Fachowcy na pokładzie

Dlaczego w najlepszych angielskich klubach piłkarskich gra tak wielu obcokrajowców? Ponieważ zwycięstwa zapewnia fachowość, a nie narodowość graczy. Ostatnio potwierdzenie tej prawdy odnaleziono na dnie morza.

Publikacja: 24.06.2021 21:00

Wrak żaglowca „Mary Rose” można podziwiać w Muzeum Morskim w Portsmouth

Wrak żaglowca „Mary Rose” można podziwiać w Muzeum Morskim w Portsmouth

Foto: Geni/wikipedia/CC-BY-SA 4.0

Żaglowiec „Mary Rose" był jednym z pierwszych okrętów powstającej dopiero Navy Royal, jej perłą, chlubą Henryka VIII. Uczestniczył w wielu bitwach. Podczas jednej z nich, z Francuzami, w cieśninie Solent oddzielającej wyspę Wight i Anglię, w lipcu 1545 r., gdy wykonywał ostry zwrot z otwartymi furtami armatnimi w burtach, do wnętrza kadłuba wlało się gwałtownie tak dużo wody, że okręt błyskawicznie zatonął wraz z 400-osobową załogą. W 1982 r. podniesiono go z dna. Można go oglądać w Muzeum Morskim w Portsmouth.

Ostatnio okrętem zajęli się naukowcy z Cardiff University (zespołem kieruje dr Richard Madgwick). Artykuł o tych badaniach zamieściło czasopismo „Royal Society Open Science". Badania zostały podjęte w celu ustalenia składu osobowego załogi w kontekście badań nad populacją Wysp Brytyjskich w okresie panowania dynastii Tudorów.

Ale... no właśnie. „Myjcie się dziewczyny, nie znacie dnia ani godziny" – radził Jan Sztaudynger. Gdyby zechciał udzielić dobrej życiowej rady naukowcom, być może jego „piórko" byłoby zakończone stwierdzeniem w rodzaju: „...nigdy nie wiecie, co odkryjecie".

„Mary Rose" to wyjątkowy okręt w dziejach korony brytyjskiej. Wrak odkryto w 1971 r., archeolodzy podwodni „szaleli", zabytki wydobywali setkami (w sumie ponad 20 tys.!). Wydobycie okrętu było jednym z najambitniejszych i najkosztowniejszych przedsięwzięć w dziejach światowej archeologii podwodnej. Ale z czasem szum medialny przycichł, natomiast rozpoczęły się żmudne, niezbyt spektakularne badania tego, co zawiera wnętrze kadłuba. Okazało się, że są w nim szczątki co najmniej 179 członków załogi, wystarczająco dużo, aby podjąć analizy antropologiczne, populacyjne.

Na podstawie drobiazgowych badań archiwalnych udało się częściowo odtworzyć biografie ośmiu spośród tych 179 ludzi. Wśród tej ósemki cztery osoby pochodziły z Wysp Brytyjskich, ale pozostała czwórka wywodziła się z cieplejszego klimatu, a konkretnie z regionu śródziemnomorskiego. Jedną z tych osób badacze nazwali gentlemanem, a to dzięki kontekstowi, w jakim znajdowały się jego szczątki. Znaleziono przy nich kufer zawierający przedmiot z kości rzeźbiony w sposób, w jaki robiono to w tamtej epoce w północnej Italii. Analiza zębów tego człowieka potwierdziła jego pochodzenie: dorastał na południu Europy. Drugi z tzw. obcych to cieśla. Przedmioty znalezione w kabinie zajmowanej przez sześciu cieśli wskazują, że co najmniej jeden z nich pochodził z Półwyspu Iberyjskiego. Trzeci obcy, nazwany łucznikiem, dorastał w północnej Afryce, w rejonie masywu gór Atlas. I jeszcze jeden członek załogi pochodził z Czarnego Lądu.

„W epoce Tudorów miasta ulokowane wokół Morza Śródziemnego prowadziły ożywioną wymianę handlową, co miało m.in. ten skutek, że wymiana obejmowała nie tylko dobra, towary, ale także ludzi" – wskazuje dr Jessica Scorrer.

Efekt był taki, że wśród załogi angielskiego okrętu wojennego, który nigdy nie splamił się jakimkolwiek rejsem handlowym, znajdowali się cudzoziemcy. Teraz jest to nie do pomyślenia. Ale taka praktyka była często spotykana w czasach, gdy marynarka wojenna Tudorów dopiero powstawała i na pokładzie okrętu patriotyzm nie wystarczał. Potrzebne były umiejętności – podobnie jak teraz w najlepszych angielskich klubach piłkarskich.

Historia
Czy będą ekshumacje Ukraińców? IPN: Nie ma wniosku
Historia
Na ratunek zamkowi w Podhorcach i innym zabytkom
Historia
„Apokalipsa była! A w literaturze spokój”
Historia
80. rocznica wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau. Świat słucha świadectwa ocalonych
Historia
Pamięć o zbrodniach w Auschwitz-Birkenau. Prokuratura zamknęła dwa istotne wątki