Był dla mnie wzorem dziennikarza odkrywającego tajemnice przeszłości. Dzisiaj jesteśmy przyzwyczajeni do mnogości efektownie wykonanych telewizyjnych programów popularnonaukowych, upowszechniających wiedzę historyczną. Ale w latach 70., 80. i w połowie pierwszej dekady obecnego stulecia tylko najbardziej wytrwali i zdeterminowani dziennikarze potrafili poradzić sobie na tym trudnym obszarze.
Trzeba było odwagi, energii i determinacji Dariusza Baliszewskiego, żeby ćwierć wieku po wojnie, w głębokim PRL-u, powstał taki program jak „Świadkowie". Cała Polska oglądała „na żywo", jak po latach rozłąki w studiu telewizyjnym odnajdywały się rozerwane przez wichry wojny rodziny. Rodzice spotykali swoje dawno utracone dzieci, małżonkowie i kochankowie, choć doświadczeni wiekiem i rozłąką, ponownie wpadali sobie w objęcia, przyjaciele mogli wreszcie podziękować sobie za pomoc w trudnych czasach okupacji i powstania. Trzeba było specyficznej wrażliwości Dariusza Baliszewskiego, żeby móc zrealizować taki program i to pod bokiem komunistycznej cenzury.