Ten stołeczny marsz z roku na rok przyciąga coraz więcej uczestników. Kilka lat temu pasjonaci z grupy historycznej Zgrupowanie „Radosław" wpadli na pomysł niecodziennego uczczenia pamięci ofiar zamordowanych w lasach katyńskich w 1940 r.
Postanowili po prostu ubrać się w wojskowe stroje, w jakich wywożono do Katynia, Charkowa, Miednoje polskich oficerów i przejść w milczeniu przez Trakt Królewski. Po czym symbolicznie uklęknąć przed pomnikiem Polegli i Pomordowani na Wschodzie. Wtedy pomysł budził zdziwienie: – Ale o co chodzi? Kto to jest? Dlaczego idą w ciszy? – pytali przechodnie i turyści na Krakowskim Przedmieściu, reagując tak na enkawudzistów prowadzących polskich żołnierzy.
Były i kontrowersje, że to infantylizowanie tragedii. A jednak ta inscenizacja stała się tradycją kwietniowych obchodów rocznicy stalinowskich zbrodni.
Z roku na rok inscenizacja przyciąga coraz więcej zwolenników. W niedzielę ruszy o godz. 15 sprzed Muzeum Wojska Polskiego. Przejdzie Nowym Światem, przez Barbakan do ul. Muranowskiej. Uczestnicy zapalą znicz przy głazie katyńskim i zakończą symbolicznym przykryciem żołnierzy kirem na pomniku Poległym i Pomordowanym na Wschodzie.
- Na trzech postojach, przy kościele św. Krzyża, na placu Zamkowym i placu Krasińskich czytana będzie korespondencja z obozów ze Starobielska i Ostaszkowa, lista zamordowanych i wspomnienia odnalezione w dołach katyńskich – zapowiada w rozmowie z rp.pl Jarosław Wróblewski z Grupy Historycznej Zgrupowanie Radosław, które wraz z Instytutem Pamięci Narodowej współorganizuje inscenizację.