„Młodsza” pani generałowa

Historia miłości Andersa i Bogdańskiej to opowieść o wielonarodowej, otwartej Polsce. On był pochodzenia niemieckiego, ona była Rusinką

Publikacja: 12.09.2012 19:00

Późniejsza żona gen. Andersa występowała pod pseudonimem Renata Bogdańska. Fotos z filmu „Wielka dro

Późniejsza żona gen. Andersa występowała pod pseudonimem Renata Bogdańska. Fotos z filmu „Wielka droga” Michała Waszyńskiego z 1946 r.

Foto: Archiwum Prywatne Rodziny Andersów

Red

Parafia proboszcza unickiego Jarosiewicza w Bryni znajdowała się między Tarnopolem i Stanisławowem. Podczas I wojny światowej przechodziły przez nią wojska austriackie i rosyjskie, a po 1918 roku zabiegały o władzę nad tym obszarem oddziały bolszewickie, ukraińskie i polskie. Proboszcz Jarosiewicz i jego żona pochodząca z muzykalnej rodziny Niżankowskich (której matka była Polką) uważali się za Rusinów, to znaczy nie identyfikowali się z nacjonalizmem ukraińskim. Ślubu udzielił im ówczesny przyjaciel, późniejszy arcybiskup unicki Andrzej Szeptycki, którego brat Stanisław był potem polskim generałem.

Najstarsza córka Jarosiewiczów, Daria, urodziła się w 1896 roku. Później mieli córkę Tanię i syna Anatola. Tuż przed I wojną światową Daria wyszła za mąż za oficera Austriaka. W 1920 roku Jarosiewiczowa oczekiwała czwartego dziecka, więc zdecydowano, że ma wyjechać do Pragi, gdzie panował wówczas spokój, prawdopodobnie do córki Darii. Tania i Anatol pojechali chyba razem z mamą.

W maju 1920 roku w miejscowości Bruntal na czeskim Śląsku urodziła się córka, której dano na imię Irina. Poród odbył się 12 maja, czyli w dniu związanym z szeregiem wypadków polskich XX wieku, takich jak początek przewrotu majowego, śmierć Piłsudskiego, pierwsze natarcie na Monte Cassino i śmierć gen. Andersa.

W maju 1920 roku, kiedy urodziła się Irena, płk Anders, jako dowódca 15. Pułku Ułanów Poznańskich, toczył walki z oddziałami bolszewickimi nad Berezyną. Przedtem, podczas defilady przed gen. Szeptyckim w zdobytym Mińsku, Andersa zobaczyła młoda mężatka Irena Proszyńska. Wieczorem podczas rautu miała okazję go poznać i była nim oczarowana, ale już następnego dnia odjechał na front na czele pułku. Jakiś czas później została jego pierwszą żoną.

Czarujący pułkownik był ewangelikiem z urodzenia, jego przodkowie zostali sprowadzeni z Niemiec za czasów saskich jako sprawni administratorzy, a jego matka, z domu Tauchert, też miała niemieckie pochodzenie. Byli oni jednak już spolonizowani, skoro najstarszemu synowi urodzonemu w 1892 roku dali na imię Władysław. Ich wszyscy czterej synowie byli później zawodowymi oficerami Wojska Polskiego.

O polskich Białorusinach

Władysław urodził się w centralnej Polsce, do gimnazjum uczęszczał w Warszawie i w ewidencji korpusu gen. Dowbora-Muśnickiego był zapisany jako „szlachcic ziemi warszawskiej". Na początku XX wieku jego wuj Albert został plenipotentem na dobrach Taurogi nad Niemnem i choć nie ziemianin, przejął wraz z rodziną styl życia ziemian dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego. Władysław odbył służbę wojskową w Kownie, studiował na Politechnice w Rydze i należał tam do polskiej korporacji Arkonia. Przebywając w tamtejszym środowisku, przyswoił sobie cechy polskości, otwartej na inność. Później Anders poznał gruntownie tereny północno-wschodnie, gdy był długie miesiące na froncie – zarówno w armii carskiej, jak i potem podczas wojny polsko-bolszewickiej. Jego znajomość tamtejszych spraw znalazła swój wyraz podczas spotkania Sikorskiego ze Stalinem 3 grudnia 1941 roku, kiedy Wissarionowicz powiedział: „Co wam po Białorusinach, Ukraińcach i Żydach? Wam potrzebni Polacy, to najlepsi żołnierze". Na co Anders zareagował: „Jeśli chodzi o Białorusinów, to czuli się Polakami i byli dobrymi żołnierzami podczas wojny 1939 roku".

Niewątpliwie Anders był w tych sprawach dobrze rozeznany, bo przecież dowodził Nowogródzką Brygadą Kawalerii. I przyszłość wykazała, że miał rację, bo w Nowogródzkim Okręgu AK, jednym z najlepiej uzbrojonych podczas niemieckiej okupacji, prawosławni AK-owcy stanowili około 30 proc.

Kiedy Irena przychodziła na świat w maju 1920 roku, armia polska maszerowała na Kijów i wydawało się, że idea Piłsudskiego, by odbudować wielonarodowe państwo polskie, może być zrealizowana. Armia Czerwona jednak uciekła, przeorganizowała się i zaatakowała. Nastąpił tragiczny odwrót, najpierw na południowym froncie, a potem na północnym. W czasie tego odwrotu, pod Żabinką, na północnym skraju Polesia, płk Anders został ciężko ranny i groziła mu utrata nogi.

W okresie niepodległości rozwijał się coraz bardziej zarówno nacjonalizm polski, jak i ukraiński, więc Irena, która razem z rodziną mieszkała we Lwowie na Kulparkowie i chodziła do ukraińskiego gimnazjum, stanęła przed wyborem. Jej siostra Tania została ukraińską działaczką nacjonalistyczną i po wojnie mieszkała w USA, a brat Anatol studiował na politechnice w Pradze, ożenił się z Czeszką i tam pozostał. Natomiast z punktu widzenia Ireny – jak mówiła po latach – „ukraińskość to smutek, łzy i zaciskanie zębów. A polskość to była szampańska zabawa".

Kiedyś w jej gimnazjum obchodzono kolejną żałobę. Irena wyłamała się i poszła na zabawę do polskiego gimnazjum. Ukarano ją trzymiesięcznym bojkotem, nikt w jej szkole nie odezwał się ani słowem. Po maturze uczęszczała do konserwatorium i tuż przed wojną poznała w Zakopanem wściekle przystojnego piosenkarza Gwidona Boruckiego (rodzinne nazwisko Gottlieb).

W ostatnich dniach września 1939 roku, kilka kilometrów od granicy z Węgrami, gen. Anders został dwukrotnie ranny. Strzały padły od grupy Ukraińców uzbrojonych przez Sowiety. Jedna z kul została koło kręgosłupa.

Polskie zespoły w Sowietach

Wielu muzyków, śpiewaków i aktorów rewiowych z centralnej Polski, często żydowskiego pochodzenia, uciekło przed Niemcami na wschodnie tereny, więc pod panowaniem sowieckim powstał szereg zespołów muzyczno-rewiowych. Władze sowieckie traktowały je wyjątkowo łaskawie. Przydzieleni sowieccy kierownicy organizowali ich występy w miastach w głębi Sowietów. Przeważnie spektakle były w języku polskim i jedynie konferansjer wprowadzał je po rosyjsku. Najbardziej znane były dwa zespoły – Warsa i Ref-Rena – zorganizowane we Lwowie, jak również dwa inne – Laudana i Franka – występujące w Białymstoku.

Do zespołu Warsa, który nazywał się Tieatralizowanyj Dżaz Zapadnoj Ukrainy, należał Gwidon Borucki. We Lwowie na ulicy spotkał on Irenę i namówił ją, żeby dołączyła do zespołu Warsa. I wówczas, żeby nie kompromitować ojca, przybrała pseudonim Renata Bogdańska. W czasie pobytu w Kijowie Borucki i Bogdańska zawarli związek małżeński, z pewnością w tamtejszym zagsie, czyli sowieckim biurze rejestrów aktu stanu.

Tak się złożyło, że w momencie ataku niemieckiego, 22 czerwca 1941 roku, wszystkie cztery zespoły były w głębi Rosji. W październiku dwa – Warsa i Ref-Rena – przypadkowo spotkały się w Taszkiencie, nic nie wiedząc jeszcze o umowie Sikorski-Majski i organizowaniu Wojska Polskiego w Sowietach. Za zgodą Sowietów Borucki i Bogdańska przenieśli się do Ref-Rena. Zespół ten nazywał się Zielenodorożnyj Dżaz, ponieważ podróżował po Rosji w przydzielonym wagonie sypialnym, w przeciwieństwie do innych zespołów, które wędrowały z hotelu do hotelu.

W polskich mundurach

Wkrótce po odejściu Boruckiego i Bogdańskiej zespół Warsa dostał się do Buzułuku, gdzie znajdował się sztab gen. Andersa. W dzienniku sztabowym zostało to odnotowane w następujący sposób: „Przyjechała grupa naszych artystów, rzeczywiście »naszych«, bo tylko trzech katolików". Zespół ten wystąpił w Buzułuku po raz pierwszy na akademii 11 listopada.

Tymczasem zespół Ref-Rena zajechał swoim wagonem na stację Czkałow i tam niespodziewanie spotkał polskiego sierżanta żandarmerii z orzełkiem na futrzanej czapce. Ich pianista Krzeklewski (będąc oficerem, co dotąd ukrywał) wystarał się o rozkaz powołujący cały ich zespół do wojska. Dopiero teraz ich stopa życiowa, która jak na stosunki sowieckie była dotąd całkiem wysoka, obniżyła się do poziomu większości obywateli polskich w Sowietach. Zostali oni przydzieleni do dowództwa 6. Dywizji Piechoty w Tockoje, około 40 km od Buzułuku, i ulokowani w ziemiankach. Mając na myśli ten okres, pani Irena opowiedziała kiedyś w Londynie, jak złapane wszy podrzucała Ref-Renowi. Nie było to w smak tym londyńskim słuchaczom, po których wszy nigdy nie łaziły. Ale Ref-Ren zaśmiewał się i dopiero wówczas przyznał, że robił to samo, ale w odwrotnym kierunku. Jeżeli mówi się o udziale pani Ireny w „Golgocie Wschodu", to tylko ten krótki okres jesieni 1941 roku mógłby być podstawą do tego tytułu.

W lutym 1942 roku przeniesiono grupę Ref-Rena z Tockoje do Ługowoj w południowym Kazachstanie, gdzie organizowała się 10. Dywizja Piechoty. I tam po raz pierwszy zetknąłem się z tym zespołem.

Wieczorem zaczął padać deszcz i nasza grupa (już przyjętych do wojska) czekała na umundurowanie pod okapem piętrowego budynku. Deszcz stawał się coraz bardziej ulewny, więc przytulaliśmy się do ściany. Parterowe okna tego budynku były szczelnie zasłonięte, ale dolatywały przez nie dźwięki modnych przed wojną tang. Domyślaliśmy się, że to „panowie oficerowie" ze swoim „haremem", czyli „pestkami", i może nawet z sowieciarzami przydzielonymi do dywizji urządzili sobie potańcówkę, bo to przecież sobota (21 marca 1942 roku). Skąd jednak ta piękna muzyka? To nie gramofon, to orkiestra taneczna z najwyższej półki. Nie mogliśmy znaleźć odpowiedzi na to pytanie.

Z biegiem czasu incydent ten poszedł w zapomnienie i dopiero wiele lat po wojnie dowiedziałem się przypadkowo, że wówczas w Ługowoj był zespół Ref-Rena z Renatą Bogdańską.

Na przełomie marca i kwietnia 1942 roku wraz z całą 10. Dywizją Piechoty zespół Ref-Rena wyjechał do Persji, w ramach pierwszej ewakuacji. Tam w niedzielę 30 sierpnia 1942 roku, już po zakończeniu drugiej ewakuacji, gen. Anders oglądał przedstawienie teatru na dziedzińcu obozu nr 4. To wówczas z pewnością zobaczył na scenie Renatę i po raz pierwszy usłyszał jej śpiew. Wtedy nie okazał jeszcze zainteresowania. We wrześniu 1942 roku doszło w Iraku do połączenia wojsk z Sowietów i z Bliskiego Wschodu pod dowództwem gen. Andersa. Jego sztab znajdował się w Quizil-Ribat na północny wschód od Bagdadu i tam w październiku 1942 roku widziałem bardzo dobre występy rewii na tle budynku sztabowego w obecności gen. Andersa. Przedstawienia te odbywały się na dość prymitywnej estradzie, oświetlonej reflektorami odpowiednio ustawionych ciężarówek. Zamiast spuszczenia kurtyny gaszono naraz wszystkie światła pojazdów, dzięki czemu prawie nie widać było przygotowań do następnego występu. W gronie świetnych wykonawców zwróciłem uwagę na Renatę Bogdańską. Może to wówczas, po tym przedstawieniu, gen. Anders polecił Zofii Terné, żeby na kolację do Bagdadu przywiozła ze sobą Bogdańską, bo taki był początek osobistego zainteresowania generała.

W 1943 roku wojsko przyjechało do Palestyny na dalsze szkolenie, a razem z nim teatr. Tam żołnierze żydowskiego pochodzenia, niektórzy z nich oficerowie, zaczęli znikać. Anders zabronił ich szukać, kazał żandarmerii przygotować spisy dezerterów dla Brytyjczyków – oni mieli się tym martwić. Na ogół wojsko też nie miało do znikających  pretensji, bo jeżeli uważali się bardziej za Żydów niż Polaków, to trudno im się było dziwić, że kiedy przybyli do swego kraju, chcieli w nim pozostać. Grupę teatralną też to dotknęło.

Przed wojną było dwóch twórców muzyki popularnej – Gold i Petersburski. Po przyjeździe do Palestyny Gold znikł. Wkrótce potem Petersburski stanął do raportu, prosząc o przepustkę do Tel Awiwu. Starszy wiekiem porucznik, który tymi artystami „dowodził", zapytał: „A po co chcecie tam jechać?". „A bo, Panie Poruczniku, mam próbę z tym dezerterem".

Panie generałowe – młodsza i starsza

Wraz z 2. korpusem muzycy przyjechali na początku 1944 r. do Włoch. Tam niewielkie grupy teatralne występowały  tuż za frontem i zastanawiały się, czy Niemcy ich usłyszą. Nad ranem 18 maja 1944 roku, w czasie drugiego natarcia na wzgórze klasztorne, Ref-Ren napisał tekst „Czerwone maki na Monte Cassino". Obudzony przez niego Alfred Schutz komponował melodię, a potem z Boruckim przećwiczył wykonanie. Nie mieli dużo czasu, bo gen. Anders kazał na wieczór 19 maja przygotować występ w 12. Pułku Ułanów Podolskich, który zatknął flagi na ruinach klasztoru. Przedstawienie odbyło się w obecności gen. Andersa. Melodię „Czerwone maki" grała orkiestra pod dyrekcją Warsa, refren śpiewał chór, do którego należała Bogdańska.

Nie tylko Anders, ale także inni dowódcy mieli „żony wojenne" i kiedy po zakończeniu działań zaczęły przyjeżdżać małżonki przedwojenne, powstawały nieuniknione konflikty. Jedni powracali do swych prawdziwych żon, a inni pozostawali przy „wojennych", jak na przykład gen Bohusz-Szyszko, którego „żona wojenna", zaledwie kilka lat starsza od jego córek, straciła rękę w Sowietach podczas pracy przy jakiejś maszynie.

Nie tylko Anders, ale także inni dowódcy mieli „żony wojenne" i kiedy po zakończeniu działań zaczęły przyjeżdżać małżonki przedwojenne, powstawały nieuniknione konflikty. Jedni powracali do żon, inni pozostawali przy wojennych

Przyjechała też przedwojenna rodzina gen. Andersa – żona, syn i córka z mężem, zaledwie o kilka lat młodszym od generała. Sztab 2. korpusu był podzielony, większość była jednak po stronie „starszej pani generałowej" i namawiała Renatę Bogdańską, żeby odeszła. Ona jednak była zazdrosna i robiła, co mogła, żeby nie dopuścić do spotkania generała z jego żoną. Mimo to Anders przyjechał na to spotkanie. Renata zareagowała oficjalną prośbą o przeniesienie do Londynu. Generał ją jednak odrzucił i pozostał z Renatą. Jego córka poczuła się dotknięta i wyjechała do Francji (a potem do Kanady). Anders ulokował swą żonę na odpowiedzialnym stanowisku kierownika Polskiego Czerwonego Krzyża we Włoszech. Odtąd spotykał się z nią jedynie w towarzystwie innych osób.

„Starsza pani generałowa" była damą, wymagała pewnego stylu, miała zainteresowania. Jeszcze w latach 70. na wykłady ojca Mirewicza przywoził ją dawny oficer artylerii konnej, który znał ją z Baranowicz. A „młodsza" śmiała się, śpiewała i pozwalała generałowi nazywać siebie „smarkatą" w towarzystwie jego przyjaciół, co nie było pozbawione pewnej czułości.

Groby na Monte Cassino

Po przyjeździe do Wielkiej Brytanii w 1946 roku Borucki i Bogdańska uzyskali formalny rozwód. Generał również zabiegał o rozwód, na który żona nie chciała się zgodzić. Dopiero sąd brytyjski uznał rozpad małżeństwa. Na skutek tego w 1948 roku Anders wziął bardzo skromny ślub z Renatą w malutkim kościółku katolickim pw. św. Józefa na Wembley. Od tego czasu pani Renata zaczęła występować jako rzymskokatoliczka, a nie – jak przedtem – grekokatoliczka. W tym roku 1948 przyszła na świat ich córka Anna Maria. Anders i Bogdańska mogli wziąć ślub katolicki, gdyż w oczach Kościoła Renata była osobą wolną: jej ślub zawarty przed władzami sowieckimi był nieważny. A generał, przyjęty do Kościoła katolickiego przez biskupa Gawlinę w dzień jego imienin 27 czerwca 1942 r. w Jangi Julu, był też wolny, bo jego ewangelicki ślub z Proszyńską, która w oczach Kościoła katolickiego była mężatką, również nie był ważny.

Po wielu latach doszło, nieco przez przypadek, do nawiązania kontaktu między „starszą" a „młodszą" generałową. Podczas uroczystej mszy pogrzebowej Andersa w maju 1970 roku w wypełnionej po brzegi Westminster Cathedral, na którą po raz ostatni wyniesiono z Instytutu Sikorskiego wszystkie sztandary bojowe, były obecne obie generałowe. „Młodsza" celebrowała jako wdowa, a „starsza" incognito w tłumie. Później na rodzinnej stypie były obecne obie i troje dzieci generała.

Przez dziwny zbieg okoliczności pani Irena zmarła w dzień związany z polską historią, 29 listopada 2010 roku, czyli w rocznicę rozpoczęcia powstania listopadowego. Jej szczątki spoczęły w urnie obok generała na cmentarzu na Monte Cassino. Leży tam około tysiąca polskich żołnierzy poległych w walkach o górę klasztorną, a wśród nich kilku, na których grobach widnieją gwiazdy Dawida, jak również aż 63 prawosławnych żołnierzy z przekreślonymi krzyżami. Ogromna ich większość urodziła się na północ od rzeki Prypeć, czyli na terenach polsko-białoruskich. Niewątpliwie gen. Anders zdawał sobie sprawę z lojalnego stosunku do państwa polskiego nie tylko katolickich, ale także prawosławnych mieszkańców naszych ziem północno-wschodnich, kiedy upominał się u Stalina na Kremlu o żołnierzy z tamtych terenów. Na cmentarzu Monte Cassino leży jedynie kilka osób, które zmarły później. Najpierw został tam pochowany twardy Ślązak, generał biskup Józef Gawlina, który zmarł w Rzymie w 1964 roku.

Na sugestię gen. Andersa, po północy 12 maja 1944 roku, kiedy już huczało ponad tysiąc dział, biskup Gawlina odprawiał pod Monte Cassino mszę świętą. Podniesienie było w chwili, gdy piechota ruszyła do natarcia. Później, w maju 1970 roku, został tam pochowany gen. Anders, wywodzący się z niemieckiej rodziny i silnie związany z ziemiami północno-wschodnimi. A teraz obok niego została ułożona urna jego żony, z urodzenia Rusinki, a z wyboru Polki.

Cmentarz na Monte Cassino to nie tylko symbol polskiego patriotyzmu, ale także ostatni już pomnik otwartej polskości, która potrafiła przybliżyć do siebie ludzi innych narodowości.

Autor urodził się w 1923 roku na Wileńszczyźnie. W czasie pierwszej sowieckiej okupacji został wraz z rodziną  deportowany. Wstąpił do armii Andersa. Po wojnie zamieszkał w Wielkiej Brytanii. Opublikował m.in. „Narodowe Siły Zbrojne", „Działalność generała Tatara 1943–1949'' i „Początki sowietyzacji".

Parafia proboszcza unickiego Jarosiewicza w Bryni znajdowała się między Tarnopolem i Stanisławowem. Podczas I wojny światowej przechodziły przez nią wojska austriackie i rosyjskie, a po 1918 roku zabiegały o władzę nad tym obszarem oddziały bolszewickie, ukraińskie i polskie. Proboszcz Jarosiewicz i jego żona pochodząca z muzykalnej rodziny Niżankowskich (której matka była Polką) uważali się za Rusinów, to znaczy nie identyfikowali się z nacjonalizmem ukraińskim. Ślubu udzielił im ówczesny przyjaciel, późniejszy arcybiskup unicki Andrzej Szeptycki, którego brat Stanisław był potem polskim generałem.

Pozostało 97% artykułu
Historia
Telefony komórkowe - techniczne arcydzieło dla każdego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem