Dżihad: korzenie konfliktu

„Rozkazano mi prowadzić wojnę przeciwko ludziom, aż przyznają, że nie ma boga prócz Allaha i że Mahomet jest Jego Posłańcem. […] Jeśli to zrobią, ocalą krew i majątek” (Mahomet, prorok islamu).

Publikacja: 15.05.2025 21:00

Al-Kaba – świątynia i sanktuarium w Mekce, najważniejsze miejsce święte islamu

Al-Kaba – świątynia i sanktuarium w Mekce, najważniejsze miejsce święte islamu

Foto: Shuttesrstock

Przed nakreśleniem historii wojny między islamem a Zachodem należy najpierw poznać jej korzenie. Wszystko zainicjował arabski założyciel i prorok islamu Muhammad (Mahomet) ibn Abd Allah (570–632). W 610 roku oświadczył on swoim politeistycznym współplemieńcom w Mekce, że wezwał go anioł (Gabriel), aby został posłańcem Allaha. Przesłanie było proste i oparte na koncepcji poddania się (po arabsku al-islam) woli Allaha przekazanej Mahometowi i przez Mahometa; każdy mu posłuszny stawał się muzułmaninem („tym, który poddaje się [woli Boga]”). Po dwunastu latach nauczania Mahomet pozyskał jedynie około stu nawróconych, głównie krewnych. Chociaż początkowo pozwolono mu nauczać bez przeszkód, plemienne elity Mekki, Kurajszyci, w końcu znużyły się jego agitacją przeciwko dotychczasowym tradycjom i bogom, więc w 622 roku go wypędziły. Prorok i jego zwolennicy uciekli do oazy Jatrib, nazwanej później Medyną, „Świetlistym Miastem”. Dysponując już znaczną grupą ludzi pod swoim dowództwem, Mahomet zaczął dokonywać licznych najazdów.

Czytaj więcej

Religijny fanatyzm: źródła dżihadu

Mahomet sięga po władzę

Był tylko jeden sposób, aby uniknąć miecza Mahometa. Polecił on swoim zwolennikom: „Walczcie z nimi [niemuzułmanami], aż wyznają, że nie ma boga prócz Allaha, a Mahomet jest Jego posłańcem; jeśli to zrobią, wtedy wara wam od ich krwi [życia] i własności”. Każde zwycięstwo przysparzało mu popleczników. Byli oni dwojakiego rodzaju: ci, którzy zostali pokonani przez Mahometa i wybrali islam (poddanie się) zamiast niewoli lub śmierci, oraz ci, którzy zostali przekonani przez Mahometa i wybrali islam (poddanie się), aby do niego dołączyć i mieć z tego korzyści. Obie grupy musiały jedynie wyrecytować szahadę, pierwszy filar islamu i deklarację wiary: „Nie ma boga prócz Allaha, a Mahomet jest Jego prorokiem”. To, czy szczerze wierzyli w te słowa, było kwestią drugorzędną. Wypowiadając je, poddawali się (islam) władzy politycznej Mahometa i jako tacy byli dobrymi muzułmanami.

Głównymi bodźcami do nawrócenia – o czym jasno zaświadczą kolejne strony – były pragnienie tego, co można zyskać dzięki islamowi, bądź zwykły strach przed nim. Oba przypadki można uznać za potwierdzenie, a tym samym sławienie jego potęgi. Fakt, że przez dziesięć lat pokojowego nauczania w Mekce Mahomet zdobył tylko około stu zwolenników, a po dziesięciu latach najazdów, „średnio nie mniej niż dziewięć kampanii rocznie”, nawrócił niemal całą Arabię, mówi sam za siebie. Jak zauważył Edward Gibbon, Mahomet „nawet wady ludzkości użył jako narzędzi do jej zbawienia”, a „uciekanie się do oszustwa i perfidii, okrucieństwa i niesprawiedliwości było często podporządkowane propagowaniu wiary”.

Do 630 roku liczba zwolenników Mahometa wzrosła do tego stopnia, że mógł on przemaszerować z dziesięcioma tysiącami uzbrojonych muzułmanów do Mekki, skąd osiem lat wcześniej tak haniebnie go wypędzono. Dawnym szydercom i przeciwnikom postawił ultimatum: „Przyjmijcie islam, a będziecie bezpieczni. Jesteście ze wszech stron otoczeni. Stoicie w obliczu sprawy, która jest poza waszymi mocami”. Gdy z poselstwem przyszedł wódz Kurajszytów z Mekki – który wyśmiewał i prześladował Mahometa jako fałszywego proroka, odkąd ten dwadzieścia lat wcześniej zaczął głosić swoje nauki – Mahomet oznajmił: „Biada ci, Abu Sufjanie; czy nie nadszedł czas, abyś uznał, że jestem apostołem Allaha?”. „Co do tego – odrzekł mu ów strapiony poganin – wciąż żywię pewne wątpliwości”. Jeden ze zwolenników Mahometa natychmiast rozkazał mu: „Poddaj się i wyznaj, że nie ma boga prócz Allaha i że Mahomet jest Jego apostołem, nim stracisz głowę!”. Abu Sufjan, a za nim pozostali mieszkańcy Mekki, wypowiedzieli szahadę przy głośnych okrzykach „Allahu akbar!”. Oto uproszczony i niehagiograficzny opis drogi Mahometa do władzy.

Czytaj więcej

Księga wojny - fragment książki Roberta Spencera

Deifikacja plemienności

Atrakcyjność nauk Mahometa wynikała ze zgodności z obyczajami społeczności, której był członkiem, w szczególności z trzema zasadami: lojalnością wobec własnego plemienia, wrogością wobec obcych oraz atakowaniem ich w celu wzbogacenia i wzmocnienia własnej grupy plemiennej. Dla Arabów z VII wieku – i późniejszych ludów plemiennych, głównie Turków i Tatarów, którzy również znaleźli się pod naturalnym urokiem islamu – plemię było tym, czym dla współczesnych ludzi jest człowieczeństwo. Przynależeć do niego znaczyło być traktowanym humanitarnie; postawić się poza nim – wprost przeciwnie. Nie ma w tym ani krztyny przesady: muzułmański filozof Ibn Chaldun (zm. 1406) opisał współczesnych sobie Arabów (nie mówiąc już o bardziej prymitywnych czasach Mahometa osiem wieków wcześniej) jako „najdziksze spośród istot ludzkich. W porównaniu do ludów osiadłych przyrównać ich można do nieokiełznanych bestii i głupich drapieżników. Takimi ludźmi są Arabowie”.

Mahomet utrzymał plemienną dychotomię, przedkładając innych muzułmanów nad krewnych. W ten sposób narodziła się umma – muzułmańskie „superplemię”, rozciągające się ponad podziały rasowe, narodowe i językowe. Każdy poza nim stał się naturalnym wrogiem. Wszystko to znalazło wyraz w doktrynie al-wala’ wa-l-bara’ („lojalność i wrogość”), którą głosił Mahomet i która jest nakazem Koranu. Księga ta posuwa się zresztą bardzo daleko, polecając wszystkim muzułmanom „wyrzec się” i „wyprzeć” swoich niemuzułmańskich krewnych, „nawet gdyby to byli ich ojcowie albo ich synowie, albo ich bracia, albo ich ród”, oraz żywić wobec nich jedynie „wrogość i zawiść”, chyba że „uwierzą w Boga Jedynego” (Koran 58,22 i 60,4). Jak zauważa jeden z badaczy, niemuzułmanie są opisywani w Koranie jako „podłe zwierzęta i bestie, najgorsze stworzenia i demony; zboczeni przestępcy i poplecznicy szatana, z którymi należy walczyć, aż jedyną religią stanie się Allah. Należy ich ścinać, terroryzować, unicestwiać, ukrzyżowywać, karać i wypędzać, a także spiskować przeciwko nim”.

Tak narodził się dżihad. Ponieważ istniały tylko dwa plemiona – muzułmańska umma w jednym namiocie i odczłowieczone pozostałe plemiona w drugim – muzułmanie byli zachęcani do atakowania i podporządkowywania wszystkich „niewiernych”, aby zapewnić swojemu superplemieniu dominację. Ten dychotomiczny światopogląd pozostaje zapisany w prawie muzułmańskim, tak zwanym szariacie, które nakazuje, aby dar al-islam („dom islamu”) w nieskończoność toczył walkę z dar al-kufr („domem niewiary”), aż pierwszy zastąpi drugiego. Stąd można wysunąć argument, że najtrwalszym wkładem Mahometa w historię świata jest deifikacja plemienności. Dokonał on tego, zmieniając wizerunek obyczajów plemiennych Arabii VII wieku za pomocą paradygmatu teologicznego, czym sprawił, że wyrosły ze swego otoczenia i rozlały się na erę współczesną. Większość światowych cywilizacji zdołała pozbyć się historycznego trybalizmu i wejść w nowoczesność, lecz dla muzułmanów zerwanie z plemiennością jest tożsame z zerwaniem z Mahometem i jego prawami – a zatem kardynalnymi naukami islamu.

Dżihad: każda napaść przynosi korzyści

Liczne wersety Koranu i kanoniczne (sahih) hadisy przedstawiają dżihad jako najszlachetniejsze z przedsięwzięć. „Wkroczenie do walki na ścieżce Boga – rzekł Mahomet – jest warte więcej aniżeli sześćdziesiąt lat bicia pokłonów”. Przed nastaniem islamu nagroda za napaść na inne plemię ograniczała się do doczesnych łupów, a przy tym wiązała z ryzykiem śmierci. Najazd w imię Boga (dżihad) oferował nagrodę zarówno na ziemi, jak i w zaświatach – czym zasadniczo uwalniał od ryzyka, prowadząc do narodzin nowego fanatyzmu i poczucia determinacji. Jeden z mekkańskich zwiadowców po potajemnym zbadaniu gromadzącej się medyńskiej armii Mahometa oświadczył: „Tak, liczebnie znacząco nam ustępują. Lecz śmierć jedzie na ich wielbłądach. Uciekają się tylko do miecza; milczą jak grób, ich języki wysuwają się z zabójczą celnością węża”.

Kto przeżył udany atak na niewiernych, miał zagwarantowane wszystkie zwykłe łupy wojenne – majątek i niewolników, w tym konkubiny; kto zginął podczas tego dżihadu, otrzymywał podobne, lecz obfitsze zdobycze w życiu pozagrobowym. Nie było zatem przegranych: „Gwarantuję mu albo wstęp do raju – rzekł Mahomet – albo powrót do miejsca, z którego wyruszył, z nagrodą lub łupem”. „Męczennik – szahid – jest dla Allaha wyjątkowy”, ogłosił prorok. „Odpuszcza mu się od pierwszej kropli [przelanej] krwi. Widzi swój tron w raju […]. Głowę jego uwieńczy zaszczytna korona, rubin większy niż świat i wszystko, co on zawiera. I będzie spółkował z siedemdziesięcioma dwiema hurysami”. Hurysy są nadprzyrodzonymi, niebiańskimi kobietami „o dużych oczach” i „o zaokrąglonych piersiach”, jak mówi Koran – stworzonymi przez Allaha w wyraźnym celu wiecznego zaspokajania jego faworytów. Wobec wspomnianego prymitywizmu społeczeństwa Mahometa nie powinno dziwić, że muzułmańskie pisma przedstawiają raj w zdecydowanie cielesnych kategoriach – na męczennika czekają również jedzenie, picie, złoto i „wiecznie młodzi chłopcy”, którzy „krążą wokół” wiernych.

Nawiasem mówiąc, Mahomet (czy Allah) przyjął inne podejście do muzułmanów, których obietnica doczesnych lub wiecznych nagród nie zainspirowała do walki: „będą cierpieli męki jak żaden inny grzeszny człowiek” w piekle, groził Mahomet, wspierany przez Allaha (np. Koran 8,15). W każdym razie fakt, że dżihad stanowił motywację dla pierwszych muzułmanów, został szeroko i niezależnie potwierdzony przez dawne i współczesne źródła niemuzułmańskie. „Tak jakby gnały ich demony z samego piekła – powiedział zdumiony bizantyjski urzędnik o Arabach, którzy gotowali się do najazdu. – W żaden sposób nie kuszą ich wygoda ani bezpieczeństwo. Śmiem twierdzić, że miast tego rozkoszują się żarliwością bitwy i wizją okropnej śmierci”. Za chińskim źródłem z X wieku: „Każdego siódmego dnia król [Arabów] siedzi na wysokości i tak przemawia do tych poniżej: «Ci, którzy zginą z ręki wroga, zostaną uniesieni w niebiosa; ci, którzy wroga zabiją, otrzymają szczęście». Dlatego są oni zazwyczaj bitnymi wojownikami”.

Czytaj więcej

Jakub Pacan: Islam, religia polityczna

Ci, którzy wstąpili na drogę dżihadu, nie byli również zobowiązani – i to jest kluczowe – do szczerych czy zbożnych intencji. Wyraźnie podkreśla to zimny, rzeczowy język Koranu. Ktokolwiek prowadzi dżihad, udziela Allahowi „pięknej pożyczki”, którą ten ostatni powiększy „wielokrotnie”, zawsze współmiernie do włożonego wysiłku (np. Koran 2,245, 4,95). Najprościej mówiąc: „Allah kupił u wiernych ich dusze i ich majątki, w zamian za co otrzymają Ogród. Oni walczą na drodze Allaha i zabijają, i są zabijani […]. Cieszcie się więc z handlu, jaki z Nim zrobiliście! To jest osiągnięcie ogromne!” (Koran 9,111).

Natychmiastowe odpuszczenie grzechów wierzącym w naturalny sposób pozwoliło grzeszyć mniej żarliwym wyznawcom. Dopóki tylko wypowiadają szahadę i przysięgają wierność Mahometowi, Allahowi i superplemieniu, mogą bezwarunkowo uczestniczyć w dżihadzie i czerpać z niego korzyści. Walka w służbie islamu – z ryzykiem śmierci – stanowi dowód pobożności. (...) Tym, którzy uczestniczą w dżihadzie, przyznaje się wiele ulg, w tym prawo nieprzestrzegania modlitw i postu. Sułtanom osmańskim zabroniono udawania się na pielgrzymkę do Mekki, która stanowi indywidualny obowiązek muzułmanina, ponieważ mogło to zagrozić corocznemu dżihadowi. Podobnie, według znanego sunnickiego prawnika Ibn Kudamy (zm. 1223), „trzeba walczyć pod każdym przywódcą, bez względu na to, czy jest to człek przyzwoity [czyli pobożny], czy też zepsuty”.

Trzeba o tym pamiętać, ponieważ wielu największych dżihadystów (...) prowadziło w ten czy inny sposób sprzeczne z islamem życie (np. piło alkohol lub utrzymywało stosunki homoseksualne). Wskutek tego zachodni historycy nie wiązali tych muzułmanów – oraz ich często sadystycznego postępowania wobec niewiernych – z islamem. Tymczasem historiografia islamska poważa ich jako dobrych muzułmanów właśnie dlatego, że prowadzili udane dżihady przeciwko niewiernym. Inni, jak Chalid ibn al-Walid, który kpił z Mahometa i toczył z nim wojnę, lecz zaraz po zajęciu przez niego Mekki wygłosił szahadę, byli w gruncie rzeczy ogarniętymi szałem zabijania psychopatami i gwałcicielami.

„Zachód” (lub chrześcijaństwo)

Skoro mamy już ogólne pojęcie o tym, czym jest dżihad, powinniśmy przeanalizować poglądy Mahometa na temat „Zachodu”. Termin ten jest jednak problematyczny i anachroniczny – jaka inna cywilizacja wciąż nosi nazwę kierunku geograficznego? Niezbędne są pewne wyjaśnienia.

To, co obecnie określa się mianem Zachodu, podobnie jak islam przez wieki było definiowane poprzez zasięg terytorialny religii (stąd starszy i bardziej spójny termin „chrześcijaństwo”). Były to ziemie dawnego Cesarstwa Rzymskiego – część Europy, cała Afryka Północna, Egipt, Syria i Azja Mniejsza – które przyjęły religię chrześcijańską całe wieki przed pojawieniem się islamu i wchodziły w skład tej samej cywilizacji.

Innymi słowy, Zachód jest tym, co zostało z chrześcijaństwa po podbiciu przez islam około trzech czwartych jego pierwotnego terytorium. Historyk Franco Cardini ujął to tak: „Jeśli […] zadamy sobie pytanie, jak i kiedy narodziło się współczesne pojęcie Europy i tożsamości europejskiej, uświadomimy sobie, w jakim stopniu islam przyczynił się (aczkolwiek negatywnie) do jego stworzenia. Powracająca fala muzułmańskiej agresji […] była «brutalną akuszerką» Europy”. Opór wobec islamu ukształtował Europę poprzez zjednoczenie chrześcijan. Podobnie pisze Bernard Lewis, podsumowując stulecia muzułmańskich najazdów: „Tym sposobem, zarówno na jej wschodnich, jak i południowo-zachodnich krańcach, granice, a w pewnym sensie nawet tożsamość Europy zostały ustalone najpierw przez zwycięski marsz, a następnie rejteradę islamu”. Z tego powodu tożsamość Europy nigdy nie sprowadzała się do pochodzenia etnicznego ani języka (stąd też tak wielkie zróżnicowanie jednego i drugiego na tak przecież niewielkim zakątku lądu euroazjatyckiego), lecz raczej religii. Był to ostatni i najbardziej niezłomny bastion chrześcijaństwa, nigdy niepodbity przez islam. Najprościej mówiąc, Zachód jest w rzeczywistości najbardziej wysuniętą w tym kierunku geograficznym pozostałością niegdyś znacznie rozleglejszego bloku cywilizacyjnego, trwale podzielonego przez islam.

Czytaj więcej

Muzułmanie potępiają dżihad. "IS wrogiem ludzkości"

Jest to ważne, gdyż Bliski Wschód i Afryka Północna są dziś kulturowo odległe od Europy. Gdyby islam nie przerwał organicznej ciągłości i integralności terytorialnej chrześcijaństwa, basen Morza Śródziemnego prawdopodobnie pozostałby częścią jednej cywilizacji – Platon, na długo przed nadejściem religii chrześcijańskiej, porównał ją do „żab, które rozsiadły się wokół stawu”. Termin „Zachód”, choć pod innymi względami trafny, ogranicza własną historię do okrojenia przez islam. Sugeruje ponadto, że wszystkie „wschodnie” ziemie podbite przez muzułmanów nigdy nie stanowiły części „zachodniej cywilizacji”, choć w rzeczywistości były one pierwotnymi spadkobiercami jej grecko-rzymskiego i chrześcijańskiego dziedzictwa.

A przecież właśnie dlatego, że wszystko, co ważne – bogactwo, nauka, cywilizacja – znajdowało się na Wschodzie, w 330 roku rzymski cesarz Konstantyn Wielki zbudował nową stolicę imperium nazwaną Nowym Rzymem, na jego cześć przechrzczoną później na Konstantynopol, na ziemiach, które obecnie są częścią współczesnej Turcji. Chociaż miasto szybko się rozwinęło w zamożne centrum i stolicę rozkwitającego chrześcijańskiego imperium, chociaż było bezpośrednim następcą starego Rzymu i przetrwało jego upadek o tysiąc lat, chociaż wszyscy, tak przyjaciele, jak i wrogowie, nazywali je „rzymskim” i chociaż przez wieki było najbardziej wysuniętym na wschód bastionem chrześcijaństwa wymierzonym przeciwko islamowi, od 1857 roku zarówno ono, jak i kontrolowane przez nie imperium znane są jako Bizancjum. Oto kolejny neologizm przerywający ciągłość i integralność historii oraz spuścizny Cesarstwa Rzymskiego (a tym samym Zachodu). (Ze względu na to, a także z powodu zwięzłości – „Bizancjum” kontra „Cesarstwo Wschodniorzymskie” – w niniejszej książce używane są oba terminy).

Dość rzec, że kiedy na scenę wkroczył Mahomet, Zachód składał się ze świata chrześcijańskiego istniejącego w obrębie dawnej domeny Rzymu, a jego symbolicznym przedstawicielem był cesarz rzymski, który miał siedzibę w Konstantynopolu. Tak więc żeby zrozumieć historię Mahometa i jego prawa wojennego odnoszącego się do Zachodu, należy zrozumieć tę historię i prawo w odniesieniu do chrześcijaństwa.

Prorok a chrześcijaństwo

Chociaż relacje muzułmańskiego proroka z chrześcijanami i Żydami (zwanymi przez Koran „Ludem Księgi”) ulegały zmianom w trakcie jego kariery, ostatecznie określił on (czyli Allah) jednych i drugich jako niewiernych i obcych (np. Koran 5,51), a więc wrogów. Mahomet potępił chrześcijaństwo głównie z powodu Jezusa Chrystusa. Zgodził się wprawdzie, że Jezus urodził się z dziewicy, czynił cuda i był zasadniczo bezgrzeszny, ale zdecydowanie odrzucił twierdzenia, że został ukrzyżowany i zmartwychwstał. Mahomet/Allah potępił w szczególności dogmat, że Jezus jest Synem Bożym – w islamie jest to równoznaczne z najcięższym grzechem, szirk, bałwochwalczym kojarzeniem innych postaci z Allahem, politeizmem. Mahomet „żywił taką odrazę do formy krzyża, że łamał wszystko, co przyniesiono do domu, jeżeli nosiło ten znak”, ponieważ odrzucał wszystkie odwołujące się do niego doktryny. Wieszczył również, że jednym z głównych zadań Jezusa, gdy powróci w Dniu Sądu Ostatecznego, będzie „złamanie krzyża” (wyrażenie, które przenika z poniższej historii aż do teraźniejszości).

„Narodziny proroka Mahometa” – ilustracja do „Dżami at-Tawarich” Raszidoddina. Tebriz, 1315 r. Zbior

„Narodziny proroka Mahometa” – ilustracja do „Dżami at-Tawarich” Raszidoddina. Tebriz, 1315 r. Zbiory Biblioteki Uniwersyteckiej w Edynburgu

Foto: public domain

Mniej więcej w czasie, gdy Mahomet opanował Mekkę, wysłał list do Herakliusza, chrześcijańskiego władcy Cesarstwa Wschodniorzymskiego, który w tym samym roku po dziesiątkach lat wojen pokonał imperium perskie. Podstawą listu proroka były dwa arabskie słowa: aslim taslam – czyli „poddaj się [islamowi] i zachowaj pokój”. Propozycja została odrzucona. W odpowiedzi Mahomet wysłał w 629 roku na terytorium chrześcijan siły ekspedycyjne liczące około trzech tysięcy Arabów skandujących „zwycięstwo lub męczeństwo!”. Rzymianie, którzy przez wieki uważali, że ich sąsiedzi z południa prowadzą „bestialskie i krwiożercze życie”, wyszli im naprzeciw i pokonali ich pod Mutą (okolice Karaku, na wschód od Jordanu).

Następnie, około 630 roku, właśnie wtedy, gdy Herakliusz uroczyście przywracał Jerozolimie to, co wcześniej zdobyli Persowie – relikwię Krzyża Świętego odkrytą kilkaset lat wcześniej, za czasów Konstantyna, i uważaną za prawdziwe fragmenty krzyża Chrystusa – Mahomet wypowiedział chrześcijaństwu wieczną wojnę. W Koranie (9,29) zostało to ujęte następująco: „Zwalczajcie tych, którzy nie wierzą w Boga i w Dzień Ostatni, którzy nie zakazują tego, co zakazał Bóg i Jego Posłaniec, i nie poddają się religii prawdy – spośród tych, którym została dana Księga [chrześcijan i Żydów] – dopóki oni nie zapłacą daniny własną ręką i nie zostaną upokorzeni”. Innymi słowy, islam dawał Żydom i chrześcijanom trzy możliwości do wyboru: nawrócenie, śmierć w walce lub zachowanie swojej religii za cenę haraczu i podrzędnego statusu zimmich w społeczeństwie muzułmańskim.

Czytaj więcej

Anna Nowacka-Isaksson: Awantura o rozprawę o islamizmie

Następnie Mahomet „prewencyjnie” poprowadził około trzydziestu tysięcy muzułmanów do Tabuku przy granicy rzymsko-arabskiej, utrzymując, że chrześcijanie planują najazd i zniszczenie islamu. Pozostali tam do trzech tygodni. Rzymianie nie nadeszli, a muzułmanie powrócili karawaną do Medyny. Dwa lata później, w 632 roku, Mahomet już nie żył. Za życia udało mu się zgromadzić Arabów pod sztandarem islamu. Po jego śmierci niektóre plemiona próbowały secesji. Część z nich zachowała wiarę, nie płacąc jednak daniny (zakat) Abu Bakrowi, teściowi i następcy Mahometa, czyli kalifowi. Uznając ich wszystkich za odstępców, za co w islamie często grozi kara śmierci, kalif rozpoczął wojny ridda („apostazja”), w których dziesiątki tysięcy Arabów zostało ściętych, ukrzyżowanych lub spalonych żywcem.

W 633 roku wojny te dobiegły końca – rok później żywota dokonał sam Abu Bakr. Skłócone niegdyś plemiona Arabii raz na zawsze zjednoczyły się pod sztandarem Allaha. Przypadł on w udziale drugiemu kalifowi, Umarowi ibn al-Chattabowi (rządził w latach 634–644), który całą potęgę zwaśnionych wcześniej Arabów – teraz jednego plemienia (jednej ummy) – skierował przeciwko „obcym”.

„Tego samego roku – zapisał Teofanes Wyznawca półtora stulecia później – nastąpiło trzęsienie ziemi w Palestynie; a na południowym niebie pojawił się znak, o którym mówi się, że był promieniem zapowiadającym atak Arabów. Utrzymywał się przez trzydzieści dni – od południa ku północy. Miał zaś kształt miecza”. Wedle relacji innego kronikarza, cesarza Herakliusza zaczęły w tym samym czasie nawiedzać koszmary, w których „bezlitośnie rozrywały go pustynne szczury”.

Fragment książki Raymonda Ibrahima „Miecz i bułat. Czternaście wieków wojny między islamem a Zachodem”, która ukazała się nakładem Domu Wydawniczego Rebis. Skróty pochodzą od redakcji.

Przed nakreśleniem historii wojny między islamem a Zachodem należy najpierw poznać jej korzenie. Wszystko zainicjował arabski założyciel i prorok islamu Muhammad (Mahomet) ibn Abd Allah (570–632). W 610 roku oświadczył on swoim politeistycznym współplemieńcom w Mekce, że wezwał go anioł (Gabriel), aby został posłańcem Allaha. Przesłanie było proste i oparte na koncepcji poddania się (po arabsku al-islam) woli Allaha przekazanej Mahometowi i przez Mahometa; każdy mu posłuszny stawał się muzułmaninem („tym, który poddaje się [woli Boga]”). Po dwunastu latach nauczania Mahomet pozyskał jedynie około stu nawróconych, głównie krewnych. Chociaż początkowo pozwolono mu nauczać bez przeszkód, plemienne elity Mekki, Kurajszyci, w końcu znużyły się jego agitacją przeciwko dotychczasowym tradycjom i bogom, więc w 622 roku go wypędziły. Prorok i jego zwolennicy uciekli do oazy Jatrib, nazwanej później Medyną, „Świetlistym Miastem”. Dysponując już znaczną grupą ludzi pod swoim dowództwem, Mahomet zaczął dokonywać licznych najazdów.

Pozostało jeszcze 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia świata
Kahina – berberyjska prorokini i królowa Aurès
Historia świata
Sukcesja apostolska pod znakiem zapytania
Historia świata
Argentyna: W piwnicy Sądu Najwyższego znaleziono 83 pudełka z zawartością z III Rzeszy
Historia świata
Co chcieli zrobić Niemcy w Teheranie?
Historia świata
Jak Sokrates został skazany na karę śmierci. Cykuta godna filozofa