Krakowska prokuratura złożyła wczoraj w sądzie wniosek o wydanie nakazu aresztowania Andersa Högströma podejrzanego o zlecenie kradzieży napisu „Arbeit macht frei” z Muzeum Auschwitz-Birkenau. Napis zaś, po badaniach kryminalistycznych, komendant główny policji Andrzej Matejuk przekazał przedstawicielom muzeum.
Nie ma pewności, czy wróci on nad bramę byłego obozu. Na pewno nie stanie się to przy okazji uroczystości 65. rocznicy jego wyzwolenia, które odbędą się 27 stycznia. Konserwacja pociętego przez złodziei zabytku potrwa kilka miesięcy, a potem – zdaniem rzecznika placówki Jarosława Mensfelta – może zostać umieszczony w muzealnej gablocie. Decyzję w tej sprawie będzie jednak podejmować, prócz dyrekcji muzeum, Międzynarodowa Rada Oświęcimska i generalny konserwator zabytków.
O europejski nakaz aresztowania dla Andersa Högströma prokuratura wnioskowała na podstawie informacji ze Szwecji i po rozpoznaniu go przez dwóch podejrzanych.
– Na decyzję sądu musimy poczekać ok. dwóch, trzech tygodni – przewiduje prowadzący postępowanie prokurator Piotr Kosmaty. Dopiero potem nakaz może być przekazany Szwecji.
– Ślad szwedzki to jedyny potwierdzony dotąd zagraniczny wątek postępowania w sprawie zlecenia kradzieży. Rzekomy Brytyjczyk, kolekcjoner zamawiający napis u Szweda, o którym pisał „Sunday Mirror”, raczej nie istnieje – powiedział „Rz” prokurator Kosmaty.