Nagie haki

Bez zboża, bez mięsa, za to ze zwiększonymi zbrojeniami

Aktualizacja: 17.12.2007 19:44 Publikacja: 17.12.2007 16:44

Nagie haki

Foto: KARTA

Podsumowując rok 1958, minister finansów Tadeusz Dietrich mówił, że zapasy towarów wzrosły do 10 – 12 mld zł, co tłumaczył szybkim wzrostem sprzedaży wyrobów przemysłu maszynowego: radioodbiorników, pralek i lodówek. Nawet on nie mógł jednak zaprzeczyć, że „nie udało się stworzyć dostatecznie szerokiej gamy asortymentu towarowego”. Na osłodę dodał, że przekroczono plan skupu mięsa. Mimo tego sukcesu już 31 lipca 1959 roku władze wprowadziły dzień bezmięsny z powodu trudności z zaopatrzeniem – symbolem sklepów mięsnych stały się nagie haki.

Na bazarach można było kupić żywność, ale po wyższych cenach. „Ceny wyrobów prywatnych cukierni są od 50 do 500 procent wyższe od cen ustalonych przez Państwową Komisję Cen i obowiązujących w przemyśle kluczowym” – narzekało „Życie Gospodarcze” z 1959 roku. Ministerstwo Handlu Wewnętrznego oraz Milicja Obywatelska nie radziły sobie z kradzieżami dokonywanymi na każdym etapie dystrybucji deficytowej żywności.

Sposób Hłaski

Marek Hłasko wspominał kilka sposobów kradzieży stosowanych przez kierowców z Warszawskiej Spółdzielni Spożywców: „Przeniesiono mnie z Zieleniaka na »rzeźnię«. Tam najciężej było kraść, ale kradło się i tam. Przy wjeździe na wagę kierownik rzeźni spisywał wagę wozu, potem jechało się na halę okrężną drogą. Ja stawałem i mówiłem pomocnikowi: »Zdzisiek, spuszczaj wachę«. Pomocnik kładł się pod wóz i otwierał kurek chłodnicy; w ten sposób wóz był lżejszy o dwadzieścia kilo – tę różnicę inkasowaliśmy w mięsie. Potem, tuż za bramą rzeźni, znów nalewało się wody. Wreszcie ci z rzeźni skapowali; wtedy spuszczało się benzynę. Gdzie odpalało się mięso – te dwadzieścia kilo – pozostanie moją tajemnicą”.Władze aresztowały 106 pracowników przedsiębiorstwa państwowego Miejski Handel Mięsem. Zapadły wyroki dożywocia oraz kara śmierci.

PRL od momentu powstania importowała z ZSRR ziarno. Już w 1963 roku brakowało w państwowych zapasach 800 tys. t zboża, na którego import potrzeba było 127 mln dolarów. Tych pieniędzy nie było jak zarobić, bo produkowane w Polsce towary nie nadawały się do sprzedaży na Zachodzie. Wyjątkiem była ceniona wieprzowina, lecz do jej produkcji potrzebne było właśnie zboże. ZSRR nie miał go więcej, a Chruszczow oskarżał Gomułkę, że Polska zabrała Moskwie całe rezerwy zboża. W 1963 roku ZSRR musiał sprzedać 372 t złota, aby kupić zboże dla siebie i swoich satelitów.

Czołgi zamiast szyn

Już pod koniec lat 50. naczelny dowódca Zjednoczonych Sił Zbrojnych Układu Warszawskiego marszałek Andriej Greczko domagał się modernizacji Wojska Polskiego na skalę podobną do zastosowanej w Armii Czerwonej. W 1962 roku sformowano pierwsze dywizjony LWP uzbrojone w rakiety ziemia-powietrze, lotnictwo zamówiło MiG-i 21. Gomułka obliczył, że budżet wojska wzrósł o 15 procent w stosunku do planowanego. W latach 1961 – 1965 zbrojenia pochłonęły dwa razy więcej pieniędzy niż w latach 1956 – 1960. Za import uzbrojenia Polska zapłaciła 525 mln dolarów, z tego 85 proc. ZSRR. Aby zmniejszyć import, Gomułka domagał się uruchomienia jak największej produkcji broni w kraju.

Rosjanie nie sprzedali Polsce licencji na naddźwiękowy myśliwiec, natomiast 24 listopada 1961 roku udostępnili dokumentację czołgu T-55. Zbrojenia pochłonęły stal, której zaczęło brakować mimo rekordów produkcji bitych przez huty. To, co pojawiało się na rynku, było słabej jakości. Brazylia kupiła na początku lat 60. szyny i Brazylijczycy bardzo się dziwili, że po zaledwie kilku latach wyglądają one gorzej niż polskie, ale przedwojennej produkcji.

Dla oszczędności materiału dostarczane PKP szyny były typu lekkiego i niedostatecznie twarde. Kolej nie mogła przez to stosować cięższych pociągów. W rezultacie nie nadążała z dostawami węgla. Postawione na głowie taryfy żeglugi śródlądowej sprawiały, że przewozy barkami na Odrze były nieopłacalne, co powodowało przeciążenie kolei transportem węgla.

PRL na ostatnim miejscu

Chociaż od wojny minęło blisko 20 lat, jakość życia ludności była bardzo niska. Nowych mieszkań starczało dla co czwartego nowego małżeństwa. W zachodniej Polsce władza uruchomiła niektóre poniemieckie zakłady, ale miasta pozostawały bez inwestycji nawet tam, gdzie rozbudowano przemysł. „Racibórz ma jedną kawiarnię, jedno kino i dopiero odbudowuje się” – podawało „Życie Gospodarcze”. Warunki egzystencji były tak trudne, że w zmodernizowanej Raciborskiej Fabryce Kotłów fluktuacja kadr sięgała 2/3 załogi.

Dla ściągnięcia dewiz od obywateli, którzy zaczęli pod koniec lat 50. kontaktować się z rodzinami na Zachodzie, uruchomiono sklepy dewizowe. 1 stycznia 1960 roku Pekao wyemitowało pierwsze bony. Latem 1963 roku rząd podwyższył ceny elektryczności, węgla, gazu i centralnego ogrzewania. 30 października 1964 roku w tajnej notatce dołączonej do listu Gomułki i Cyrankiewicza do Breżniewa i Aleksieja Kosygina strona polska przedstawiła dramatyczną sytuację gospodarczą Polski. W 1962 roku jedynie w Bułgarii i Rumunii spożycie na jednego mieszkańca było niższe niż w PRL. Liczba mieszkań była najniższa w Polsce, podobnie jak łóżek szpitalnych przypadających na 10 tys. mieszkańców.

Podsumowując rok 1958, minister finansów Tadeusz Dietrich mówił, że zapasy towarów wzrosły do 10 – 12 mld zł, co tłumaczył szybkim wzrostem sprzedaży wyrobów przemysłu maszynowego: radioodbiorników, pralek i lodówek. Nawet on nie mógł jednak zaprzeczyć, że „nie udało się stworzyć dostatecznie szerokiej gamy asortymentu towarowego”. Na osłodę dodał, że przekroczono plan skupu mięsa. Mimo tego sukcesu już 31 lipca 1959 roku władze wprowadziły dzień bezmięsny z powodu trudności z zaopatrzeniem – symbolem sklepów mięsnych stały się nagie haki.

Pozostało 89% artykułu
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Historia
Archeologia rozboju i kontrabandy
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką