Według wspomnień ówczesnego ministra skarbu Austro-Węgier Leona Bilińskiego, szczególną odpowiedzialność za to „polowanie na czarownice” ponosił dowódca 4 c.k. Armii arcyksiążę Józef Ferdynand, który „kazał wieszać w każdej wsi w Galicji Zachodniej na oślep chłopów polskich na szubienicach, wystawianych przed kościołami”.
Chłopi żalili się na postępowanie c.k. żołnierzy, twierdząc, że „Moskale są źli, Niemcy są źli, ale najgorsze bestie to Honwedzi (węgierska obrona krajowa – P. Sz.)”. W Tarnowie powieszono nauczyciela matematyki tutejszego liceum niejakiego Łazarskiego za to, że podczas rosyjskiej okupacji wielokrotnie gościł u siebie swego zięcia Polaka, carskiego oficera, który zrządzeniem losu stacjonował właśnie w tym mieście. Liczbę ofiar sądów doraźnych szacowano na kilkadziesiąt tysięcy (nawet na 60 tys.).
Za dowód nieufności wobec Polaków można uznać mianowanie nowym namiestnikiem cesarza w Galicji Niemca Hermanna von Colarda, choć od początku autonomii galicyjskiej w latach 60. XIX w. tradycyjnie urząd ten obsadzali polscy arystokraci. Z kolei kilkanaście tysięcy Ukraińców i Rusinów podejrzewanych o sympatie „moskalofilskie” trafiło do obozu internowania w Thalerhofie koło Grazu. Prawie dwa tysiące nie wróciło do domów.Poważne zniszczenia odnotowano w Gorlicach.
Miasto dosłownie leżało w gruzach. Jak pisał Mackensen, przejeżdżający przez Gorlice kilka dni po bitwie: „Prawie żaden dom nie nadawał się do mieszkania. Pociski ciężkiej artylerii uczyniły więcej spustoszenia niż ogień. Szczególnie dotkliwych zniszczeń doznał miejski kościół. W całej miejscowości nie widziałem bodaj tuzina całych szyb”. Odbudowa Gorlic zajęła wiele lat.
Opisywana bitwa po części miała charakter bratobójczy – w szeregach trzech armii zaborczych walczyli Polacy. Najwięcej rodaków służyło w austro-węgierskiej 12. DP (jej artylerią dowodził gen. Tadeusz Jordan Rozwadowski). Podobnie było w niemieckiej 119. DP sformowanej w Poznańskiem i na Śląsku. Polaków nie brakowało także w pruskiej gwardii. W jednostkach rosyjskich stanowili po kilkanaście procent stanów.