Okręty rozpoznawcze – wykorzystując status prawny morza pełnego – mogły manewrować blisko brzegu tuż poza wodami terytorialnymi. Państwo, przeciwko któremu prowadzono rozpoznanie, nie mogło temu przeciwdziałać w sposób zgodny z prawem międzynarodowym. W odróżnieniu od samolotów okręty rozpoznawcze prowadzą długotrwałe i ciągłe rozpoznanie, a koszt ich utrzymania jest znacząco niższy niż satelitów szpiegowskich.
Na początku lat 60. okrętami rozpoznawczymi zainteresowała się amerykańska National Security Agency (NSA, Agencja Bezpieczeństwa Narodowego). Początkowo zadania rozpoznania z morza wykonywały okręty wydzielone ze składu floty, ale szybko się okazało, że jest to rozwiązanie kosztowne i obarczone dużym ryzykiem sprowokowania incydentów, a ponadto obecność okrętów US Navy w pobliżu obcych wód budziła zainteresowanie mediów.
Podjęto więc decyzję o adaptacji na okręty rozpoznawcze znacznie mniej rzucających się w oczy transportowców z okresu II wojny światowej. Miały one pod względem organizacyjnym i operacyjnym wchodzić w skład US Navy, jednakże zadania w zakresie rozpoznania stawiała im NSA, która włączała również swoich specjalistów w skład załóg. Pierwszy okręt rozpoznawczy „Pvt. Jose F. Valdez" (T-AG 169) wszedł do służby w listopadzie 1961 roku i przez następnych dziesięć lat prowadził rozpoznanie radioelektroniczne na wodach afrykańskich. W następnych latach banderę podniosły jednostki „James E. Robinson" (T-AG 170) i „Sgt. Joseph E. Muller" (T-AG 171).
Równolegle do służby weszły jednostki działające na rzecz wywiadu marynarki. „Oxford" (AG 159) prowadził w czasie kryzysu kubańskiego w 1962 roku nasłuch łączności radiowej wojsk sowieckich na Kubie, „Georgetown" (AGTR 2) operował na wodach Ameryki Południowej, „Jamestown" (AGTR 3) penetrował wody wokół Afryki, „Belmont" (AGTR 4) odegrał istotną rolę w czasie amerykańskiej interwencji w Republice Dominikany, „Liberty" (AGTR 5) pływał na Morzu Śródziemnym. Rezultaty działań jednostek serii AGTR były na tyle zachęcające, że NSA i US Navy adaptowały mniejsze jednostki zdolne operować bliżej brzegu. Do służby wcielono trzy małe transportowce „Banner" (AGER 1), „Pueblo" (AGER 2) i „Palm Beach" (AGER 3).
USS „Pueblo"
„Pueblo" powstał po adaptacji wysłużonego transportowca wojskowego. Wyporność jednostki wynosiła 935 ton, długość 56,7 m, szerokość 9,75 m, zanurzenie 2,81 m. Napędzana była maszyną parową potrójnego rozprężania napędzającą dwie śruby (zastąpiono ją dwoma silnikami wysokoprężnymi o mocy 500 KM każdy). Prędkość maksymalna wynosiła 13,1 węzła, w praktyce nie przekraczała w końcowym okresie służby jednostki 12,2 węzła.
W 1966 roku okręt został przebudowany w stoczni Puget Sound Naval Shipyard w Bremerton (Washington) na „okręt badawczy", otrzymał nazwę „Pueblo" i numer burtowy AGER 2. Koszt adaptacji i wyposażenia specjalistycznego zamknąć się miał kwotą 5 mln USD. Poszukując oszczędności, obniżono ją jednak
o 1 mln USD, co odbiło się na wyposażeniu jednostki. Dowódca, nadzorujący przy tym roboty komandor podporucznik Bucher, meldował zarówno ustnie, jak i pisemnie (co interesujące, meldunki pisemne zaginęły) o niedostatecznym wyposażeniu jednostki w środki do niszczenia dokumentów niejawnych oraz o niemożności szybkiego zniszczenia tajnych urządzeń elektronicznych. Przełożeni przyznali mu rację i w efekcie „Pueblo" otrzymał... pięć siekier i młotów kowalskich (do niszczenia wyposażenia elektronicznego) oraz 50 małych ładunków wybuchowych używanych do zwalczania płetwonurków bojowych (miano się nimi posłużyć podczas niszczenia dokumentacji).
Nieusatysfakcjonowany Bucher pozyskał z własnej inicjatywy dwie dodatkowe spalarki do papieru. Z uwagi na ich małą wydajność był to jednak tylko półśrodek. Na „Pueblo" znaj- dowało się ponad 1300 kg niejawnych materiałów, które nie powinny dostać się w ręce nieprzyjaciela. Przed wyjściem w rejs okręt miał otrzymać ponadto 25-kilogramowy kanister z cieczą żrącą, ale z nieustalonych przyczyn nigdy nie dotarł on na pokład. Dowód-ca okrętu meldował także o niewystarczającym wyposażeniu jednostki w środki łączności radiowej. Meldunki nie wywołały jednak żadnej reakcji.