Czarni łowcy niewolników
Warto przy tym pamiętać, że przez tysiąclecia niewolnictwo nie było związane z jakimkolwiek kategoryzowaniem rasowym czy etnicznym. Niewolnictwo afrykańskie nigdy nie przyjęłoby tak wielkich rozmiarów, gdyby nie kolaboracja niektórych plemion, na przykład ludu Ashanti z dzisiejszej Ghany czy Yoruba z dzisiejszej Nigerii. Z kolei takie plemiona jak Imbangala z Angoli i Nyamwezi z Tanzanii specjalizowały się w wywoływaniu lokalnych wojen i konfliktów, co dostarczało im okazji do chwytania ludzi i sprzedawania ich jako niewolników. Brytyjscy historycy John Thornton i Linda Heywood udowodnili, że 90 proc. ludzi wysłanych przez Atlantyk do Ameryki zostało schwytanych przez ich czarnoskórych pobratymców. Wyprawy łowców niewolników były organizowane przez afrykańskie królestwa Yoruba, Kongo, Futa Toro, Koya, Khasso, Kaabu, konfederacje Fante i Ashanti. Prof. Henry Louis Gates z Uniwersytetu Harvarda podkreśla, że bez kompleksowej współpracy elit afrykańskich z europejskimi handlarzami chwytanie i wysyłanie niewolników do Nowego Świata byłoby niemożliwe.
Już w średniowieczu w zachodniej Afryce istniały wielkie targowiska niewolników w Aodaghost, Dżenne, Gao i Timbuktu. Stamtąd karawany z żywym towarem wędrowały przez Saharę w kierunku Marrakeszu, Algieru, Tunisu i Kairu. Jeden z ważnych szlaków kończył się w Sawakin nad Morzem Czerwonym i w Zeili w sułtanacie Adal, skąd transportowano niewolników do Dżuddy i Adenu na Półwyspie Arabskim oraz do Zatoki Perskiej.
Na wschodnim wybrzeżu Czarnego Lądu istniały takie porty jak Mogadiszu, Malindi, Kilwa czy Zanzibar, skąd wysyłano niewolników m.in. do Indii. Wśród handlarzy niewolnikami ponurą sławą okrył się niejaki Hamad bin Muhammad, bardziej znany jako Tippu Tip, który już w wieku 18 lat rozpoczął handel porwanymi ludźmi i wkrótce stworzył potężne imperium pomiędzy Górnym Kongiem, jeziorem Tanganika i Bagamojo. Ludzie porwani z tych rejonów byli przewożeni do Zanzibaru i tam sprzedawani zagranicznym kupcom. W pewnym momencie życia Tippu Tip był właścicielem 10 tys. niewolników.
W XIX wieku dzięki aktywności brytyjskiej dyplomacji w Afryce Wschodniej podjęto działania w celu stopniowego zniesienia handlu niewolnikami. W wyniku nacisków na islamskich władców tego regionu zawarto trzy traktaty. Były to: porozumienie Moresby'ego z 1822 r., porozumienie Hamertona z 1845 r. i wreszcie porozumienie z 5 czerwca 1873 r., podpisane przez brytyjskiego konsula w Zanzibarze Johna Kirka i sułtana Zanzibaru Bargasza, które uczyniło handel niewolnikami nielegalnym. Do 1889 r. wszyscy byli niewolnicy stali się ludźmi wolnymi, a w 1907 r. status niewolnika został całkowicie zniesiony w Brytyjskiej Afryce Wschodniej.
Nie wszyscy europejscy koloniści postępowali w ten sposób. Na przykład w rządzonej przez Niemców Tanganice niewolnictwo zniesiono oficjalnie dopiero w 1922 r. wraz z objęciem tego kraju protektoratem brytyjskim.
Handel Europejczykami
Nie zawsze Europejczycy porywali i handlowali niewolnikami z Afryki. Były długie okresy w historii, kiedy to Afrykanie porywali ludzi z Europy i handlowali nimi jako niewolnikami. Tak właśnie postępowali od XI do początków XIX stulecia berberyjscy piraci. Napadali na nadmorskie miejscowości na północno-zachodnim wybrzeżu Atlantyku i południowo-zachodnim wybrzeżu Morza Śródziemnego. Ich bazami były porty Maroka, a także Algier, Tunis czy Trypolis. Głównym celem ich ataków było pojmanie jak największej liczby chrześcijańskich niewolników i handlowanie nimi na targowiskach północnej Afryki. Przez setki lat wybrzeże południowo-zachodniej Anglii było na łasce i niełasce bandytów z Afryki Północnej. Ofiarami ataków padali także mieszkańcy portowych miasteczek Irlandii, Szkocji, Devon i Kornwalii. Istnieją poszlaki, że bandyci berberyjscy dotarli nawet do Islandii.