Fragment książki Adriana Goldsworthy’ego „Orzeł i Lew. Rzym, Persja i wojna nie do wygrania”, która ukazała się nakładem Domu Wydawniczego Rebis. Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji.
Kiedy w którymś z imperiów dochodziło do wewnętrznych wstrząsów, drugie obserwowało to i czekało, kto ostatecznie wypłynie jako nowy władca. Krassusa do ataku zachęciła pozorna słabość Partii, kiedy bracia Arsakidzi walczyli między sobą. Najgroźniejsza inwazja na terytorium rzymskie nastąpiła, kiedy republikę rozdarł głęboki podział i Partowie wsparli Labienusa. Wprowadzony przez Augusta pryncypat zapewnił długotrwały spokój wewnętrzny, dzięki czemu Rzym stał się dla nich dużo bardziej przewidywalnym i łatwiejszym w kontaktach sąsiadem. Na dodatek kolejni cesarze woleli nie mieszać się zbyt aktywnie do wewnętrznych walk w Partii. Wspierali, owszem, poszczególnych pretendentów, jeśli mogło to przynieść korzyści, ale bez posuwania się do otwartych działań militarnych. Nawet w takich okresach wstrząsów korzystne dla obu stron okazywało się utrzymywanie dobrych wzajemnych stosunków.