[link=http://www.rp.pl/artykul/153227,343503_Groby_polskich_ofiar_NKWD_.html" "target=_blank]Jak ujawniły „Rz“ oraz Polskie Radio Lublin[/link], we Włodzimierzu Wołyńskim na Ukrainie są masowe groby polskich ofiar NKWD zamordowanych na terenie tamtejszego więzienia.
12 lat temu dokonano ekshumacji jednej zbiorowej mogiły, w której spoczywały szczątki prawie 100 osób. Jednak, jak twierdzą świadkowie, teren tzw. grodziska, gdzie stało więzienie, to wielkie cmentarzysko ofiar nie tylko NKWD, ale również Niemców oraz nacjonalistów ukraińskich. Większość rozstrzelanych stanowili polscy obywatele.
Prezes Instytutu Pamięci Narodowej Janusz Kurtyka, który właśnie wrócił z Kijowa, jest bardzo zainteresowany tą sprawą. – Wspólnie z ukraińskimi partnerami podpisaliśmy umowę o wzajemnej wymianie dokumentów. Łatwiejszy dostęp do archiwaliów zgromadzonych na Ukrainie powinien pomóc wyjaśnić takie sprawy jak masowe groby na grodzisku we Włodzimierzu Wołyńskim – mówi „Rz“ Kurtyka.
Rzecznik IPN ujawnił, że instytut prowadził śledztwo w sprawie mordów w więzieniu we Włodzimierzu Wołyńskim. Dotyczyło ono jednak innej grupy ofiar. Chodzi o około 70 osób rozstrzelanych przez NKWD po inwazji armii niemieckiej na tereny Wołynia okupowane przez Sowietów. Wtedy to na rozkaz Stalina i Berii nakazano likwidację więźniów przetrzymywanych na terytoriach okupowanych.
Niemiecka ofensywa posuwała się jednak tak szybko, że Sowieci nie zdołali ukryć zbrodni. Uciekli, pozostawiając niepochowane zwłoki. Ciała ofiar widział brat przyrodni Włodymyra Stemkowskiego seniora z Włodzimierza Wołyńskiego. – Kiedy Sowieci uciekli, brat wraz z innymi dziećmi przeszedł przez rzekę. Weszli do więzienia. Wszystkie cele i korytarze były pełne trupów – opowiada „Rz“.