Rzeźba Kazimierza Wielkiego z jego wawelskiego sarkofagu przedstawia go z klasycznie prostym nosem. W rzeczywistości, jak okazało się w XIX w. po otwarciu grobowca przez krakowskich uczonych, monarcha miał nos z wyraźnym garbkiem. W ekshumacji brał udział Jan Matejko. Mimo to w swym poczcie polskich władców narysował króla z prostym nosem. Tę nieścisłość świadomie popełnioną przez mistrza postanowiłem w imię prawdy historycznej skorygować. Mój król Kazimierz ma nos garbaty.
Inny w porównaniu z kanonem Matejki jest też Władysław Jagiełło. Wzorowałem się tu na rzeźbie z jego nagrobka, która powstała według Długosza jeszcze za życia króla. Przedstawia ona Jagiełłę bardziej szczupłego i żylastego, niż zwykle go sobie wyobrażamy. Może to ciało nawykłego do trudów myśliwego i wodza, a może – człowieka wychudzonego z powodu choroby. Mój Sobieski, zgodnie z konterfektami z epoki, ma twarz bardziej pociągłą i dłuższy nos, a wzorem dla figury Stanisława Augusta był portret pędzla Bacciarellego, który widywał króla niemal na co dzień.
Nie było jednak moim zamiarem podważanie wizji Matejki, którego poczet przyczynił się do umocnienia naszej świadomości narodowej i odegrał dużą rolę w okresie zaborów. Mam dla jego dzieła wielki szacunek. Wszelkie zmiany wprowadzałem tylko wtedy, gdy z dostępnych mi portretów czy ustaleń naukowców wynikało, że trzeba to zrobić, by figury odpowiadały dokładniej rzeczywistości historycznej. Pracując nad pierwszymi Piastami, inspirowałem się głównie rysunkami z pocztu.
Każda z figur była dla mnie przygodą intelektualną i artystyczną. Samo ustalenie wzrostu naszych władców wymagało długich dociekań, nawet gdy, jak w przypadku Kazimierza Wielkiego, mogłem skorzystać z wyników pomiaru szkieletu. Według naukowców, którzy je przeprowadzili, król miał 167 – 178 cm wzrostu. Był wysoki, ale przecież nie z tego powodu nazwano go Wielkim. Zgodnie ze wskazówkami mediewisty prof. Wyrozumskiego przyjąłem więc, że miał 172 cm, co w owych czasach i tak oznacza, że wyróżniał się wzrostem. Zabierając się za Mieszka I, uznałem, dosyć arbitralnie, że będzie miał 168 cm.
Oprócz ustalenia topografii ciała i twarzy musiałem też ukazać stan ducha i uczucia malujące się na monarszych obliczach. Tu mogłem się posłużyć jedynie opiniami historyków, wzmiankami o królewskich charakterach w dawnych kronikach i dokumentach i, przede wszystkim, intuicją artystyczną. Twarzy Mieszka starałem się nadać wyraz uduchowienia, a obliczu Chrobrego, zgodnie ze świadectwami historycznymi, cechy gwałtownika i okrutnika. W postaci i geście Stanisława Augusta chciałem oddać klimat kultury francuskiej, która go ukształtowała. Czy to się udało, ocenią zwiedzający.