Reklama
Rozwiń
Reklama

Santiago, miasto św. Jakuba

To miejsce już IX w. stało się jednym z trzech najważniejszych celów pielgrzymek chrześcijan – po Rzymie i Ziemi Świętej. Dowody znajdujemy nie tylko w Composteli, ale też na monetach Karola Wielkiego.

Publikacja: 22.12.2025 21:00

Sarkofag św. Jakuba ozdobiony jest srebrem i złotem

Sarkofag św. Jakuba ozdobiony jest srebrem i złotem

Wilhelm X Święty (1099–1137), książę Akwitanii i Gaskonii, hrabia Poitiers, syn księcia Wilhelma IX Trubadura i Filipy, córki Wilhelma IV, hrabiego Tuluzy, był jednym z największych feudałów Europy. Ziemie przez niego kontrolowane równały się z domenami królów i cesarzy. Urodzony w roku zdobycia przez krzyżowców Jerozolimy, w przeciwieństwie do swojego ojca nigdy nie wziął udziału w krucjacie, ale też nie miał – jak on – złej reputacji lekkoducha i dziwkarza. Był bliski sprawom Kościoła, ale swój akwitański dwór uczynił kulturalnym sercem Europy. Był mecenasem trubadurów, muzyków, kronikarzy i poetów. Sam dobrze wykształcony dbał o edukację swoich córek, co było wyjątkiem w ówczesnej Europie, gdzie większość władców była analfabetami.

Miał dwie córki, z których starszą, Eleonorę zwaną Akwitańską, uważa się za jedną z najwybitniejszych i najpiękniejszych kobiet w historii średniowiecznej Europy. Była żoną dwóch królów: francuskiego Ludwika VII i angielskiego Henryka II Plantageneta. Urodziła w sumie jedenaścioro dzieci, w tym licznych późniejszych władców, m.in. Henryka Młodego Króla, Ryszarda Lwie Serce i Jana bez Ziemi. Zmarła w wieku ok. lat 82 w opactwie Fontevraud. Długo po tym, jak odszedł jej ojciec Wilhelm, dziadek całego tego licznego pokolenia.

Czytaj więcej

Europejska stolica pielgrzymek pęka w szwach. Zalew pielgrzymów – i turystów

Niespodziewana śmierć księcia Wilhelma

Dlaczego wspominam o tej niezwykłej postaci? Bo jego los wiąże się nierozerwalnie z legendarnym miejscem pielgrzymek: Santiago de Compostela. Oto wczesną wiosną 1137 r. książę Wilhelm, któremu ciążył wyrzut sumienia, że nie dotarł dotąd jako krzyżowiec do Ziemi Świętej, wybrał się w pielgrzymkę do Santiago. Wraz z córkami przybył do miasta portowego Bordeaux, gdzie powierzył dzieci pieczy tamtejszego arcybiskupa, jednego z najwierniejszych swoich wasali. Następnie książę wstąpił na słynne Camino, by dotrzeć do „końca ziemi” i zasłużyć sobie na votum w postaci muszli świętego Jakuba.

Mimo swojej pozycji i bogactwa wędrował pieszo i z małym pocztem, w szatach pielgrzymich i kijem pokutnym. Do Santiago jednak nie dotarł. Zmarł po drodze, 9 kwietnia 1137 r., w Wielki Piątek. Jego śmierć podczas pielgrzymki odbiła się szerokim echem w całej Europie. Podejrzewano otrucie albo czary. Nikt tego do końca nie wyjaśnił; poza dyskusją jest jednak fakt, że w noc jego śmierci koronę suzerena przejęła jego córka, 15-letnia wówczas Eleonora, która stała się najgorętszą partią chrześcijańskiej Europy. O jej rękę starali się wszyscy, z koronowanymi głowami na czele, a fakt, że finalnie zdobył ją Plantagenet, stał się bezpośrednią przyczyną krwawych wojen i wiele set lat trwającego dynastycznego sporu Kapetyngów z dynastią angielską o południowy zachód Francji.

Reklama
Reklama
Fronton katedry św. Jakuba w Santiago de Compostela

Fronton katedry św. Jakuba w Santiago de Compostela

Wilhelm – choć jego śmierć w pielgrzymce dla losów Europy miała wyjątkowe znaczenie – nie był jedynym z wielkich, którzy pielgrzymowali do Santiago de Compostela. Bez przesady można powiedzieć, że był jednym z setek milionów, którzy wstąpili na Szlak św. Jakuba. Są historyczne dowody, że pielgrzymkę odbyło wiele sławnych postaci, w tym Karol Wielki, św. Franciszek z Asyżu, królowie Portugalii, Aragonii i Kastylii, św. Elżbieta Portugalska, św. Brygida Szwedzka, Izabela Kastylijska, św. Ignacy Loyola, Jan Dantyszek czy papież Jan XXIII. W Santiago de Compostela bywał też Jan Paweł II i przyjmuje się, że przyłożył rękę do odnowienia średniowiecznej tradycji.

Droga św. Jakuba

To wtedy, w wiekach średnich, poczynając od IX stulecia, Santiago de Compostela stało się jednym z trzech najważniejszych miejsc pielgrzymkowych chrześcijaństwa – po Rzymie i Ziemi Świętej. Szacuje się, że w XIV w., szczytowym okresie popularności trasy, każdego roku przemierzało ten szlak ponad milion osób. Bez wątpienia kształtował duchowość epoki; budował mit „sanctus peregrinus”, świętego pielgrzyma, w którym formą ukorzenia się przed Bogiem jest długa, niebezpieczna i pełna umartwień wędrówka. O ogromnej roli pielgrzymek świadczą m.in. słowa Johanna Wolfganga Goethego, który pisał: „Drogi św. Jakuba ukształtowały Europę”. Goethe się nie mylił. Caminos stanowiły krwioobieg chrześcijańskiej Europy.

Skąd wziął się ten obyczaj? Trzeba najpierw wyjaśnić, kim był święty Jakub. Jaka była jego rola w chrześcijaństwie i co go wiąże z hiszpańską Galicją? Według Ewangelii św. Jakub, zwany Większym, był bratem św. Jana Ewangelisty i jednym z czołowych apostołów. Syn Zebedeusza i Salome, zanim powołał go Chrystus, był rybakiem nad Jeziorem Tyberiadzkim. Ponoć też biznesowym partnerem innego rybaka, który poszedł za Chrystusem – Szymona. Ze względu na temperament nazywano go „synem gromu”. Nie był człowiekiem łagodnym. Wspomina się go ze szczególnej sytuacji, kiedy – jakby kompletnie nie rozumiejąc przesłania swojego Zbawiciela – doznawszy despektu od niegościnnych mieszkańców Samarii, domagał się, by Chrystus spuścił grom na niegościnne miasto (Łk 9,54).

Czytaj więcej

Santiago de Compostela nie chce być Disneylandem. Nałoży podatek na pielgrzymów

Uznaje się, że po śmierci Jezusa na krzyżu i zesłaniu Ducha Świętego, kiedy apostołowie rozproszyli się, by nieść dobrą nowinę, Jakub wybrał się z misją pasterską do rzymskich prowincji w Hiszpanii. Nie zagrzał tam jednak długo; jego osiągniecia misyjne nie były zbyt wielkie. Wrócił więc do Jerozolimy i tam stanął na czele lokalnej gminy chrześcijańskiej. Zginął śmiercią męczeńską po tym, jak nawróciwszy czarnoksiężnika Hermogenesa, podpadł Herodowi Agryppie. Ten kazał go ściąć, ale zanim doszło do egzekucji, Jakub zdążył braterskim pocałunkiem nawrócić kata. Ten ostatni też został ścięty, ale już jako chrześcijanin.

Reklama
Reklama

Zagadkowe losy szczątków apostoła

Jakim cudem szczątki Jakuba trafiły do Composteli? Opowieści jest wiele, ale wszystko to legendy. Dowodów historycznych nie ma żadnych. Najpopularniejsza z legend opowiada, że ciało Jakuba dotarło od syryjskich brzegów do północno-zachodniego zakątka Hiszpanii w drewnianej łodzi bez wioseł. Położone (wyrzucone przez morze?) na kamieniu, cudownie roztopiło się, a skała otoczyła je niczym sarkofag. Niedługo później dzikie bestie, hiszpańskie byki, zaciągnęły sarkofag do zamku lokalnej władczyni, pogańskiej królowej, która widząc cud, nawróciła się na chrześcijaństwo i pochowała ciało św. Jakuba w swoim zamku. Czy wiedziała czyjego dokonuje pochówku? Nie wiadomo. Tyle legenda, ale jest i bardziej racjonalne wyjaśnienie.

Ołtarz główny katedry nad grobem św. Jakuba

Ołtarz główny katedry nad grobem św. Jakuba

Foto: bogusław chrabota (5)

Kiedy w VII w. Jerozolimę zajęli Arabowie, chrześcijanie wysłali narażone na zniszczenie relikwie św. Jakuba do bezpieczniejszego miejsca, czyli na tereny wizygockiej Hiszpanii, do miejsca, gdzie prowadził swoją akcję apostolską. Nie można tego wykluczyć, acz trzeba pamiętać, że tereny dzisiejszej Composteli były przez ponad dwie dekady (711–739) w muzułmańskich rękach. Grób św. Jakuba „odkryto” w roku 813 i odtąd datuje się ruch pielgrzymkowy. Pierwszym udokumentowanym pielgrzymem, który odwiedził grotę z sarkofagiem świętego, był w 950 r. francuski biskup Le Puy Godescalco.

„Wielkie cuda” i legendy

Ślady pielgrzymek z IX wieku znajdujemy nie tylko na miejscu w Composteli, ale też na monetach Karola Wielkiego. Z tym ostatnim wiąże zresztą św. Jakuba ważna legenda. To właśnie apostoł miał wskazać we śnie Karolowi Wielkiemu drogę do swojego grobu. Szlak, z którego od tamtego czasu korzystają miliony. Drogę pątników przerwano w dramatyczny sposób od tamtej pory tylko raz. W roku 997, kiedy miasto zdobył i zburzył Almanzor, władca Kordoby. Grobu jednak nie tknął; gdyby go zniszczył, jak niedługo później kalif Al-Hakim z dynastii Fatymidów Grób Boży w Jerozolimie, rekonkwista potoczyłaby się dużo szybciej i zapewne brutalniej. Pośród milionów ludzi, którzy co roku w trudzie i znoju, pośród burz i deszczów, w pyle wyschniętych dróg, często spragnieni i głodni, nierzadko chorzy i kalecy, wynędzniali i umierający wędrowali z całej Europy do Santiago, rodziły się tysiące podań i legend. Mówiono o wielkich cudach, nawróceniu grzeszników, przywracaniu do życia zmarłych, chorobach, które odchodziły, kalectwie, które mijało.

Siła świętego Jakuba była niezwykła. Jego cudotwórcza moc – wszechpotężna. Do naszych czasów zachowała się legenda z XII w. o niemieckich pielgrzymach, którzy odbywali drogę z synem. Chłopiec został niesłusznie pomówiony przez gospodarza, u którego cała grupa była w gościnie, o kradzież srebrnego kielicha. Syna pielgrzymów powieszono. Dopiero później kielich znalazł się w torbie innego człowieka. Mimo tragedii rodzice chłopca dotarli do Santiago de Compostela, gdzie modlili się do wielkiego apostoła. W drodze powrotnej zobaczyli swego syna żywego – wiszącego na szubienicy, lecz podtrzymywanego przez św. Jakuba. Udali się do sędziego i opowiedzieli mu o tym cudzie. Sędzia stwierdził, że ich syn jest tak samo żywy, jak piekące się właśnie kury. Na te słowa kury ożyły i uciekły. Od tamtego czasu kury stanowią nieodłączny symbol ikonografii powiązanej ze świętym Jakubem.

Muszla św. Jakuba

Podobnie jak muszla. Muszla bardzo szczególna, konkretnego gatunku małży, przegrzebka, zwana „muszlą świętego Jakuba”. Skąd ten symbol? Nie do końca wiadomo. Santiago de Compostela leży na zachodnich stokach Gór Kantabryjskich, 35 km od morza. W górach małże nie występują. Jest ich za to pełno na wybrzeżu, dokąd prowadzą drogi z Santiago. Nie ma w tym wiele dziwnego, że pątnicy miesiącami wędrujący pieszo do miasta Jakuba wybierali się dalej, na wybrzeże oceanu, do nadmorskiej miejscowości Fisterra (łac. finis terrae – „koniec ziemi”), którą uważano błędnie za najdalej na zachód wysunięty punkt kontynentalnej Europy. Dla pielgrzymów była to prawdziwa krawędź świata, za którą kłębiła się tylko nieskończoność. Metafizyczne odmęty nieprzebytych, pełnych potworów i tajemnic mórz. Trzeba było zajrzeć w głąb tej tajemnicy, skoro już się tu doszło. Skoro jakoś się przetrwało drogę z Paryża, Augsburga, Wrocławia czy Gdańska, bo odnogi Camino de Santiago prowadziły z każdego zakątka Europy.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Santiago de Compostela: Za dużo pielgrzymów, niech porzucą swoje laski

Tradycyjnie, po dotarciu do Fisterry, palono pokutne pielgrzymie szaty i obmywano się w wodach oceanu, zostawiając za sobą dotychczasowe grzeszne życie i rozpoczynając nowe. Z Fisterry zabierano również białą muszlę – dowód i symbol przebytej drogi. Od niej zresztą wzięło się szczególne miano pielgrzymujących do Composteli. Tak jak pielgrzymów do Rzymu nazywano „romero” czy do Jerozolimy „palmero”, pątnicy, którzy odbyli drogę do Composteli, zyskiwali miano „kokijardów”, od francuskiej nazwy muszli: la coquille. Ta sama muszla zdobi drogowskazy pątnicze na Szlakach św. Jakuba w całej Europie.

Jakie były cele pielgrzymek? Pielgrzymowanie najczęściej miało charakter religijny. W wiekach średnich pielgrzymkę podejmowano dla umocnienia wiary, odbycia pokuty, spełnienia ślubowania, z prośbą o uzdrowienie lub w celach dziękczynnych. Ważna była nie tylko indywidualna motywacja, ale też oczekiwania czy marzenia całych zbiorowości. U stóp ołtarza św. Jakuba błagano o zakończenie wojen, sporów między miastami czy prześladowań. Modlono się o mądrego władcę, dobrą partię dla panującego. Oraz o wszystko, co na on czas wymagało bożej ingerencji, czyli cudu. Tak więc modlono się o koniec powodzi, czy suszy, dobry plon albo – jak w przypadku miasta Perpignan w 1842 r. – o koniec zarazy.

Wywodzący się z ikonografii muszli znak Szlaku św. Jakuba

Wywodzący się z ikonografii muszli znak Szlaku św. Jakuba

Liczyły się też indywidualne „kompetencje” apostoła. Święty Jakub w Kościele Zachodu jest patronem Hiszpanii i Portugalii, a także walk z islamem i zakonów rycerskich, opiekunem pielgrzymów. W Kościele wschodnim zaś patronuje rybakom, którzy zanoszą do niego modlitwy o obfite połowy i szczęśliwe wiatry. Jest również patronem: aptekarzy, dekarzy, drogistów, pielgrzymów, robotników, żebraków, woskowników i kapeluszników. Ciągnęli więc do niego nie tylko mieszkańcy krajów i miast, którym patronował, ale również cechy i gildie z całej Europy; tysiące rzemieślników i kupców, na równi z rycerzami i książętami. W tym sensie kult i zasady pielgrzymki były niezwykle demokratyczne. Nie było lepszych i gorszych, choć w katedralnym skarbcu są oczywiście wota cenniejsze i mniej cenne, podobnie jak nie każdemu dane było przywieźć z pielgrzymki muszlę oprawną w złoto. Takie „gadżety” za fortunę szykowano tylko dla najzamożniejszych.

Reklama
Reklama

Szlak pątników zmartwychwstaje

Czy ruch pielgrzymkowy to przeszłość? Zapewniam, że nie. Okres najgorętszy mamy – rzecz jasna – za sobą. Ale współczesność wcale nie zabiła ruchu pielgrzymkowego. Co więcej, jakby na przekór coraz bardziej świeckim czasom, obyczaj pielgrzymowania się odradza. Przyczynił się do tego nasz rodak, Jan Paweł II. Był w Santiago de Compostela dwukrotnie. W Hiszpanii wspomina się, że część drogi Camino Frances przeszedł. Co ważniejsze, po wizycie Jana Pawła II w Santiago w 1982 r. Rada Europy uznała Drogę św. Jakuba za szlak o szczególnym znaczeniu dla kultury kontynentu i zaapelowała o odtwarzanie i utrzymywanie dawnych szlaków pątniczych. W październiku 1987 r. szlak został ogłoszony pierwszym Europejskim Szlakiem Kulturowym. W 1993 r. wpisano go na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. W 2015 r. UNESCO podczas sesji w Bonn podjęło decyzję o rozszerzeniu szlaków jakubowych w Hiszpanii. Tym samym łączna długość Dróg św. Jakuba wpisanych na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO sięgnęła ponad 2200 km.

Po wizycie Jana Pawła II w Santiago Rada Europy uznała Drogę św. Jakuba za szlak o szczególnym znaczeniu dla kultury kontynentu 

Za wzorem Hiszpanii poszły inne kraje. Wielka rekonstrukcja szlaku wraz ze wzmożeniem ruchu pielgrzymkowego trwa w wielu krajach Europy. Lokalnie powstają stowarzyszenia Drogi św. Jakuba, które budują i utrzymują schroniska i jadalnie dla pielgrzymów, a także dbają o właściwe oznaczenie szlaków. Ilu nas wędruje? Coraz więcej. W Polsce jest 18 szlaków jakubowych o łącznej długości dobrze ponad 3500 km. Ilu pielgrzymów dociera do celu? Setki tysięcy. Podczas gdy w 1979 r. było ich tylko 68, to w końcu zeszłego stulecia już 154 613. Ale prawdziwy boom zaczął się później. Nie przeszkodziła nawet pandemia. W 2022 r. było 348 302 pątników, rok później zaś ponad 440 tysięcy.

Cóż takiego jest w tym Santiago? Pytam sam siebie u progu wielkiej katedry. Bez wątpienia niezwykłe bogactwo szalenie finezyjnej sztuki. Złote ołtarze, rzeźby, obrazy. Słynna kadzielnica Botafumeiro – największy na świecie trybularz o wysokości 160 cm i wadze 62 kg, do którego rozhuśtania potrzeba kilku mnichów. Ci, zanim pociągną za sznury, pakują do środka pół kilo węgla drzewnego i kadzidła. Botafumeiro „pracuje” dwa razy dziennie, o dziewiątej rano i w południe. By ten rytuał obejrzeć, ludzie przybywają do Composteli z całego świata.

Krzyż w katedrze św. Jakuba z inskrypcją: „Znak zbawienia, w którym jest życie i śmierć”

Krzyż w katedrze św. Jakuba z inskrypcją: „Znak zbawienia, w którym jest życie i śmierć”

Reklama
Reklama

Grób św. Jakuba znajduje się pod ołtarzem. Przechodzi się, mijając sarkofag po odstaniu dobrej godziny w kolejce. Nie jest kamienny; mieni się srebrem i złotem. Perłami i szlachetnymi kamieniami.

Poza tymsą tu: dziedzińce, kolumnady, sklepiki z dewocjonaliami, knajpki. Różance, muszle. Ale jest jeszcze coś. Coś, co chwyta za gardło: ślady stóp setek milionów ludzi, którzy szukali tu wsparcia. I monotonny, jednostajny, brzmiący jak oddech Boga szum modlitw, które tu zanoszono od ponad tysiąca lat. Santiago oddycha ciężarem tych modlitw. Czuje się tu bijące od wieków serca chrześcijan. W samym sercu chrześcijaństwa. Możliwe, że w jednym z wielu.

Historia świata
„Miasto na wzgórzu”. Od Johna Winthropa do Thomasa Jeffersona
Historia świata
Kod Estery i tajemnica Purim
Historia świata
Wschód Ziemi i cena podboju kosmosu
Historia świata
Planeta Syberia według Jacka Pałkiewicza
Historia świata
Czy nawoływanie do jedności prawosławia służy Moskwie?
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama