedziałek 2 września br. Powodem utrudnień w ruchu ulicznym były uroczystości państwowe z okazji 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej. W rzeczywistości jednak główną przyczyną paraliżu warszawskiego Śródmieścia okazała się wizyta wiceprezydenta USA Michaela Richarda Pence'a.
Do tego nawiązywali w XIX i XX wieku anarchiści, którzy w osobie przywódcy widzieli filar wrogiej im statolatrii. Dlatego właśnie John Booth, strzelając 14 kwietnia 1865 r. do prezydenta Stanów Zjednoczonych Abrahama Lincolna, krzyknął, wzorując się na Marku Brutusie, słynne słowa: „Tak zawsze kończą tyrani!” (Sic semper tyrannis!).