Miłośnik historii sztuki Witold Mosiołek za zgodą konserwatora zabytków poszukuje miejsca ukrycia przez Niemców zrabowanych w czasie wojny dzieł sztuki. Prace swoje koncentruje w okolicach Sichowa, gdzie w czasie wojny faktycznie Niemcy zgromadzili ewakuowane z Wawelu zrabowane przez gubernatora Hansa Franka zabytki. Pod koniec 1944 roku znalazły się one w posiadłości Manfreda Richthofena w Sichowie.
Ze sprawozdań, które dostarczył on do konserwatora zabytków w Legnicy wynika, że poddał analizie niemieckie dokumenty znajdujące się w Narodowym Archiwum Stanów Zjednoczonych w Waszyngtonie. Warto zaznaczyć, że są one znane naukowcom, którzy zajmują się poszukiwaniem zaginionych dzieł sztuki.
„Dwa z nich autorstwa Eduarda Kneisela miały decydujące znaczenie dla podjęcia badań tematu ukrywania zabytków" – opisuje Witold Mosiołek. Pierwszy z nich to pismo urzędowe z dnia 23.10.44., pisane w Sichowie przez Eduarda Kneisela do Wilhelma Palezieux w kancelarii GG w Krakowie. Drugi dokument to list Kneisela z dnia 9.03.45. pisany z Zell am Ziller w Tyrolu do Ewalda Behrensa. Jak przypomina Witold Mosiołek obydwaj pracowali dla Hansa Franka w Krakowie.
W piśmie skierowanym do konserwatora zabytków napisał on, że oba dokumenty badał przez kilka miesięcy, a także konsultował ich treść „z wybitnymi historykami sztuki oraz fachowcami od pisma wykonanego atramentem sympatycznym". Jego zdaniem w listach tych znalazły się zaszyfrowane wskazówki, które mogą wskazywać miejsce ukrycia dzieł sztuki w okolicach Sichowa.
Na tej podstawie określił on miejsce, gdzie jego zdaniem może się znajdować podziemna skrytka z dziełami sztuki. W tym miejscu prowadzi już prace ziemne. Pan Witold jest przekonany, że znalazł do niej wejście, które próbuje otworzyć. Znajduje się ono w pobliżu kapliczki, która kiedyś znajdowała się w pobliżu miejscowości Słupa. Na razie trudno jest stwierdzić, czy faktycznie jest na tropie ukrytych dzieł sztuki, ale zapowiada, że będzie kontynuował swoje prace poszukiwawcze.