Faktycznie komunizm zapewnił kombinatorom swobodę działania. Doktryna uznawała przestępców za klasowo bliskich proletariatowi. Dygnitarze bolszewickiej wierchuszki, za Stalinem na czele, wywodzili się przecież z lumpenproletariatu lub środowisk kryminalnych. Ponadto rządy bolszewików cechowały niekompetencja i chaos. Wobec wymordowania aparatu państwa wiedzę zastąpiła ideologia. Słowem każdy, kto przejawiał spryt i posiadał umiejętność mimikry, mógł znaleźć ciepłą synekurę w stalinowskim systemie. Absurdy ówczesnych karier zostały bez litości obnażone w twórczości Michaiła Bułhakowa. Satyrycy Ilja Ilf i Eugeniusz Pietrow stworzyli literacką postać Ostapa Bendera. Biografia „wielkiego kombinatora" jak ulał pasuje do realiów epoki.
Fałszywy bohater
Opowieść warto rozpocząć od Iwana Jerszowa. Jego biografia jest najlepszym dowodem swobody, jaką oszustom oferował permanentny bałagan. Drobny cwaniak szlifował umiejętności jeszcze w carskiej Rosji, m.in. udając prawosławnego mnicha. Skrzydła kombinatora rozwinął dzięki bolszewikom. Zmobilizowany podczas I wojny światowej, znalazł się w jednostkach karnych. Wystarczyło, żeby po bolszewickim puczu 1917 r. obrosnąć w fałszywe piórka represjonowanego komunisty.
Nowe życie rozpoczął w Symbirsku, gdzie oczarował prowincjonalnych bolszewików wymyśloną znajomością z Leninem. Bajki o ranach odniesionych w walkach z kontrrewolucją opowiadał tak wiarygodne, że w latach 1918–1920 został przewodniczącym specjalnego trybunału wojskowego. Decydował o życiu i śmierci tysięcy sterroryzowanych obywateli. Nabrał nawet dowódcę Armii Czerwonej Lwa Trockiego, który za wybitne zasługi odznaczył oszusta Orderem Czerwonej Gwiazdy. Naprawdę Jerszow zajmował się grabieniem miejscowych kupców, wyznaczając fałszywe kontrybucje na potrzeby rewolucji. Choć wstąpił do WKP(b) w 1920 r., antydatował partyjną legitymację o dziesięć lat. Tacy ludzie automatycznie wchodzili w najbardziej zaufany krąg towarzyszy.
Ponadto miał fenomenalne zdolności autoreklamy: po wojnie domowej doprowadził do stworzenia ekspozycji wydumanych zasług w muzeum Nowogrodu. Nieco przesadził. Zbyt dociekliwy dyrektor kolejnej placówki nabrał biograficznych wątpliwości, dlatego hochsztapler czmychnął. Wypłynął kilka lat później jako dyrektor czarnomorskiego sanatorium, awansując następnie na dyrektora słynnego teatru Meyerholda w Moskwie. W 1935 r. jego kariera nabrała oszałamiającego tempa. W randze nieomal ministerialnej zarządzał wcale pokaźnym show-biznesem ZSRR.
Cały czas okazywał Stalinowi przykładną lojalność. Został członkiem specjalnego kolegium w Leningradzie, które skazywało wrogów politycznych. Lecz przesadna żądza sławy po raz drugi doprowadziła Jerszowa do nieszczęścia. Podczas kontroli NKWD, której podlegała nomenklatura wyższego szczebla, został zdemaskowany jako aferzysta. Dzięki koneksjom wykpił się niskim wyrokiem. Wyszedł na wolność w 1941 r. i kiedy wybuchła wojna, odnalazł się na terenach okupowanych przez Niemców. Wtedy przydała się praktyka fałszywego mnicha. Wmówił hitlerowcom, że jest prawosławnym duchownym uciekającym przed bolszewickimi represjami. Pod nazwiskiem ojca Joana (Jana) został z radością powitany w szeregach kolaborantów.