2 marca 1796 roku otrzymał on dowództwo Armii Włoch w miejsce mało energicznego gen. Scherera, 9 marca wziął ślub z Józefiną de Beauharnais, a 26 marca już był w Nicei, witając nowych podwładnych. W odróżnieniu od swych dowódców dywizji: Massény, Augereau i Séruriera, nowy wódz nie dowodził jeszcze większymi siłami w polu.
Urodzony w 1769 roku w korsykańskim Ajaccio (długo będzie podpisywał się jako Buonaparte), ten ubogi królewski stypendysta uczył się (przeciętnie, ale wytrwale) w Szkole Wojskowej w Brienne (1782 – 1784), lecz patent podporucznika artylerii otrzymał w prestiżowej paryskiej Szkole Wojskowej (październik 1785). Tułał się potem po prowincjonalnych garnizonach, bardziej zainteresowany sytuacją na Korsyce (należącej do Francji ledwie od 1768 roku) niż wstrząsającą krajem rewolucją.
Po zerwaniu z niepodległościowcem Pascalem Paoli, który wydał wyspę Anglikom, rodzina Bonaparte musiała w 1793 roku uciekać na kontynent, wiążąc swą przyszłość z Francją. Mimo szlachectwa Bonaparte zbliżył się do jakobinów, a przy oblężeniu Tulonu zyskał uznanie młodszego z braci Robespierre – Augustyna. Wkład kierującego ogniem artylerii 24-letniego kapitana w zdobycie zajętego przez Anglików portu 19 grudnia 1793 roku doceniono trzy dni później awansem na generała brygady. Los zdawał się uśmiechać do wybrańca, choć dowództwo artylerii Armii Włoch (1794 – 1795) nie oznaczało skoku w karierze, tylko dużo pracy w Tulonie, Marsylii i Nicei. Wszystko zdawało się stracone, gdy po upadku jakobinów Bonapartego aresztowano.
I choć wrócił do służby, zbyt młody i podejrzany dla Dyrektoriatu generał liczyć mógł tylko na dowództwo brygady piechoty we wrogiej wciąż republikanom Wandei. Odmowa (był w końcu artylerzystą!) oznaczała skreślenie z listy generałów i biedę, która przyczyniła się do zerwania z Désirée Clary, przyszłą żoną marszałka Bernadotte’a i królową Szwecji. Uratował go przypadek i znajomości zawarte podczas wcześniejszych planistycznych prac dla rządu. Postawiony przez Barrasa na czele wojsk broniących rządu przed zbuntowanymi paryskimi rojalistami, uratował sytuację 5 października 1795 roku, bijąc w buntowników z armat...
Nagrodą było dowództwo Armii Włoch otrzymane dzięki Barrasowi, zresztą byłemu kochankowi Józefiny. Wbrew legendzie ta polityczna niewątpliwie nominacja nie była tylko łupem ofiarowanym faworytowi jednego z dyrektorów lub próbą pozbycia się niewygodnego generała ze stolicy. Już w 1794 roku dowodzący artylerią Armii Włoch Bonaparte rozważał w memoriałach obejście trzymanych przez Piemontczyków Alp i uderzenie na Genuę. Opracował też plany ataku na Wiedeń i – co ważniejsze – dywersyjnych działań w Piemoncie. Uważał bowiem, że na Półwyspie Apenińskim można ugrzęznąć dopiero po zwycięstwie w Niemczech. Tak więc, trafiło na fachowca...