Przypominamy tekst, który ukazał się w "Rzeczy o historii" 10 kwietnia 2020 roku
Izabela Drwęska wspomina, jak w Rzeszynku „ogień huczał pod koźliną, kiszki w wielkich kotłach bulgotały, kilka dziewuch ciągle coś szorowało, przystawiało do ognia, rzucało torf na palenisko". Zdzisław Morawski opisał przerób mięsa w Małej Wsi: „Szynki po natarciu ich saletrą i solą szły do beczek. Kiełbasy i kaszankę przyrządzało się, nadziewając świńskie kiszki odpowiednim farszem z mięsa albo z kaszy i krwi. Kiełbasy były potem wędzone w zainstalowanej na stałe kuchennej wędzarni, słonina solona, schab po różnych długotrwałych zabiegach stawał się polędwicą. Kaszanka, tak jak salceson, nigdy nie pojawiała się na naszym stole. Przeznaczona była wyłącznie dla służby. Jedliśmy ją jednak, jeszcze gorącą, kiedy wyciągano ją z kotła, w którym była parzona".
Czytaj więcej
Obliczanie daty Niedzieli Wielkanocnej za pomocą reguły aleksandryjskiej okazało się kłopotliwie. Nie brakowało więc głosów, by rocznicę Zmartwychwstania zastąpić stałą datą.
Szanująca się pani domu miała własny przepis na babę. Do misterium pieczenia bab nie dopuszczano płci męskiej, pan domu najczęściej szedł na cały dzień do lasu z dubeltówką.
„Każdy mąż sprytny i zrównoważony,