Przed nakreśleniem historii wojny między islamem a Zachodem należy najpierw poznać jej korzenie. Wszystko zainicjował arabski założyciel i prorok islamu Muhammad (Mahomet) ibn Abd Allah (570–632). W 610 roku oświadczył on swoim politeistycznym współplemieńcom w Mekce, że wezwał go anioł (Gabriel), aby został posłańcem Allaha. Przesłanie było proste i oparte na koncepcji poddania się (po arabsku al-islam) woli Allaha przekazanej Mahometowi i przez Mahometa; każdy mu posłuszny stawał się muzułmaninem („tym, który poddaje się [woli Boga]”). Po dwunastu latach nauczania Mahomet pozyskał jedynie około stu nawróconych, głównie krewnych. Chociaż początkowo pozwolono mu nauczać bez przeszkód, plemienne elity Mekki, Kurajszyci, w końcu znużyły się jego agitacją przeciwko dotychczasowym tradycjom i bogom, więc w 622 roku go wypędziły. Prorok i jego zwolennicy uciekli do oazy Jatrib, nazwanej później Medyną, „Świetlistym Miastem”. Dysponując już znaczną grupą ludzi pod swoim dowództwem, Mahomet zaczął dokonywać licznych najazdów.
Czytaj więcej
Po 11 września 2001 r. islam kojarzy się większości ludzi Zachodu z ekstremizmem i terroryzmem mu...
Mahomet sięga po władzę
Był tylko jeden sposób, aby uniknąć miecza Mahometa. Polecił on swoim zwolennikom: „Walczcie z nimi [niemuzułmanami], aż wyznają, że nie ma boga prócz Allaha, a Mahomet jest Jego posłańcem; jeśli to zrobią, wtedy wara wam od ich krwi [życia] i własności”. Każde zwycięstwo przysparzało mu popleczników. Byli oni dwojakiego rodzaju: ci, którzy zostali pokonani przez Mahometa i wybrali islam (poddanie się) zamiast niewoli lub śmierci, oraz ci, którzy zostali przekonani przez Mahometa i wybrali islam (poddanie się), aby do niego dołączyć i mieć z tego korzyści. Obie grupy musiały jedynie wyrecytować szahadę, pierwszy filar islamu i deklarację wiary: „Nie ma boga prócz Allaha, a Mahomet jest Jego prorokiem”. To, czy szczerze wierzyli w te słowa, było kwestią drugorzędną. Wypowiadając je, poddawali się (islam) władzy politycznej Mahometa i jako tacy byli dobrymi muzułmanami.
Głównymi bodźcami do nawrócenia – o czym jasno zaświadczą kolejne strony – były pragnienie tego, co można zyskać dzięki islamowi, bądź zwykły strach przed nim. Oba przypadki można uznać za potwierdzenie, a tym samym sławienie jego potęgi. Fakt, że przez dziesięć lat pokojowego nauczania w Mekce Mahomet zdobył tylko około stu zwolenników, a po dziesięciu latach najazdów, „średnio nie mniej niż dziewięć kampanii rocznie”, nawrócił niemal całą Arabię, mówi sam za siebie. Jak zauważył Edward Gibbon, Mahomet „nawet wady ludzkości użył jako narzędzi do jej zbawienia”, a „uciekanie się do oszustwa i perfidii, okrucieństwa i niesprawiedliwości było często podporządkowane propagowaniu wiary”.
Do 630 roku liczba zwolenników Mahometa wzrosła do tego stopnia, że mógł on przemaszerować z dziesięcioma tysiącami uzbrojonych muzułmanów do Mekki, skąd osiem lat wcześniej tak haniebnie go wypędzono. Dawnym szydercom i przeciwnikom postawił ultimatum: „Przyjmijcie islam, a będziecie bezpieczni. Jesteście ze wszech stron otoczeni. Stoicie w obliczu sprawy, która jest poza waszymi mocami”. Gdy z poselstwem przyszedł wódz Kurajszytów z Mekki – który wyśmiewał i prześladował Mahometa jako fałszywego proroka, odkąd ten dwadzieścia lat wcześniej zaczął głosić swoje nauki – Mahomet oznajmił: „Biada ci, Abu Sufjanie; czy nie nadszedł czas, abyś uznał, że jestem apostołem Allaha?”. „Co do tego – odrzekł mu ów strapiony poganin – wciąż żywię pewne wątpliwości”. Jeden ze zwolenników Mahometa natychmiast rozkazał mu: „Poddaj się i wyznaj, że nie ma boga prócz Allaha i że Mahomet jest Jego apostołem, nim stracisz głowę!”. Abu Sufjan, a za nim pozostali mieszkańcy Mekki, wypowiedzieli szahadę przy głośnych okrzykach „Allahu akbar!”. Oto uproszczony i niehagiograficzny opis drogi Mahometa do władzy.