Reklama

Likwidacja gett w dystrykcie warszawskim (styczeń-luty 1941 r.)

80 lat temu, 22 stycznia 1941 r., hitlerowcy rozpoczęli likwidację gett w zachodnich powiatach dystryktu warszawskiego Generalnej Guberni. Systematyczna, prowadzona dzień po dniu akcja zakończyła się na początku marca.

Publikacja: 28.01.2021 21:00

Likwidacja gett w dystrykcie warszawskim (styczeń-luty 1941 r.)

Foto: be&W

Do żydowskiej dzielnicy w Warszawie w ciągu kilku tygodni dokwaterowano ok. 50 tys. mieszkańców: zaczęto od 2,5 tys. mieszkańców Piaseczna, 28 stycznia przywieziono 700 Żydów z Jeziorny, następne cztery dni to 1,4 tys. osób z Pruszkowa, 3 lutego – 320 mieszkańców podwarszawskich Włoch zgromadzonych w Forcie Solipskim – wśród nich byli też Żydzi z Łomianek i Ożarowa.

Z powiatu sochaczewsko-błońskiego w wagonach bydlęcych do 9 lutego 1941 r. wywieziono Żydów z Żyrardowa, Wiskitek i Mszczonowa, z Grodziska Mazowieckiego (do 14 lutego), z Sochaczewa w dwa kolejne dni, a wywózkę z Błonia zakończono 19 lutego.

Kobieta sprzedająca mleko w getcie warszawskim, 1941 r.

Kobieta sprzedająca mleko w getcie warszawskim, 1941 r.

Foto: be&W

Następnie komanda zajęły się powiatem grójeckim: 21 lutego wypędzono 2,8 tys. mieszkańców Warki i okolic; następnego dnia – z Mogielnicy; Żydów grójeckich wywieziono dwa dni później; kolejne dwa dni – Góra Kalwaria, Błędów i Tarczyn. Na początku marca wyprowadzono ludzi z Łowicza, Bolimowa, Głowna, Łyszkowic, Kiernozi – z gett utworzonych w maju 1940 r.

Żydowscy mieszkańcy tych podwarszawskich miejscowości mieli na przygotowanie się do przesiedlenia maksymalnie kilka dni. Mogli zabrać ze sobą 25 kg bagażu uchodźczego i pościeli, nierzadko musieli iść do Warszawy pieszo. Pozostawiali domy, mieszkania, dobytek całego życia i całą swoją przeszłość.

Reklama
Reklama

Po drugiej stronie Wisły hitlerowcy także koncentrowali żydowskich mieszkańców. W lutym 1941 r. w Sokołowie – 1,5 tys. żydowskich mieszkańców 19 gmin powiatu sokołowsko-węgrowskiego (przesiedlono 316 Żydów z Kudelczyna, Kowiesów, Korczewa, Repek, Wyrozębów); Węgrowie (255 z Ruchny, Wyszkowa, Jaczewa); Sterdyniu (103 z Jabłonny i Chruszczewki); Stoczku (302 Żydów z Prostynia, Starej Wsi, Miedznej); Łochowie (226 Żydów z Sadownego); Grębkowie (269 Żydów z Korytnicy, Ossówna, Sinołęki i Borza); Kosowie.

Dopiero w październiku 1941 r. przesiedlano z gminy Garwolin do Żelechowa i Parysowa – 455 Żydów; z gminy Jarczew do Żelechowa – ok. 300 Żydów. W listopadzie 1941 r. w powiecie Siedlce przesiedlono: do getta w Siedlcach Żydów z gmin: Czuryły, Domanice, Krześlin, Niwiski, Skorzec, Skupie, Starawieś, Wiśniew, Wodynie, Zbuczyn, Żeliszew; do getta w mieście Mordy z gmin: Królowo, Niwa, Przesmyki, Stok Ruski i Tarków; do getta w Łosicach z gmin: Huszlew, Olszanka, Świniarów; do getta w Sarnakach z gmin: Górski, Kornica i Łysów. Po tych akcjach hitlerowcy uważali, że Żydów w gettach pozostało: w Siedlcach – 12 417; w Łosicach – 4909; w Mordach – 3195; w Sarnakach – 1180.

Niemcy skazali Żydów na zagładę. Getto w Lublinie, 1941 r.

Niemcy skazali Żydów na zagładę. Getto w Lublinie, 1941 r.

Foto: be&W

Również w listopadzie 1941 r. przesiedlono do getta w Mińsku Żydów z gminy Mińsk; do Kołbieli – 150 Żydów z Jakubowa i Wielgolasu; do Latowicz – 120 Żydów z Jeruzalu; do getta w Mrozach – 138 Żydów z Cegłowa; do getta w Stanisławowie – 32 z Glinianek oraz 33 z Dębego Wielkiego.

Przygotowania do „ostatecznego rozwiązania”

Komasacja ludności żydowskiej w Warszawie i okolicznych gettach to był wstęp do wielkiej akcji likwidacyjnej, którą rozpoczęto w Warszawie 22 lipca 1942 r. Działania prowadziło specjalne komando przysłane do getta warszawskiego z lubelskiego. W przerwach działań w Warszawie komando morderców wyjeżdżało w teren. 19 i 20 sierpnia 1942 r. likwidowało żydowskich mieszkańców miejscowości: Falenica, Wawer, Otwock, Rembertów, a następnie: Jadwisin, Radzymin, Wołomin, Jadów i Parczew, a także z gett w Karczewie, Miłośnie, Okuniewie, Pustelniku, Tłuszczu i Wawrze. 21 i 22 sierpnia 1942 r. zlikwidowano getto w Mińsku Mazowieckim. 22 i 24 sierpnia komanda śmierci pracowały w Siedlcach, Łosicach i Mordach. 25 sierpnia zlikwidowano getto w Międzyrzeczu Podlaskim. 21 września 1942 r. te specjalne oddziały skierowano do Sokołowa i Węgrowa.

W dystrykcie warszawskim powiatami były następujące miasta: Sochaczew, Łowicz, Grójec, Garwolin, Siedlce, Mińsk Mazowiecki, Sokołów-Węgrów, Ostrów i Wyszków. Getta były utworzone we wszystkich miastach powiatowych oraz m.in. w Łosicach, Mordach, Sarnakach, Kossowie, Sterdyni, Łochowie, Stoczku, Grębkowie, Kołbieli, Latowiczach, Mrozach, Stanisławowie, Głownie, Bolimowie, Kiernozi, Łyszkowicach, Żelechowie, Parysowie, Skierniewicach, Otwocku, Falenicy, Rembertowie, Piasecznie, Górze Kalwarii, Warce, Sochaczewie. Hitlerowcy zakładali getta od połowy do listopada 1940 r. – po rezygnacji z tworzenia „rezerwatu żydowskiego” na Lubelszczyźnie oraz projektu wywiezienia miliona Żydów na Madagaskar. Pisano już o tym w zbiorze dokumentów opublikowanych w 1957 r. przez Żydowski Instytut Historyczny („Eksterminacja Żydów na ziemiach polskich w okresie okupacji hitlerowskiej”).

Reklama
Reklama

III Rzesza rozpoczęła przesiedlanie ludności żydowskiej i polskiej z wcielonych do Rzeszy ziem zachodnich II Rzeczypospolitej już wcześniej, po zakończeniu działań wojennych z Polską. W tym celu administracja niemiecka wykorzystywała getta założone w Łodzi i w powiecie łowickim.

Pierwsze getto w Generalnym Gubernatorstwie powstało już w październiku 1939 r. w Piotrkowie Trybunalskim. W latach 1940–1941 Niemcy utworzyli getta m.in. w Częstochowie, Krakowie, Lublinie, Radomiu, Tarnowie, Warszawie (największe – ok. 450 tys. osób, 1941 r.). Na terenach wcielonych do Rzeszy największe getto założono w 1940 r. w Łodzi (ok. 200 tys. osób). Najpóźniej zakładano getta na Śląsku i w Zagłębiu Dąbrowskim – niektóre z nich powstały w 1942 r. Po wybuchu wojny sowiecko-niemieckiej w 1941 r. założono getto na terenach dawnych województw wschodnich – w Białymstoku, Lwowie, Wilnie, Stanisławowie, Drohobyczu, Równem. Ogółem na ziemiach polskich istniało ok. 400 gett. Ich liczbę zmniejszano, przesiedlając Żydów z mniejszych gett do większych. Od początku okupacji wobec ludności żydowskiej zastosowano obowiązek pracy przymusowej.

Getto w Warszawie

Do formalnego tworzenia getta warszawskiego Niemcy przystąpili w sierpniu 1940 r. Podstawą było rozporządzenie generalnego gubernatora Hansa Franka z 13 września 1940 r. oraz wydane przez niego przepisy karno-wykonawcze. Na ich podstawie powstały na przełomie 1940 i 1941 r. odizolowane dzielnice. W dzielnicy żydowskiej koncentrowano wypędzanych mieszkańców okolicznych miasteczek. 2 października 1940 r. dekretem gubernatora dystryktu warszawskiego Ludwiga Fischera formalnie utworzono warszawskie getto. Przygotowywano je już w lutym 1940 r., a już w kwietniu 1940 r. rozpoczęto budowę pięciometrowego muru. Zamknięcie dzielnicy nastąpiło w listopadzie 1940 r.

Getta w poszczególnych miastach różniły się stopniem odizolowania od dzielnic polskich. Duże otaczano murem, nielicznych punktów wylotowych strzegła policja niemiecka mająca do pomocy wewnątrz Służbę Porządkową – policję żydowską, a w Warszawie – również policję polską granatową. Wychodzić i wchodzić do getta wolno było tylko za specjalnymi przepustkami, a liczbę uprawnionych do otrzymania przepustek stopniowo zmniejszano. Na granicy getta szczegółowo kontrolowano przewożone towary. Na getto wybierano dzielnice najstarsze, o najgorszej zabudowie oraz infrastrukturze komunalnej i bytowej. Mniejsze getta oddzielano tylko parkanami lub zasiekami z drutów kolczastych. W tzw. gettach otwartych granice jedynie zaznaczano. Niektóre nie zostały domknięte z powodu braku drzewa i drutu kolczastego oraz niedostatecznej liczby policjantów. Ludność z wydzielonych, ale niezamkniętych dzielnic jednak bardziej obawiała się swych polskich sąsiadów niż policjantów.

Dramat Żydów na wschodzie

Ziemie, które po 1939 r. były zajęte przez armię sowiecką i znajdowały się pod okupacją ZSRR do czerwca 1941 r., podlegały „odrębnemu trybowi likwidacji zamieszkałych tam Żydów” – do akcji eksterminacyjnej przystąpiono po przesunięciu frontu przez armię hitlerowską na wschód.

W momencie wielkiego wysiedlenia następowało zmniejszanie liczby gett oraz ograniczanie powierzchni istniejących. Jeszcze w październiku i listopadzie 1942 r. powstawały nowe getta skupiające rozproszone resztki ludności żydowskiej. Jak wynika z zachowanej dokumentacji niemieckiej, ich celem było – po uprzednim wykorzystaniu pracowników żydowskich do likwidowania pozostałości po gettach i pracy w fabrykach na potrzeby Rzeszy – ułatwienie wywożenia do miejsc zagłady. Do połowy 1943 r. istniało jeszcze kilkanaście gett w dużych miastach: w Łodzi (powstałe w grudniu 1939 r.), Białymstoku (do połowy sierpnia 1943 r.), Lwowie, Sosnowcu, Krakowie, Radomiu i Częstochowie. Założeniem ostatecznym rozporządzenia było takie pozbycie się (czyli mordowanie) świadków likwidacji ludności żydowskiej i gett, żeby nikt nie doczekał uwolnienia przez armie sojusznicze.

Reklama
Reklama

Miejsc, w których mordowano, było wiele. Najbardziej dziś znane to m.in. Treblinka, w której zamordowano w komorach gazowych około 900 tys. ludzi wywiezionych z warszawskiego Umschlagplatzu i miejscowości po wschodniej stronie Wisły. Na ziemiach włączonych do Rzeszy mordowano m.in. w Chełmnie nad Nerem – w specjalnie do tego celu przystosowanych ciężarówkach z rurami wydechowymi skierowanymi do środka. Najczęściej znajdowanymi w miejscach kaźni przedmiotami są klucze. Klucze do domów i mieszkań, z których byli wypędzani, a do których mieli nadzieję wrócić.

Uzmysłowienie sobie tego, jak precyzyjnie prowadzona była pod względem logistyki operacja przemysłu śmierci III Rzeszy, pokazanie nie tylko dramatu ludzi mordowanych i wypędzanych z poszczególnych miasteczek, ale precyzji rodem z fabryki – jest materią niezwykle delikatną. Istotne jest też to, by skuteczność logistyki działań niemieckiego przemysłu śmierci nigdy nie stała się wzorem do naśladowania.

Potrzeba upamiętnienia

Zdumiewające jest dziś to, że w wielu z tych mazowieckich miejscowości nie ma żadnego upamiętnienia faktu wypędzenia żydowskich mieszkańców. W wielu nie ma śladu istnienia społeczności żydowskiej przed II wojną ani tym bardziej faktu istnienia tam gett. Nie ma oznakowania miejsc pochówku ludzi zamordowanych w czasie likwidacji gett. A groby te często znajdują się w okolicznych lasach i przy drogach, którymi pędzono ludzi.

Przypomnienie skali zjawiska, tego, że getta utworzono początkowo w większości miasteczek, dawnych sztetli, przypomnienie precyzji błyskawicznego ich później likwidowania metodą przesiedlania żydowskich mieszkańców do warszawskiej dzielnicy żydowskiej, jest ważne nie tylko z powodów historycznych. Chodzi o to, by dzisiejsi mieszkańcy tych dawnych sztetli uzmysłowili sobie, zechcieli przyjąć do wiadomości, że ta akcja sprzed 80 lat starła z ich miejscowości częstokroć ponad połowę mieszkańców. Bo w 1939 r. tylu polskich Żydów zamieszkiwało te miejscowości. Po tych ludziach częstokroć nie tylko nie ma dziś śladu, ale też bardzo często nie ma chęci do przypominania tego, że byli. Społecznie ta pamięć nie jest dostępna, jest po prostu porzucona, a właściwie odrzucona. Najbardziej zastanawia to, że wielu animatorów kultury czy samorządowców wciąż się obawia, że ich „sąsiedzi (patrz: wyborcy) jeszcze nie dojrzeli do tego, by pamięć o żydowskich mieszkańcach tych miejsc im przypominać”.

Warto krzewić nie tylko uruchomioną przez Żydowski Instytut Historyczny akcję odtwarzania imion i nazwisk pomordowanych, by przypominać imiona ludzi zamordowanych w Treblince. Warto by przenieść prowadzoną przez sportowca Dariusza Popielę akcję z Podkarpacia do mazowieckich miejscowości i postarać się także w nich przywrócić pamięć o zamordowanych mieszkańcach miasteczek – przywrócić światu nazwiska zamordowanych mieszkańców, ludzi, sąsiadów. Widać po działaniach fundacji „Ludzie, nie liczby”, po pomnikach odsłoniętych w Grybowie, Czarnym Dunajcu, Krościenku, a przygotowywanym w Nowym Targu, o ile bardziej przemawia do współczesnych lista kilkuset czy paru tysięcy imion i nazwisk zamordowanych konkretnych mieszkańców konkretnego miasteczka niż upamiętnienie jedynie liczby 200 czy 1900 zamordowanych mieszkańców. Takie pomniki z nazwiskami są efektywniejsze – przywracają pamięć nie o liczbach, ale o ludziach. Takich upamiętnień mieszkańców miasteczek mazowieckich nam potrzeba, by pamięć o nich całkiem nie zaginęła. Już raz zaginęła, bo pamięć o nich starannie starano się wygumkować przez większość lat powojennych. Zaginęła, bo mieszkańcy opustoszałych wsi i miasteczek rzadko kiedy dbali o przywrócenie tej pamięci. Czasem z własnej wygody, chęci zapomnienia, często niechęci przypominania, że domy, w których mieszkają, są domami zamordowanych.

Historia
Artefakty z Auschwitz znów na aukcji w Niemczech. Polski rząd tym razem nie reaguje
Historia
Julia Boyd: Po wojnie nikt nie zapytał Niemców: „Co wyście sobie myśleli?”
Historia
W Kijowie upamiętniono Jerzego Giedroycia
Historia
Pamiątki Pierwszego Narodu wracają do Kanady. Papież Leon XIV zakończył podróż Franciszka
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Historia
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte dla zwiedzających. Po 20 latach budowy
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama