„Rzeczpospolita" ustaliła nowe fakty dotyczące śmierci i pochówku błogosławionego księdza Michała Woźniaka. O podjętej przez parafię w Kutnie próbie sprowadzenia jego prochów do Polski pisaliśmy na naszych łamach pod koniec września.
Z odpowiedzi Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego wynikało, że nie pomoże ono w tej sprawie. Urzędnicy tłumaczyli, że w posiadanej przez nich kopii dokumentacji z monachijskiego cmentarza Perlacher Forst, gdzie odnaleziono prochy kapłana, wymienione są dwa numery urn przypisywane księdzu Woźniakowi. Argumentowali również, że najlepszym miejscem dla doczesnych szczątków polskiego męczennika z Dachau jest niemiecki cmentarz, tak by nie zniknęły ślady „zbrodniczej działalności w miejscu, gdzie miała ona miejsce".
Akt zgonu i dwa (nowe) numery urn
Tymczasem okazuje się, że polski Instytut Pamięci Narodowej posiada w swoich zbiorach kopie niemieckich dokumentów dotyczących śmierci i pochówku księdza Woźniaka. Są wśród nich m.in. wydruki z elektronicznej bazy danych Międzynarodowej Służby Poszukiwawczej (International Tracing Service, która od 2015 r. jest dostępna online) oraz akt zgonu księdza Woźniaka wydany przez Niemców. Według tego dokumentu więzień obozu koncentracyjnego Dachau o numerze 28203 zmarł 16 maja 1942 r. około godziny 21. Przyczyną śmierci było – jak zapisano – „obustronne zapalenie płuc". Ciało skremowano.

Według odnalezionego przez „Rzeczpospolitą" dokumentu z 15 sierpnia 1946 r. numer urny z prochami księdza Woźniaka to 3909. Później (w latach 50. i 60. XX wieku), prawdopodobnie na skutek błędu, podawano w dokumentach, których kopie są także w IPN, inny numer: 3509.