Sierż. Jerzy Konrad Maciejewski (19. Pułk Piechoty WP) w dzienniku:
W miarę przerzedzania się mgły wyłaniało się coraz więcej bolszewików, łączących się w tyralierę na linii swych okopów. Chwilę później cała tyraliera ostrożnie ruszyła naprzód, kryjąc się, o ile możności, za chałupami i wgłębieniami gruntu. Linia atakujących była olbrzymia – żadnego jej skrzydła nie mogłem dostrzec, więc od razu domyśliłem się, że atak jest zakrojony na szerszą skalę i nie zdołamy się utrzymać. [...] Nie chciałem opuścić przedwcześnie stanowiska, aby nie załamać frontu lub też nie narazić się na zarzut tchórzostwa. [...]