Andrzej Romocki „Morro" oraz jego młodszy brat Jan Romocki „Bonawentura" to legendarne postacie batalionu „Zośka" oraz powstania warszawskiego. Andrzej, mimo że miał zaledwie 21 lat, został uznany za jednego z najzdolniejszych dowódców powstańczych oddziałów. Pierwszą swoją książkę – „Gdy zabraknie łez" – poświęciła pani jednak jego bratu Jankowi, skromnemu żołnierzowi, który poza talentem poetyckim nie różnił się zbytnio od kolegów. Co tak bardzo zafascynowało panią w postaci Janka, że swoją literacką przygodę z braćmi Romockimi zdecydowała się pani zacząć właśnie od niego?
Tak naprawdę to jednak pierwszeństwo miał u mnie zawsze Andrzej (śmiech). Jako zaczytana w „Zośce i Parasolu" Aleksandra Kamińskiego nastolatka byłam nim zupełnie oczarowana. Ten młody, pełen charyzmy i pewności siebie człowiek zdawał się cały czas wiedzieć, co robi, i nie ustawać w dążeniu do wyznaczonego celu. Jak każda osoba o silnych skłonnościach przywódczych nie miał jednak łatwego charakteru. Jego młodszy brat Janek natomiast zawsze jawił mi się jako przyjacielski, zwykły chłopak, nie tak skomplikowany charakterologicznie jak Andrzej, typowy – jak nazywali go przyjaciele – brat łata. Obaj byli wspaniali, każdy na swój sposób, dlatego chciałam napisać o nich obu, większy akcent kładąc jednak na postać Andrzeja. Jednak na Boże Narodzenie 2018 roku na spotkanie opłatkowe kombatantów pan Jan Leopold (bratanek Janka Romockiego) przyniósł zachowany zbiór wierszy poety. Była to wspaniała, ręcznie wykonana robota, przepisana na maszynie przez Jadwigę Romocką, matkę chłopców, lub jej siostrę. I to właśnie wtedy pan Jan zwrócił się z prośbą o zebranie wszystkich zachowanych wierszy Janka w jeden zbiór i uzupełnienie wstępem o historii jego życia i śmierci. Postanowiłam zgromadzony materiał podzielić na dwie części i rozpocząć pisanie od biografii Janka, ze szczególnym naciskiem na jego poezję.
Najbardziej znanymi poetami czasów wojny są Krzysztof Kamil Baczyński, Tadeusz Gajcy oraz Józef Szczepański. Poezja Janka Romockiego jest mniej znana głównie dlatego, że nie zachowało się dużo wierszy jego autorstwa. Najbardziej znanym utworem jest słynna „Modlitwa". Jej szczególnie poruszający fragment: „Od krzywd, lecz i od zemsty za nie uchroń nas Panie" w swoich kazaniach cytowali nawet prymas Polski Stefan Wyszyński oraz ksiądz Jerzy Popiełuszko. A jaki wiersz jest najbliższy pani sercu?
Dla mnie szczególne znaczenie ma wiersz, z którego zaczerpnęłam tytuł mojej książki, czyli „Gdy zabraknie łez". Jest on dla mnie czytelnym symbolem tego, że ten młody chłopak nie umiał i nie chciał stać z boku, bezczynnie przyglądając się zbrodniom okupanta. „Karabin bierz i z nami idź,/ miast płakać po pogrzebach,/ jeśli już sam nie możesz żyć,/ zabijać ci potrzeba" – pisał. Ponadto, ogromne wrażenie zrobił na mnie wiersz „Powrót do Warszawy". Janek Romocki przywołał w nim wspomnienie zniszczonej stolicy, gdy jako 14-letni chłopiec wraz z rodziną powrócił do niej po kapitulacji w 1939 roku. Widok ukochanego miasta, zbombardowanego i zrujnowanego, musiał wywrzeć na tym wrażliwym dziecku wstrząsające wrażenie. Tak jak jego rówieśnicy przeszedł wówczas szybki kurs dojrzewania. Moim zdaniem w tamtym okresie Janek przeżył przemianę z chłopca w mężczyznę.
W poezji Janka rzuca się w oczy wyraźna dychotomia utworów na ciężkie, typowo wojenne wiersze oraz lekkie, niekiedy dowcipne teksty o neutralnej tematyce. Czy pani zdaniem tymi drugimi Janek starał się zaklinać otaczającą go okrutną rzeczywistość?