Obok szafy ściennej musi więc znaleźć swoje miejsce druga szafa, wolno stojąca. Niestety, taka wielka bryła wygląda bardzo niekorzystnie, atakuje wnętrze przede wszystkim przez swoje „wystawanie” z płaszczyzny ściany. Ponadto szafa ustawiona zazwyczaj w najcenniejszych użytkowo miejscach mieszkania utrudnia rozwiązanie innych, istotnych funkcji mieszkaniowych. Nie zawsze przy tym potrafimy zagospodarować miejsce, które pozostaje po obu stronach szafy.
Mimo tych pesymistycznych rozważań – musi się znaleźć jakaś rada na „pudłowatą” szafę. Jak widać na rysunku, bryła szafy została wciągnięta w kompozycję całej ściany. W ten sposób przestała ona wystawać i razić. Oczywiście, w takiej kompozycji nie chodzi wyłącznie o urodę. Zyskaliśmy w ten sposób układ, który spełnia niemało funkcji użytkowych. Jest tam i telewizor, i biblioteczka, i barek, a w dolnej partii cały system wysuwanych pojemników. Koncepcja polega więc na użytkowej i przestrzennej integracji szafy z resztą wnętrza. (...)
Istotne jest również wnętrze szafy. Dobytku bowiem ciągle przybywa, a nasze szafy mają dziwną skłonność do pęcznienia. Oto dwie zasadnicze rady, od których nie ma odwołania. Pierwsza – absolutna selekcja dobytku. Rzeczy niepotrzebnych trzeba się pozbywać (co się da – wykorzystać na przeróbki, resztę, bez sentymentów, wyrzucić). Druga rada – racjonalne zagospodarowanie wnętrza. Polega ono na takim rozmieszczeniu półek, aby każda grupa przedmiotów miała odpowiednie miejsce. W ten sposób zmieści się więcej i zachowamy porządek.
Za arch. Janem Szymańskim „Mieszkanie to ja”, „Zwierciadło” nr 2 (1129), 1979 r.