I niezwykle umiejętnie potrafił korzystać z owej wiedzy. O sile Filipa II w największym stopniu stanowiła zresztą słabość jego przeciwników – greckich poleis, które były ze sobą skłócone. W miastach trwały ostre konflikty społeczne, a linia podziału biegła najczęściej według stosunku do Macedonii.
Niejeden Grek w objęciu przez Filipa hegemonii widział szansę odrodzenia i położenia kresu niekończącym się waśniom. Ateński mówca i myśliciel Izokrates zachęcał macedońskiego władcę, aby wystąpił jako przywódca Greków i poprowadził Helladę do walki z jej odwiecznym wrogiem Persją. Widział w nim „dobroczyńcę Hellenów, króla Macedończyków i władcę barbarzyńców”. W mowie „Panegiryk” pisał: „Trzeba, abyśmy zaniechali intryg i podjęli działania, dzięki którym będziemy mogli bezpiecznie zamieszkiwać w naszych miastach i mieć do siebie wzajemnie więcej zaufania.
Mowa w tej sprawie jest prosta i łatwa. Ani bowiem nie będziemy mieć pewnego pokoju, jeśli razem nie zorganizujemy wojny przeciw barbarzyńcom. Ani nie osiągniemy wewnętrznej zgody wśród Hellenów, jeśli nie będziemy mieli korzyści ze wspólnego źródła i nie wystawimy się razem na niebezpieczeństwo. Gdy to się stanie, pozbędziemy się niedostatku środków potrzebnych do życia, który niszczy przyjaźnie, a ludzi związanych pokrewieństwem przemienia we wrogów, wszystkich zaś popycha do wojny i zamieszek, to nie jest rzeczą możliwą, abyśmy się nie pogodzili i zawiąże się między nami prawdziwa sympatia. Z tego powodu powinniśmy uczynić wszystko, aby jak najszybciej przenieść tam (do Persji – red.) wojnę, którą teraz toczymy na swojej ziemi, pamiętając, że wewnętrzne spory nie przyniosą nam niczego dobrego, jeśli nie zdecydujemy się doświadczenia z nich wyniesionego użyć przeciw barbarzyńcom”. W Atenach Filip miał grono nielicznych może, ale bardzo oddanych i zręcznych stronników, którym przewodził Ajschines, powodujący się zapewne nie tylko chęcią zysku (przeciwnicy nazywali go macedońskim najemnikiem, a przyjmowanie przez niego kosztownych podarunków od króla Filipa nie ulega wątpliwości), ale i głębokim przekonaniem o słuszności uprawianej polityki.