W regionie szalał niemiecki terror, na który Polacy nie pozostawali obojętni – skutkiem były dwa spontaniczne zrywy ludności, czyli I i II powstanie śląskie.

20 marca 1921 roku doszło w końcu do długo oczekiwanego plebiscytu na Górnym Śląsku, który miał zdecydować o tym, jak zostanie podzielony ten region między Polskę a Niemcy. Jednak jego wynik niczego nie przesądził – był inaczej interpretowany przez Polaków, a inaczej przez Brytyjczyków z Komisji Międzysojuszniczej, którzy uważali, że Polsce należą się jedynie dwa powiaty.

Wśród polskiej ludności na Śląsku zawrzało. Doszło do strajków i manifestacji, sytuacja stawała się coraz bardziej napięta. Wobec niewzruszonej postawy aliantów prawie 60 tysięcy śląskich Polaków pod przywództwem Wojciecha Korfantego, polskiego członka Komisji, chwyciło za broń. Korfanty, choć dokładnie zaplanował powstanie, nie zdołał uzyskać poparcia Warszawy, która nie chciała ryzykować kolejnej krawawej wojny. – Do ostatnich godzin Korfanty próbował zapewnić poparcie rządu polskiego dla powstania, jednak tak rząd, jak i wojsko w ostatniej chwili zrejterowały – mówi „Rzeczpospolitej" prof. Edward Długajczyk z Muzeum Śląskiego. Ostatecznie śląskich Polaków wsparli jedynie ochotnicy z II Rzeczypospolitej.

Powstańcy walczyli przez ponad dwa miesiące, ścierając się nie tylko z Niemcami, ale również w niektórych przypadkach z brytyjskimi wojskami Komisji. – To było dość dziwne powstanie, bo odbywało się na terenie rządzonym wówczas przez aliantów, ale zryw był przeciwko Niemcom – mówi Długajczyk.

Po zaciętych, lecz zwycięskich dla powstańców walkach powstanie zakończyło się równo 90 lat temu – 5 lipca 1921 r. Trzy miesiące później Komisja Międzysojusznicza podjęła decyzję o przyznaniu Polsce terytorium znacznie większego, niż przewidywał plan brytyjski. Polsce przypadły m.in. Katowice oraz większość złóż węgla kamiennego. – Biorąc pod uwagę to, jaka była sytuacja wyjściowa, nie ma wątpliwości, że dostaliśmy więcej, niż można się było spodziewać. Dlatego powstanie było naszym sukcesem – konkluduje Edward Długajczyk.