- Chcielibyśmy, aby to był godny pogrzeb. Nie zostało ustalone jeszcze jego miejsce. Być zostanie pochowana w Warszawie, być może w Gdańsku - mówił dziennikarzom w Pałacu Prezydenckiego Maciej Pawełek, bliski Danuty Siedzikówny "Inki". W niedzielę odebrał on z rąk rektora Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie prof. Andrzeja Ciechanowicza oraz prezesa IPN dr Łukasza Kamińskiego notę identyfikacyjną. Maciej Pawełek dodał, że chciałby, aby jej grób znajdował się w miejscu, gdzie pochowani są jej towarzysze broni, ale ostateczną decyzję podejmie rodzina.
Zwłoki "Inki" zostały zakopane w 1946 r. przez funkcjonariuszy UB na cmentarzu garnizonowym w Gdańsku. W poprzednim roku odkryli je naukowcy IPN. Wszystko wskazuje na to, że w otwartej trumnie która została odkopana obok, znaleźli oni szczątki ppor. Feliksa Selmanowicza, ps. Zagończyk. Na razie jednak naukowcy nie potwierdzili jego tożsamości. - To dlatego, że brakuje nam materiału porównawczego do badań - przyznał dr Łukasz Kamiński, prezes IPN.
Naukowcy znaleźli także szczątki dwóch innych osób i jak zapowiadają, w tym roku będą kontynuowali prace poszukiwawczo - ekshumacyjne na cmentarzu garnizonowym w Gdańsku. Spodziewają się, że znajdą wiele innych szczątków ofiar zbrodni komunistycznych.
Pracownicy IPN ciągle apelują do rodzin osób, które zostały zgładzone w latach 40. i 50. o oddawanie materiału do badań genetycznych, które pozwolą na identyfikację odnajdywanych szczątków. - Wystarczy tylko szpatułką z wewnętrznej ścianki ust pobrać wymaz i przesłać go do IPN - opisuje dr Kamiński. Zestawy do pobrania mogą zostać wysłane do osób, które skontaktują się z IPN.
To właśnie dzięki takiemu pobraniu udało się ustalić tożsamość "Inki". - Materiał porównawczy został pobrany od jej siostrzenicy, pozostawiła go także jej zmarła już siostra Wiesia Korzeń - wspominał w czasie spotkania z dziennikarzami Maciej Pawełek.