Historia wystawienia pomnika jest dokładną ilustracją powiedzenia, że wielkie idee niszczą wszystkie dobre pomysły. „Kościuszko” mógł stać w naszym mieście już wiek temu, ale...
Koncepcja wystawienia rzeźby ku upamiętnieniu wielkiego Polaka powstała w październiku 1917 roku wśród bardziej światłych umysłów prawobrzeżnej Warszawy. Otóż przypomniano sobie, że „15-go października upływa sto lat, jak na szwajcarskiej ziemi zmarł Tadeusz Kościuszko”. I wyłoniono „ze Związku Stowarzyszeń Praskich komisję, która ma za zadanie opracować projekt wzniesienia na Pradze pomnika naszemu bohaterowi”, jak to opisano w „Echu Pragi”.
[srodtytul]W różnych miejscach[/srodtytul]
Zasugerowano trzy lokalizacje: wylot mostu Poniatowskiego od strony prawobrzeżnej części stolicy, skwer naprzeciw kościoła u zbiegu Zygmuntowskiej i Floriańskiej (tam, gdzie dziś jest plac Weteranów 1863 r.) oraz skrzyżowanie Targowej i Zygmuntowskiej „na miejscu dawnej stacji kolejowej”.
Otóż ulica Zygmuntowska to dzisiejsza aleja Solidarności, a dawna stacja to Dworzec Wileński, który w 1917 roku w zasadzie był nieczynny. Rzecz polegała na tym, że stanowił on koniec kolei petersburskiej. A do Sankt Petersburga nic nie jeździło, bo front stał w poprzek linii. I nawet ruch do Wilna był mizerny, a poza tym część mostów została wysadzona podczas walk, zaś nowe, prowizoryczne, nie gwarantowały płynnego ruchu i naszym antenatom wydawało się, że linia zostanie już martwa. Więc miejsce po dawnej stacji wysadzonej w powietrze przez wycofujących się Rosjan – idealne, zaś pomnik będzie „od mostu Kierbedzia widocznym (...) A ulica Targowa winna być wtedy nazwana ulicą Tadeusza Kościuszki”. Pomnik nie stanął, choć, prawdę mówiąc, nie wiemy, z jakiego powodu.