1 marca obchodzimy Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Po wojnie polskie oddziały walczyły przeciwko komunistom także poza granicami powojennej Polski.
Skala partyzanckiego oporu na Kresach w ramach Armii Krajowej nie ustępowała rozmachem walce przeciwko ustrojowi komunistycznemu w centralnej Polsce. Szczególnie na Grodzieńszczyźnie i Wileńszczyźnie, ale Ukrainie już nie. Na północno-wschodnich Kresach rozmach repatriacji i przesiedleń polskiej ludności nie był tak masowy jak na Ukrainie. Tam też nie mordowano Polaków na taką skalę jak na Ukrainie. Poza tym kresowa AK w odróżnieniu od tej centralnej, nie była organizacją czysto polską, bo jednoczyła w swoich szeregach niezadowolonych, którzy protestowali przeciwko nowej władzy – Białorusini i Rosjanie. Miejscowa ludność po wybuchu wojny („za pierwszego Sowieta") szybko zorientowała się, że II RP traktowała ich o wiele lepiej niż władza sowiecka. Ci, którzy stawiali triumfalne bramy dla Armii Czerwonej w 1939, trafili potem w szeregi AK. W okręgu Nowogródek ponad połowa żołnierzy wywodziła się z ludności prawosławnej, a także legendarny dowódca AK na Kresach Anatol Radziwonik był prawosławny.