Na początku III w. p.n.e. rozszerzający swą ekspansję na Półwyspie Apenińskim Rzym opanował wszystkie kolonie greckie i zwrócił uwagę na sycylijskie polis. W owym czasie Kartagina była zainteresowana wyspami Morza Śródziemnego i kontrolowaniem zasobnej Sycylii. Nieunikniony konflikt przerodził się w I wojnę punicką, która trwała 23 lata i zakończyła się przepędzeniem Kartagińczyków z Sycylii. Nie rozwiązywało to jednak wzajemnego konfliktu interesów na Morzu Śródziemnym. Obie strony przyjęły zasadę, że z przeciwnikiem nie można pertraktować, ale należy go bezwzględnie unicestwić. Stąd nieustannie powtarzana myśl Katona Starszego stała się dewizą republiki rzymskiej. Kartaginę należało zniszczyć, zanim ona zniszczyłaby Rzym. 10 marca 241 r. p.n.e. flota pod dowództwem konsula Gajusa Lutacjusza Katulusa rozgromiła Kartagińczyków w bitwie koło Wysp Egadzkich.
Dla Rzymu ekspansja kartagińska pod przywództwem Hamilkara i Hazdrubala Starszego, którzy podbili plemiona celtoiberyjskie i zapewniali stałą eksploatację złóż srebra, oznaczała odcięcie od najważniejszych miejsc zaopatrzenia. Po śmierci tych dwóch przywódców wodzem sił kartagińskich został w 221 r. p.n.e. 26-letni syn Hamilkara, Hannibal Barkas, który wyruszył z wyprawą wojenną do Hiszpanii i odniósł zwycięstwo nad sprzymierzonymi z Rzymem plemionami celtoiberyjskimi. To był dopiero początek drogi wojennej Hannibala. Rok później mieszkańcy miasta Sagunto zaatakowali plemię Torboletów. Hannibal ruszył im z pomocą. Po ośmiu miesiącach zdobył miasto i dokonał rzezi mieszkańców. Dla Rzymu było to złamanie układów pokojowych zawartych z Hazdrubalem po I wojnie punickiej. W ten sposób Hannibal rozpoczął II wojnę punicką.
Dowodząc 40-tysięczną armią złożoną z najemników, wśród których byli Celtoiberowie, procarze z Balearów, numidyjska konnica oraz słonie bojowe, zdecydował się na niemal szaleńczy krok. Postanowił zaatakować Italię od północy, licząc na zaskoczenie przeciwnika. Jego wojska przeprawiły się przez południowe Pireneje, a następnie rozpoczęły morderczą przeprawę przez Alpy. Pod koniec września 218 r. p.n.e. zeszły w dolinę Padu. Z wielkiej armii pozostało Hannibalowi 6 tys. jazdy i 20 tys. piechoty. Wywołujące grozę wrogów słonie bojowe nie były w stanie pokonać zdradliwych alpejskich przełęczy i z ogólnej liczby 50 zostało ich zaledwie kilka.
Były to jednak siły wystarczające, aby w listopadzie 218 r. p.n.e. pokonać Rzymian nad rzeką Ticinus. W tej bitwie o mało nie zginął głównodowodzący wojsk rzymskich konsul Publiusz Korneliusz Scypion. Uratował go syn, który na czele niewielkiego oddziału konnicy przebił się przez jazdę numidyjską i wyciągnął ojca poza obręb walki.
Syn konsula, również Publiusz Korneliusz Scypion, zwany później Scypionem Afrykańskim Starszym, miał wówczas 18 lat (urodził się w 236 r. p.n.e.). Rodzina Korneliuszów Scypionów była starym rodem patrycjuszowskim, w którym aż trzy osoby sprawowały urząd konsula. Młody Scypion mógł służyć jako ideał rzymskiego arystokraty. Posągi przedstawiają go jako przystojnego mężczyznę o atletycznej budowie. Płynnie władał greką w mowie i piśmie. Przeszedł także pełne szkolenie wojskowe. Wśród mieszkańców Rzymu krążyły opowieści o jego nadprzyrodzonych zdolnościach. Był człowiekiem bardzo religijnym i często widywano go w świątyni Jowisza. Piastował nawet godność kapłana Marsa. Podobno posiadał zdolność przewidywania przyszłości.